W najbliższym czasie we Wrocławiu odbędą się dwie projekcje filmu w reżyserii Pawła Wysoczańskiego pt. „Jurek”, przedstawiającego sylwetkę polskiego taternika, alpinisty i himalaisty – Jerzego Kukuczki.

Dokument Pawła Wysoczańskiego przedstawia portret człowieka, który pnie się do góry – w sensie dosłownym, ale też metaforycznym. Jerzy Kukuczka zginął 24 października 1989 roku podczas wyprawy na Lhotse. Jako drugi człowiek na świecie, po Włochu Reinholdzie Messnerze, zdobył Koronę Himalajów i Karakorum – wszystkie 14 głównych szczytów o wysokości ponad 8 tysięcy metrów. Przebył niezwykłą drogę: był harcerzem kochającym góry, został gwiazdą międzynarodowych mediów, zaczynał bez pieniędzy, stał się człowiekiem konkurującym z Reinholdem Messnerem o zdobycie Korony Himalajów. Reżyser filmu przeprowadził rozmowy z rodziną i przyjaciółmi Kukuczki, zobaczymy też materiały archiwalne: zdjęcia, nagrania, fragmenty programów telewizyjnych i wywiadów składające się na portret środowiska himalaistów z lat 80. To również obraz czasów, w jakich żyli – ciężkich i barwnych jednocześnie, kiedy idealizm miał większą wartość niż sława.

24 marca, godz. 19.30 – kino Nowe Horyzonty

Oprócz projekcji samego filmu będziemy mogli również posłuchać jego reżysera, Pawła Wysoczańskiego, który opowie widzom o bohaterze swojego dokumentu. Pokaz specjalny odbywa się w 68. rocznicę urodzin pioniera wspinaczki górskiej. Cena biletu wynosi 15 zł.

3 kwietnia, godz. 17.00 – Centrum Kultury Wrocław-Zachód 

Kilkanaście dni później ci, którzy nie mogli wziąć udziału w pokazie specjalnym w Nowych Horyzontach, będą mieli okazję nadrobić zaległości w Centrum Kultury Wrocław-Zachód przy ul. Chociebuskiej 4-6. I w tym przypadku nie zabraknie dodatkowej atrakcji w postaci spotkania z przyjacielem Jerzego Kukuczki, Aleksandrem Lwowem, który będzie opowiadał o ich znajomości. Cena biletu wynosi 5 zł. Bilety dostępne są na stronie https://kino.ckwz.art.pl/.


Jerzy Kukuczka jest we Wrocławiu patronem Szkoły Podstawowej nr 38 przy ul. Horbaczewskiego. Jego imię nosi również ulica na Gaju.

Wasze komentarze

Komentarze

Sponsorowane
Poprzedni artykułNaucz się czegoś nowego, przyjdź na otwartą lekcję brydża
Następny artykuł7 najlepszych zdjęć Wrocławia zrobionych w tym tygodniu #kochamwroclaw #instagram
Gdy myślę o Wrocławiu, myślę przede wszystkim o ludziach. Zarówno tych, którzy żyją tu i teraz i razem ze mną współtworzą miejski organizm, jak i o tych, którzy chodzili po wrocławskich ulicach lata temu. To ludzie, których poznałem w ciągu 20 lat mojego życia sprawili, że dziś jestem takim, a nie innym człowiekiem i to ludzie, żyjący we Wrocławiu na przestrzeni wieków wznosili go, burzyli i odbudowywali, nadając mu jego obecną formę. Jestem studentem II roku Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na UWr. Pasjonuję się historią, zarówno lokalną jak i globalną. Zawsze stawiam szczegół ponad ogół. Uważam, że słowa to najlepszy wynalazek w dziejach ludzkości. Lubię sobie pofilozofować i bywam niepoprawnym perfekcjonistą. W życiu kieruję się zasadą, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Mam również kilkoro przyjaciół, dla których zawsze „Mi casa es su casa”. Nie wyobrażam sobie życia bez muzyki, przez co po mieście przemieszczam się ze słuchawkami na uszach, choć i w jego dźwiękach zawsze próbuję doszukać się rytmu i melodii. Uważam, że miasto nie istnieje bez widocznej, szeroko rozumianej aktywności i twórczości człowieka. Mimo miłości do miejskiego życia i otoczenia ludzi doceniam też naturę i bycie sam na sam ze sobą. Nie znoszę długiego przebywania w jednym miejscu, stąd zrodziła się moja pasja do podróżowania. Kiedy to tylko możliwe, wyrywam się z Wrocławia, jednak zawsze po to, by do niego wrócić i docenić na nowo. Cenię sobie spokój, którego szukam zawsze w nocy nad kozanowskim brzegiem Odry lub w spacerach – najlepiej takich do świtu – wśród nadodrzańskich, poniemieckich kamienic. Nie lubię zimy. Czas ze znajomymi najchętniej spędzam w plenerze, najlepiej nad rzeką lub w parku – nie wymienię konkretnych, ponieważ lubię odkrywać coraz to nowsze miejsca. Gdy już zrobi się zimno, przenoszę się do knajp przy ul. Bogusławskiego, a będąc w rynku do Cafe Artzat. Tak na dobrą sprawę, to spotkać można mnie wszędzie. Lubię rozmawiać i zawsze się rozpisuję.