fot. Marcin Braszka
a

Za nami 13 odcinków o wrocławskich blokach z okresu PRL-u. Co nam to wszystko mówi?

Każde z omówionych osiedli jest na swój sposób oryginalne, różnią się też wielkością, lokalizacją czy przeznaczeniem. Spróbuję jednak znaleźć wspólne cechy dla wielkiego podsumowania. 

Nie jest tak źle

To pierwszy i najważniejszy chyba punkt. Całą serią starałem się pokazać, że często określane mianem szarych, starych i niepotrzebnych osiedla, mają do zaoferowania o wiele więcej. Większość łączą dobre podstawy urbanistyczne. Osiedla te były przemyślane tak, żeby wpuszczać do nich zieleń, przestrzeń, możliwość przespacerowania się czy chociażby posiedzenia na ławce. O tym dlaczego jest to ważne, było wspominane już wiele razy, więc nie ma potrzeby znowu tego rozwijać. 

Po drugie, te osiedla miały często w sobie coś dodatkowego, jakąś wartość dodaną i włożony wysiłek w to, żeby się odróżniały. Założenia Manhattanu, kształty Różanki, czy elewacja galeriowca. Ale też dzięki, dzisiaj określanej mianem „betonozy”, gdyby je postawić obok siebie, to mogłyby nawet dobrze ze sobą koegzystować. 

autor: Filip Kubiak

Czasy były inne

W ramach obrony stanu tych osiedli, czy użytych materiałów, należy zawsze patrzeć na czasy w jakich były budowane. Braki w dostawach, niedokładne albo czasem przekłamane parametry materiałów, problemy z zaakceptowaniem projektu i przede wszystkim funduszami. A do tego masa ludzi, którzy po wojnie potrzebowali dachu nad głową na już. I dlatego wiele tym osiedlom należy wybaczyć, brać poprawkę. To, że niektóre dzisiaj się „sypią” to jedno, ale to że wykonały swoje zadanie po wojnie, to drugie. A mimo to, udało się w wielu przypadkach uniknąć stawiania bloku na bloku. Tak samo jak udawało się przemycać modernistyczne wzorce i przestrzeń. 

autor: Filip Kubiak

Próby, niepowodzenia i odnawianie 

Część osiedli zaprojektowano z myślą „a może zrobimy to inaczej?”. I czasem się udawało, jak w przypadku oryginalnych kształtów osiedla (Różanka, osiedle Przyjaźni), balkonów (osiedle pod Jaworami) czy w ogóle elewacji (Manhattan). A czasem było różnie (spójrzmy na Mrówkowiec czy galeriowiec). I mimo, że nieudane próby należy poddać krytyce, to jednak próby są pożądane. Nawet takie, które nie wychodzą. Oczywiście skutki architektonicznego niewypału są drastyczne, bo ktoś potem musi w tym mieszkać, to jednak nie da się zamysłu budynku sprawdzić inaczej, niż go budując. Chociaż tutaj przychodzi rozwiązanie Bauhausu, który postawił swoje proponowane osiedle, aby ludzie mogli je ocenić, zanim pójdą z nim dalej. Ale to niestety nie była droga dla PRL-u. 

Problem natomiast pojawia się, gdy takie osiedla trzeba odnowić. Bo trzeba, mówię to w kierunku tych osiedli, które od 30 lat stoją szare i nieumyte. Ale, odnowić też trzeba zgodnie ze sztuką, czyli w wielu przypadkach zgodnie z założeniami projektu. A tego często się nie robi, co psuje całą pierwotną wizję. 

autor: Filip Kubiak

Nowe osiedla 

Jeszcze jedna rzecz, o której warto powiedzieć. Wiele komentarzy pod artykułami porównywało osiedla z PRL-u do nowych, w narracji „patodeweloperki” i tego, że „kiedyś to potrafili, a dzisiaj nie”. Jest w tym trochę racji, na pewno dbano o przestrzeń i zieleń. Wynika to na pewno trochę z faktu, że tamtejsze osiedla były budowane przez państwo, a  aktualne przez prywatnych deweloperów. I można nowym osiedlom zarzucić masę rzeczy, tak samo jak tym starszym zarzuca się do dziś. Dlatego postanowiłem zgłębić świat osiedli z PRL-u i obronić to co zasługuje na uznanie i skrytykować to, co nie wyszło.

I tak samo potraktuję nowe osiedla. Dlatego z przyjemnością chcę przedstawić nową serię – „Diabła adwokatura i sądownictwo, czyli nowe budownictwo”, traktującą o nowych osiedlach. Pierwszy artykuł już niebawem!

Wszystkie odcinki serii:

01. Bloki PRL-u – adwokat diabła. Urbanistyka – czyli po co głowić się nad zaprojektowaniem osiedla?

02. Bloki PRL-u – adwokat diabła. Co czekało architektów po wojnie?

03. Bloki PRL-u – adwokat diabła. Osiedle Przyjaźni, socjalistyczna moderna

04. Bloki PRL-u – adwokat diabła. Mróóóóóóówkowiec

05. Bloki PRL-u – adwokat diabła. Manhattan na bis!

06. Bloki PRL-u – adwokat diabła. Punktowce, zwane czworaczkami

07. Bloki PRL-u – adwokat diabła. Galeriowiec, ale ten Stefana Müllera

08. Bloki PRL-u – adwokat diabła. Osiedle Różanka

09. Bloki PRL-u – adwokat diabła. Szczepin

10. Bloki PRL-u – adwokat diabła. Osiedle pod Jaworami

11. Bloki PRL-u – adwokat diabła. Bloki pomiędzy Górnickiego a Reja

12. Bloki PRL-u – adwokat diabła. Galeriowiec, czyli zostawcie Titanica

13. Bloki PRL-u – adwokat diabła. Kozanów, kraina to dziwna

Wasze komentarze

Komentarze

Sponsorowane
Poprzedni artykułBezpieczniejsi i zdrowsi wrocławscy seniorzy. Wrocław uruchamia program teleopieki
Następny artykułTysiące wolontariuszy będzie sprzątać w weekend Odrę! Jakie śmieci kryją się w rzece?
Pasjonat architektury, szczególnie modernistycznej i designu, szczególnie użytkowego. Na co dzień działam w copywritingu oraz brandingu, ale docelowo mam zamiar tworzyć opakowania. Lubię odkrywać Wrocław z tej mniej znanej, ale najciekawszej strony, niezależnie od tego czy mówimy o modernistycznym mezonetowcu, czy przedwojennych kamienicach. PS. Wieczorami zasiadam do malowania i projektowania domów.