05. Bloki PRL-u – adwokat diabła. Manhattan na bis!

0
fot. Piotr Kuc

Jedna z najbardziej znanych perełek PRL-u. Czas ocenić ją ponownie.

Pisaliśmy już o nim TUTAJ. Przedstawiliśmy historię i założenia, których niestety nie udało się do końca zrealizować. Ale warto przyjrzeć się temu osiedlu jeszcze raz, tym razem od… środka.

Środek ważniejszy niż elewacja?

Manhattan z reguły jest oceniany pod kątem swojego zewnętrznego wyglądu, charakterystycznych okien, czy wybijania się ponad okoliczne budynki. Jednak dla mieszkańców bardziej istotne wydaje się to co w środku. I nie chodzi tylko o mieszkania, a o to co widzą po wyjściu z klatki. Zacznijmy od pozytywów. Mimo wielkiego ruchu i zgiełku wokół ronda Reagana, pośród sedesowców panuje względna cisza i spokój. I to właściwie by było na tyle. Przestrzenie między blokami są zastawione albo śmietnikami, albo wypłowiałymi trawnikami albo „parkingami”. Te ostatnie wydają się największą zmorą, porozrzucane, niezorganizowane, cytując przypadkowego przechodnia: „parkowanie tutaj to sztuka”. 

Więc oprócz tego, że okolica Manhattanu to głośne centrum miasta, to jeszcze po wyjściu z klatki czeka na mieszkańców nieciekawy widok. Nie ma gdzie się przejść, gdzie usiąść, ani zintegrować. Niektórzy mogą uznać, że to przecież centrum, więc czego się można innego spodziewać. Ale można. I to na dwa sposoby.

autor: Filip Kubiak

Manhattan marzeń, a przynajmniej małych nadziei 

Zanim popuścimy wodze fantazji, warto odpowiedzieć co faktycznie da się zrobić. Nie chodzi oczywiście o usunięcie parkingów, w końcu ludzie muszą mieć gdzie parkować – szczególnie w centrum. Natomiast można wyznaczyć dobrze zorganizowane strefy parkowania i przenieść śmietniki w mniej widoczne miejsca. A przestrzeń, która pozostanie, przeorganizować na małe skwery i miejsca, w których chociaż można posiedzieć na ławce, a może nawet zintegrować się z sąsiadami. A na pewno przestrzeń między blokami można by po prostu posprzątać – nie wymaga to wielkich nakładów finansowych. 

autor: Filip Kubiak

Natomiast Manhattan się wyburza. Burzy się zintegrowane z osiedlem budynki usługowe, bo są zaniedbane i praktycznie się „sypią”. A dla wielu osób to nawet dobrze, bo kto by chciał oglądać szary, brudny i posprejowany budynek w centrum miasta. I jest w tym dużo racji, jednak można było już wcześniej o nie zadbać i chociażby, ponownie – posprzątać. 

autor: Filip Kubiak

A teraz wodze fantazji. Manhattan w założeniu miał być zbudowany z białego, gładkiego betonu, a w zaułkach okien miały zwisać rośliny. Pomijając na chwilę kwestię dbania o nie i ich wpływu na elewację, pomysł naprawdę oryginalny. I w takiej wizji sedesowce mogły być futurystyczną dżunglą, otoczoną punktami usługowymi i parkingami. I to o krok od jednego z głównych węzłów komunikacyjnych w mieście. 

Dlaczego Manhattan jest ważny?

Z przynajmniej trzech powodów. Po pierwsze, w założeniach był na wskroś nowoczesnym i wyróżniającym się osiedlem, które mimo wymuszonych zmian, nadal pozostaje oryginalne. Na ile ta oryginalność zapewnia funkcjonalność, to już inna ocena, jednak zdecydowano się zrobić to inaczej i osiedle nadal działa. Po drugie nie jest to tylko kilka bloków, otaczających plac zabaw i trzepak. To przemyślane, zintegrowane z budynkami o innym przeznaczeniu osiedle. Patrząc na nie z urbanistycznego punktu widzenia, bliżej mu do maszyny do mieszkania Corbusiera, niż szarego osiedla. Chociaż tutaj też trzeba pochwalić miasto za przemalowanie bloków na biały kolor. Niestety to zintegrowanie poniosło klęskę i nie działa dla osiedla, a bardziej na zewnątrz. Mimo wszystko – pomysł był. 

I ostatnia rzecz, chociaż równie ważna, a może najważniejsza. Manhattan nadal da się uratować. Sprzątając go, nadając dziedzińcom inne funkcje, odnawiając elewacje i poprawiając konstrukcje. Skoro sedesowce nie straszą już szarością, to to co pośród nich też nie musi. 

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Michał Murawski (@mbmurawsky)

CZYTAJ RÓWNIEŻ: 04. Bloki PRL-u – adwokat diabła. Mróóóóóóówkowiec

Wasze komentarze

Komentarze

Sponsorowane
Poprzedni artykułGdzie zjeść we Wrocławiu dobre sushi? 6 miejsc, które polecamy
Następny artykułDolnośląscy policjanci otrzymali 3 nowe quady. Będą patrolować na nich górskie tereny
Pasjonat architektury, szczególnie modernistycznej i designu, szczególnie użytkowego. Na co dzień działam w copywritingu oraz brandingu, ale docelowo mam zamiar tworzyć opakowania. Lubię odkrywać Wrocław z tej mniej znanej, ale najciekawszej strony, niezależnie od tego czy mówimy o modernistycznym mezonetowcu, czy przedwojennych kamienicach. PS. Wieczorami zasiadam do malowania i projektowania domów.