źródło: wikipedia.com
a

Kraj w ruinie, upadła gospodarka, spory polityczne. A pośród tego wszystkiego ludzie, którzy nie mają gdzie mieszkać

Z miliona problemów, które spadły na ludzi w powojennej rzeczywistości, jednym z głównych był brak mieszkań. Te, które się ostały często były zniszczone, albo mieszkało w nich, jak na dzisiejsze warunki, zdecydowanie za dużo rodzin. A pośród tego wszystkiego sztab architektów, którzy musieli się mierzyć z własnymi problemami. 

Finanse i ideologia

To były dwa główne aspekty, które stanowiły bolączkę polskich architektów. Pierwszy z nich – dosyć oczywisty. Brakowało pieniędzy, materiałów budowlanych, cała gospodarka była w ruinie, a do tego problematyczne stało się sprowadzanie materiałów. Te materiały, które produkowano często były gorszej jakości, albo ich opis techniczny był przekłamany. Jednak, z punktu widzenia tej serii, ciekawszy wydaje się problem ideologiczny, a taki również istniał. Otóż do śmierci Stalina w 1953 w Polsce obowiązywał socrealizm, a tym samym przechodził na architekturę. Później oczywiście też istniały pewne instrukcje i wytyczne, ale najbardziej restrykcyjny był okres do roku 1953. Problem polegał na tym, że wielu architektów uczyło się i zdobywało doświadczenie jeszcze przed wojną. A wtedy mocno rozpowszechniały się modernistyczne i na wskroś nowoczesne spojrzenia na architekturę jak i samo projektowanie. Wiele osób utożsamiało się z nimi nie tylko na poziomie funkcjonalnym, ale też światopoglądowym czy nawet moralnym. I właśnie ta nagła konieczność zmiany światopoglądu w pracy i porzucenie uznanych wzorców stała się dla wielu ogromnym problemem. 

Przedwojenna architektura

Od lat 20 XX wieku, architektura na całym świecie zaczęła doznawać dosyć gwałtownych przemian. Już Werkbund, mimo że nie zaangażowany aż tak ideologicznie jak kolejne organizacje, stawiał na nowe pomysły i rozwiązania. Jedno z nich można zresztą zobaczyć we Wrocławiu – osiedle WUWA (https://kochamwroclaw.pl/osiedle-wuwa-modernistyczny-ewenement-jak-to-sie-zaczelo/). Potem nastały czasy Bauhausu, który na zawsze zmienił spojrzenie na architekturę i projektowanie, a także narodziła się era kolejnych znanych osobistości. Chociażby Le Corbusier, nazywany papieżem modernizmu, którego jedno z głównych dzieł, czyli villa Savoye, powstała już w 1931 roku. To wprowadzenie jest o tyle istotne, że wraz z tymi osobami, organizacjami i uczelnią, powstał w architekturze nowy nurt – styl międzynarodowy. Na całym świecie zaczęto przyjmować jego reguły i rozwiązania, a jedną z motywacji jego wyznawców było jego kompletne rozpowszechnienie. Nie ominęło to również przedwojennej Polski. Nie wdrażając się w technikalia i szczegóły, wielu polskich projektantów i architektów zgadzało się z proponowanymi przez ten styl poglądami i chcieli uczestniczyć w jego rozwoju. Co najważniejsze, nie był to styl tylko funkcjonalny. Ciągnął on za sobą światopoglądowe postulaty, a także opinie o społecznej i etycznej odpowiedzialności projektanta. Tak więc ludzie w niego zaangażowani odczuwali też etyczną i światopoglądową powinność trzymania się pewnych założeń. 

villa Savoye, źródło: wikipedia.com

Co na to architekci?

Jednak po 1945 roku styl międzynarodowy został skrytykowany i uznany za niezgodny z partyjną ideologią. Architekci mieli budować zgodnie z założeniami socrealizmu i koniec. Wielu z nich nie było do tego chętnych, a nawet chcieli się sprzeciwić. I tutaj pojawia się kolejny problem. Bo przecież Polska potrzebowała nowych mieszkań i to nie dla partii, ale dla milionów Polaków. Dlatego kontrowersyjny byłby sprzeciw ze względów etycznych, gdy w tym samym momencie ludzie nie mają gdzie mieszkać. Radzono sobie z tym różnie, w zależności od człowieka. Nie wszyscy przecież byli zaangażowani w myśl modernistyczną lub bardzo do niej przywiązani. Z kolei ci przywiązani też nie zawsze się sprzeciwiali odrzuceniu swoich poglądów. Co jednak z grupą ludzi, która taki sprzeciw wyrażała? Ci radzili sobie różnie, niektórzy starali się przemycać w większych czy mniejszych częściach dawny styl, część starała się odciąć od głównej ideologii. 

Co z tego wyszło?

Przede wszystkim budowano nadal. Na ogromną skalę, zapewniając co roku kolejne masy mieszkań. Zmienił się oczywiście sposób projektowania, architekci z reguły musieli tworzyć „szablony” mieszkań, które później były powtarzane przy kolejnych budowach. Znacznie ograniczyła się indywidualność czy oryginalność budownictwa. Z drugiej strony w tamtym czasie dla potrzebujących pewnie nie miało znaczenia czy będzie to setny, taki sam blok, czy nowy modernistyczny projekt. Nie oznacza to jednak, że projektowano źle – kreatywność była ograniczona, ale to zupełnie inna rzecz niż zaprzestanie działania zgodnie ze sztuką. Wrocławskie blokowiska i ich ocena pod kątem funkcjonalności i nie tylko będą przedstawiane już w kolejnych odcinkach serii.

Czy były jednak jakieś znaczące bunty? Tutaj odpowiedź jest znowu niepewna, ale warto przywołać postać Marka Leykama. Z wielu jego znanych projektów, najbardziej kontrowersyjny wydaje się projekt Siedziby Prezydium Rządu w Warszawie. Jego renesansowo-barokowo-klasycystyczna estetyka sprawiła, że nazwano go „wielką kpiną”. Uważano, że Leykam specjalnie, na przekór socjalistyczno-ludowej ideologii, stworzył budynek ekstrawagancki, wręcz ociekający historyczną symboliką. Między innymi dlatego uważano go za jednego z głównych sprzeciwiających się, a co najważniejsze – ciągle dostawał nowe zlecenia. Z drugiej strony powstała też narracja, że większość jego pomysłów przechodziła przez partyjną cenzurę dzięki wsparciu Jerzego Hryniewieckiego. A co do buntu Leykama – tutaj również pojawiły się głosy, iż to tylko legenda, a sam Leykam, chociażby ze względu na utrzymywanie rodziny, nie mógł sobie pozwolić na taki otwarty sprzeciw.

Siedziba Prezydium Rządu, źródło: wikipedia.com

Poprzedni artykuł z serii:

01. Bloki PRL-u – adwokat diabła. Urbanistyka – czyli po co głowić się nad zaprojektowaniem osiedla?

 

Wasze komentarze

Komentarze

Sponsorowane
Poprzedni artykułO homoseksualnej parze pingwinów z wrocławskiego ZOO, która udekorowała swoje legowisko różowym flamingiem
Następny artykułCzy w paczce do Hiszpanii wolno nadać elektronikę użytkową?
Pasjonat architektury, szczególnie modernistycznej i designu, szczególnie użytkowego. Na co dzień działam w copywritingu oraz brandingu, ale docelowo mam zamiar tworzyć opakowania. Lubię odkrywać Wrocław z tej mniej znanej, ale najciekawszej strony, niezależnie od tego czy mówimy o modernistycznym mezonetowcu, czy przedwojennych kamienicach. PS. Wieczorami zasiadam do malowania i projektowania domów.