autor: Filip Kubiak

Geometryczna szachownica Stefana Müllera to jeden z ciekawszych wrocławskich bloków. Forma, kolory, organizacja – czynią galeriowiec wyjątkowym. 

Wybudowany w latach 1966-67 galeriowiec, przy ul. Grabiszyńskiej 133-135 został niedawno częściowo odnowiony. Na całe szczęście, bo dopiero gdy nabrał koloru, widać dokładnie jego geometryczne i przemyślane kształty. 

Czym właściwie jest galeriowiec?

Budynki mieszkalne, czyli w tym przypadku bloki, można podzielić ze względu na rozkład mieszkań i dostęp do nich. I tak są punktowce, klatkowce, korytarzowce, właśnie galeriowce, a nawet tarasowce. Trzy pierwsze są dosyć często spotykane i zapewne wiele osób bywało w takich budynkach. Tarasowce to dosyć oryginalny pomysł, utworzenia z bloku „piramidy”, z dużymi tarasami, co oprócz strefy relaksu daje też lepsze oświetlenie. Galeriowiec to konstrukcja, w której nie ma klatek, a podłużne, otwarte galerie, biegnące przez całą szerokość bloku i na każdym piętrze. To z nich ludzie wchodzą do swoich mieszkań.

autor: Filip Kubiak

Jakie są zalety takiego rozwiązania? Po pierwsze na tej samej powierzchni piętra, jest więcej miejsca dla mieszkań, bo nie ma klatek. Po drugie da się doświetlić mieszkania z obu stron, chociaż z pewnością od strony galerii będą to pomieszczenia gospodarcze. W końcu nikt nie chciałby mieć salonu z oknami na przechodzących sąsiadów. Zależnie od szerokości galerii, może być ona uznawana jako mały balkon, chociaż wspólny. W galeriowcu Müllera po obu stronach bloku stoją betonowe bloki, będące zamkniętymi klatkami prowadzącymi na kolejne galerie. I właśnie cała ta konstrukcja tworzy ten projekt oryginalnym, ale nie tylko. Co jeszcze?

autor: Filip Kubiak

Modernizm puszcza oczko

Bo galeriowiec to bardzo zgodna z ówczesnymi kierunkami modernizmu konstrukcja. Prosta, geometryczna nie tylko od frontu, ale też z tył. Nie zawiera niczego czego nie powinna. I robi wrażenie. Podłużne galerie wspierane przez betonowe słupy – wyglądają jak wyciśnięte z wielkiej formy. Z kolei zauważalne przesunięcie okien mieszkań od frontu – sprawia, że przez moment oko nie do końca rozumie to co widzi. Galeriowiec tym intryguje, sprawia, że łatwo go zapamiętać. Puszcza przechodniom oczko tą iluzją, a to nieczęsto zdarza się budynkom. I jeśli by podpisać zdjęcie wrocławskiego galeriowca „projekt: Le Corbusier”, to w pierwszym momencie chyba nikt nie miałby nic przeciwko. A jest rok 1967, środek PRL-u, a mimo to udaje się przemycić zachodni sposób myślenia o budynku. 

źródło: wikipedia.pl

Nie tylko galeriowiec, ale też parking

Tak, Stefan Müller był także odpowiedzialny za projekt parkingu przy ul. Szewskiej. Tego parkingu, który wrocławianie dobrze znają. Opinie na jego temat można porównać częściowo do opinii o Solpolu. Tylko, że osób, które w Solpolu widzą „to coś”, albo traktują go jako zabytek jest chyba więcej, niż podziwiających parking. Ukończono go w 2000 roku, więc ponad trzydzieści lat po budowie galeriowca. I niektórzy mogą powiedzieć, że w takim razie Müller poszedł w trochę złą stronę. Sam uważał, że tamta przestrzeń, uformowana ruchliwą drogą, potrzebuje jakiegoś silnie oddziałującego budynku. To na pewno zostało osiągnięte, czy to jednak dobrze?

Wydaje się, że problem jednak leży gdzie indziej. Z reguły nikt nie przywiązuje wagi do wyglądu parkingów. Ma pomieścić jak najwięcej aut i tyle. A czemu by nie pójść o krok dalej i nie zrobić czegoś więcej? To czy estetyka parkingu przy Szewskiej się komuś podoba, jest odrębną rzeczą. Ale Müller nie wybrał leniwej drogi, a stworzył coś ponad to co musiał. Może gdyby taką zasadę zastosować do wszystkich budynków, ten projekt wcale nie odbiegałby wyglądem od reszty.

źródło: wikipedia.pl

Galeriowiec jest podwójnie interesujący. Sama forma już przyciąga oko, a drugie przyciągnie jeśli zwróci się uwagę na kolejne „przemycenie” modernizmu w PRL-u. Dodatkowo zestarzał się całkiem nieźle, szczególnie umyty i odmalowany. Przynajmniej w połowie

Przegapiliście ostatni odcinek? To nic, znajdziecie go TUTAJ.

Wasze komentarze

Komentarze

Sponsorowane
Poprzedni artykułMcDonald’s ma Matę a wrocławski Hard Rock Cafe Messiego. Próbowaliście już Messi Burgera?
Następny artykułTabletka po – co powinnaś wiedzieć?
Pasjonat architektury, szczególnie modernistycznej i designu, szczególnie użytkowego. Na co dzień działam w copywritingu oraz brandingu, ale docelowo mam zamiar tworzyć opakowania. Lubię odkrywać Wrocław z tej mniej znanej, ale najciekawszej strony, niezależnie od tego czy mówimy o modernistycznym mezonetowcu, czy przedwojennych kamienicach. PS. Wieczorami zasiadam do malowania i projektowania domów.