Mroczne historie Wrocławia: Jak wymierzano kary w dawnych czasach?

0
a

W jaki sposób skutecznie egzekwować przestrzeganie prawa, gdy większość społeczeństwa jest niepiśmienna? Po prostu pokazać, co czeka delikwenta za konkretne przewiny. Stąd publiczne egzekucje w dawnym Wrocławiu i wystawianie winnych na widok publiczny. I chociaż nam może się wydawać to dosyć makabryczne, to jednak takie wydarzenia cieszyły się dużą popularnością.

Publiczne egzekucje

Najsłynniejszym miejscem wymierzania kar we Wrocławiu jest oczywiście Pręgierz. Obecnie to popularne miejsce spotkań wrocławian, jednak jeszcze w XIX wieku raczej mało kto chciałby się pod nim znaleźć. Wbrew powszechnemu przekonaniu nie było to stałe miejsce kaźni (chociaż zdarzało się, że wymierzano tu karę śmierci), a egzekwowania lżejszych wyroków – chłosty, czy po prostu wystawienia na widok publiczny.

Klatka błaznów

Inną formą karania była klatka błaznów, która od XVI wieku znajdowała się w miejscu, gdzie obecnie znajduje się pomnik Fredry. Jak łatwo się po nazwie domyślić miała formę dużej (mogło się w niej zmieścić nawet 18 osób!) klatki. Za jakie przewiny można było się w niej znaleźć? Rozpiętość była dosyć spora – od gry w karty w czasie nabożeństwa, sprzedaż gorzałki w trakcie kazania, ekshibicjonizm, po noszenie spodni przez kobiety. Klatka zniknęła z Rynku dopiero w 1745 roku, a w jej miejscu wzniesiono odwach.

Kuny i inne tortury

Inną formą lżejszej kary było zakucie w kunę, czyli metalową obręcz na szyję, przymocowaną do murów budynków użyteczności publicznej. Do dziś zachowaną kunę możemy oglądać na ścianie Ratusza i w budynku dawnego więzienia na ul. Więziennej.

Stacjonujący we Wrocławiu żołnierze podlegali osobnej jurysdykcji, a więc i kary były im wymierzane w inny sposób. Na przykład urządzenie, które przypominało spiczasto zakończony grzbiet osła lub konia. Delikwenta, którego przyłapano na przykład na piciu na służbie, sadzano na tym narzędziu tortur, często dowiązują mu do nóg kamienie. Ostre zwieńczenie sprawiało ukaranym tak mężczyznom ogromny ból.

A co z karą ostateczną?

Tak jak wspomniałam wcześniej, sporadycznie wyroki śmierci były wykonywane pod pręgierzem. Ale miejskie szubienice i szafoty (bo było ich kilka) znajdowały się poza murami miejskimi.

Najważniejszy szafot znajdował się na Błoniach Świdnickich. Była na nim wykonywane m.in. kara miecza uważana za honorową. Do tego stopnia, że ciało osoby, która została jej poddana mogło być pochowane na cmentarzu. Ale szafot to również miejsce wykonywania bardziej drastycznych wyroków, jak na przykład łamania kołem.

Jeśli jednak zostało się skazanym na powieszenie, to odbywało się to na oddalonej o kilometr szubienicy, niedaleko skrzyżowania obecnych ul. Pułaskiego i Małachowskiego. W XIX wieku wraz ze zmianą prawodawstwa przebudowano ją na szafot. Ostatecznie w 1852 roku nastąpiła rozbiórka tego urządzenia.

Od połowy XIX wieku przestano traktować egzekucje jako formę edukacji społeczeństwa i pokazania w dosadny sposób, co czeka za nieprzestrzeganie prawa. Zaczęto likwidować publiczne miejsca kaźni, a same kary zaczęto wymierzać w więziennych murach, jednak do dziś możemy znaleźć we Wrocławiu ostatnie ślady dawnego wymiaru sprawiedliwości.

Wasze komentarze

Komentarze

Sponsorowane
Poprzedni artykułKoleje Dolnośląskie ruszają do Świnoujścia. Wakacyjna oferta połączeń nad morze z Wrocławia
Następny artykułZespół zależności alkoholowej – objawy i leczenie