6 maja 1945 roku upada Festung Breslau. Dla miasta rodzi się nowa era. Tylko jak wyglądały jej początki?
Dlaczego Wrocław jeszcze długo pozostawał Breslau w społecznej świadomości i jak wyglądało początkowe osiedlanie?
Pierwsze dni
Na początku do Wrocławia przyjechało ledwie 200 osób – nazywano ich Pionierami Wrocławia, choć to niejednoznaczna nazwa. Były to głównie grupy administracyjne, które miały za zadanie przygotować miasto do odbudowy, ale także ustalić plan i podział administracyjny. Wrocław był potwornie zagruzowany, wiele osób, które przyjechały tam zaraz po wojnie, wspominają że z początku pamiętają tylko gruzy, gruzy i jeszcze raz gruzy. Przybył też Bolesław Drobner, pierwszy prezydent, mianowany na to stanowisko jeszcze przed kapitulacją Festung Breslau. Długo jednak nim nie pozostał, bo już w czerwcu doszło do kłótni z przywódcą Armii Czerwonej i Drobner musiał opuścić miasto. Co ciekawe planował przekształcić Wrocław w wolne miasto, jak Gdańsk, a nawet wprowadzić tam system bezgotówkowy. Mimo, że pomysły te może nie były do realizacji, to miał przynajmniej jakiś plan, o który później było trochę trudno.
Życie, przyjezdni i Niemcy
Wrocław taki jaki zaczął być na początku powojennej historii, taki na długo pozostał. Czyli skomplikowany i „tymczasowy„. Do miasta zjechali się ludzie z całej Polski, z Kresów, Lwowa, centrum – powstała mieszanina, gdzie nikt nie czuł się jak u siebie, nikt nie był „swój”. Była też kwestia pozostałych w mieście Niemców, chociaż przyjezdnym wydawało się, że w mieście pozostały tylko jednostki. Jednak sporo z nich ukrywało się nadal, a akcje wysiedleńcze trwały aż do 1955 roku! Z tych wszystkich powodów, Wrocław był przez jego mieszkańców traktowany jako tymczasowy, jakby zaraz miał zmienić stronę granicy. Polacy czuli się w nim obco i podzieleni, w końcu różniła ich kultura, doświadczenia, a czasem nawet gwara, a łączyło tylko miasto. Z drugiej strony długa obecność Niemców i ciągłe odgruzowywanie miasta również musiało wpływać na ogólną atmosferę.
W pierwszych miesiącach, Wrocław był bardzo niebezpieczny, pojawiło się pełno szabrowników, którzy często nie cofali się przed morderstwami, a czasem wybuchały też strzelaniny. Najbezpieczniej wydawało się być przy posterunkach milicji, gdzie na początku osiedlali się przyjezdni. Chociaż osiedlić się można było właściwie wszędzie – wystarczyło zająć mieszkanie. Ale gdzie? W dalszych rejonach było mniej bezpiecznie, a w centralnych mnóstwo budynków było zniszczonych. Początkowo to Nadodrze stanowiło centrum mieszkalne, gdyż w miarę ostało się po Festung Breslau.
Szaber a plac Grunwaldzki
Powstała nawet nazwa Szaberplac, dla targowiska ulokowanego na współczesnym placu Grunwaldzkim. Handlowano tam właściwie wszystkim, w szczególności przedmiotami pozostawionymi przez Niemców. Później targ zlikwidowano, a interes przeniesiono na obecny plac Strzelecki. Istotna jest też motywacja wielu szabrowników i ogólnego „poparcia” dla tego typu zachowań. Chodziło o plądrowanie poniemieckich mieszkań i mienia, w ramach zadośćuczynienia, zemsty czy po prostu wyładowania ogólnej krzywdy. Dlatego szabrownictwo tak szeroko rozrosło się we Wrocławiu.