Rocznica powodzi tysiąclecia we Wrocławiu [ZOBACZ ZDJĘCIA]

0

12 lipca 1997 roku fala kulminacyjna na Odrze i Oławie dotarła do Wrocławia. Wielka woda zalała część miasta. Jak zapamiętaliśmy te dramatyczne chwile? Czy był to tylko (i aż) kataklizm, który zniszczył dorobek życia wielu ludzi i pochłonął 114 ofiar w Polsce, Czechach i Niemczech? A może również widzimy w nim detonator ogromnych pokładów ludzkiej solidarności?

Dopiero w 1810 roku zaczęto mierzyć stan wody na Odrze, trudno więc jednoznacznie wskazać, czy powódź z 1997 roku była rzeczywiście największą w historii miasta. Od początku XIX wieku zanotowano około 40 różnego rodzaju wystąpień Odry z jej koryta, ale tylko 3 wryły się w pamięć zbiorową przedwojennych mieszkańców Wrocławia: z 1813 roku, która aż zatrzymała ofensywę Napoleona, z 1854 roku, gdy przez Dolny Śląsk w ciągu dwóch miesięcy przeszło 6 wielkich fal powodziowych, a poziom Odry przekroczył 7,5 m, oraz największa powódź – z lipca 1903 roku. Pod wodą znalazła się wtedy ponad połowa miasta, w tym wyspy odrzańskie, ogród zoologiczny i podwrocławskie wsie Kozanów i Maślice. Po tym wydarzeniu podjęto decyzję o budowie nowoczesnych obiektów hydrologicznych, które miały uchronić w przyszłości miasto przed kolejnym zalaniem.

Gdy na początku lipca 1997 roku Nysa Kłodzka zniszczyła Kłodzko, a Odra zalała Racibórz i Opole, nikt nie przypuszczał, że podobny los spotka Wrocław. Przecież po doświadczeniu powodzi z 1903 roku i wybudowaniu wrocławskiego węzła wodnego, wiara, iż system budowli hydrologicznych uratuje stolicę Dolnego Śląska, była powszechna. Stało się jednak inaczej i woda z impetem wdarła się na ulice Wrocławia.

Zobaczcie jak lipcowa powódź w 1997 roku wyglądała na zdjęciach, które są w zasobie Ośrodka „Pamięć i Przyszłość”.

Warto również obejrzeć w Centrum Historii Zajezdnia nową sekcję multimedialną o powodzi, która w zeszłym roku wzbogaciła wystawę „Wrocław 1945–2016”. Opowieść o tym kataklizmie nie jest prowadzona chronologicznie – ukazano ją z perspektywy konkretnych i charakterystycznych dla Wrocławia miejsc. Zobaczymy więc Poltegor, gdzie mieściła się siedziba telewizji TeDe, Dworzec Główny PKP, wieżę ciśnień Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji we Wrocławiu, Uniwersytet Wrocławski, ZOO, osiedle Kozanów czy wały odrzańskie w podwrocławskich Łanach. Każde z tych miejsc pokazuje pamiętne lipcowe dni z 1997 roku w trochę innym świetle. Zastosowanie nowoczesnych technologii multimedialnych umożliwia odwiedzającym samodzielne włączanie pełnych emocji oryginalnych filmów i zdjęć sprzed 26 lat. Po raz pierwszy pokazano powódź w ujęciu problemowym i opisano emocje, które jej towarzyszyły – zarówno ćwierć wieku temu, jak i obecnie. Jest to o tyle istotne, że – jak zauważyli socjologowie (przede wszystkim nieżyjący prof. Wojciech Sitek z Uniwersytetu Wrocławskiego) – utworzona spontanicznie wspólnota mieszkańców Wrocławia przełamała istniejące bariery hierarchii, statusów czy ról społecznych. Jak powiedziała prof. Sitkowi jedna z respondentek: „człowiek, którego miałam za nic, pierwszy wszedł w wodę z okrzykiem: ludzie, idę do sklepu, czego potrzebujecie?” Do tej wspólnoty weszli nie tylko ci, których bronili swoich domów, ale także mieszkańcy z niezagrożonych części miasta, budujący umocnienia na Biskupinie, przy ZOO, Dworcu Głównym PKP czy – po apelu radiowym – przenoszący na wyższe kondygnacje kilkusettysięczny księgozbiór Ossolineum.

Dla mieszkańców Wrocławia powódź w 1997 roku jest najważniejszym wydarzeniem w historii miasta. Wśród wskazań wydarzeń, które wrocławianie uważają za warte pamięci, zalanie części miasta w lipcu 1997 roku jest na pierwszym miejscu, wyprzedzając Euro 2012, Kongres Eucharystyczny (1997) i daleko w tyle zostawiając „Solidarność” oraz II wojnę światową.

A wy jak zapamiętaliście powódź?

Wasze komentarze

Komentarze

Sponsorowane
Poprzedni artykułLipcowe imprezy na niezwykłym dachu we Wrocławiu! [WDECH/WYDECH]
Następny artykułDolny Śląsk na wakacje: Urokliwy Kuraszków na Wzgórzach Trzebnickich
Małgorzata Braszka
Redaktorka naczelna portalu. Zakochałam się we Wrocławiu od pierwszego wejrzenia. Kocham odkrywać nowe rzeczy i dzielić się nimi z innymi. Jeśli mam wybierać pomiędzy weekendem w hotelu SPA, a pokonaniem 200km w kilka dni na rowerze, to wybieram to drugie :) Jestem niepoprawną optymistką.