Szare wieże pośród zieleni. Albo samowystarczalne osiedle przed modernizacją. Jak kto woli.
O Kozanowie się słyszy, ale rzadko się tam bywa. Faktycznie nie jest to jedno z przejazdowych osiedli Wrocławia, ale ciekawe jest na pewno. W ten dobry i niekoniecznie dobry sposób.
Kolory czas start
Bloki na Kozanowie w większości noszą, znane dla Polski, szare barwy. Postanowiono je jednak pokolorować, ale nie do końca. Głównie kolor dostały balkony, w błękicie i fiolecie. Bloki również są pomalowane, ale częściowo, a farba zdążyła już wyblaknąć. Tworzy to sytuacje, w której to balkony są najbardziej wyraziste, a samo osiedle wydaje się niedomalowane. Z jednej strony trochę komiczny efekt, dla kogoś kto tam nie mieszka, jednak dla mieszkańców – pewnie niekoniecznie.
Wydaje się, że czasem lepiej jest nawet zostawić szary monolit, a odmalować dopiero gdy jest na to jakiś spójny pomysł. Czemu taka rzecz jak kolory pełni tutaj ważną rolę? Bo to duże osiedle, dominujące nad okolicą i niestety te kolory również zaczynają dominować. A okolica zielona.
Blokowy misz-masz i inne przygody
Nie raz wspominałem o koegzystencji różnorodnych bloków na jednym osiedlu. Czasem wychodziło to lepiej, czasem gorzej. Tutaj jednak jest to zagadka. Dominują jednakowe bloki o różnej wysokości i wchodząc w głąb osiedla, wydawałoby się, że taka tendencja się utrzyma. Jednak już na początku można napotkać niższy blok, w znacznie innym stylu. Nic dziwnego, w końcu na osiedlach powstają różne generacje bloków. Tylko, że dalej nie ma już takiego drugiego. Natomiast jest jeszcze jeden, kompletnie inny. Z boku przypomina trochę kamienicę, ale nie, to jednak blok. Wtedy człowiek już myśli, że nic go nie zaskoczy. A tu przedszkole i to wyraźnie starsze niż reszta osiedla. Takich perełek jest jeszcze kilka, ale nie jest to kontrast na miarę DOLMEDU na Szczepinie. To bałagan. Stawiając tak wielkie osiedle, pośrodku, wtedy – właściwie niczego, można było zadbać o spójność i wytyczyć plan zabudowy na kolejne lata. Budynki oprócz stylu różnią się też wielkością i niski blok w wysokiej zabudowie jaką prezentuje Kozanów, sprawia wrażenie domów na dziedzińcu kamienicy, które czasem jeszcze się spotyka. Bloki nie są dopasowane swoimi funkcjami.
Jednak z perełkowych historii to nie jedyna. Część parterów wychodzi poza obrys bloku i znajdują się tam spółdzielnie czy inne punkty usługowe. Dlatego na pierwszym piętrze wydłużono balkony i zrobiono z nich małe tarasy. Świetne rozwiązanie, które dzisiaj jest czasem spotykane, ale jak na tamte lata i tendencje do zmniejszania mieszkań – należy je docenić podwójnie. Jednak nie ma w tym ciągłości. Bo część mieszkań takie balkony ma, a część – tam gdzie by się dało już nie. Czasem na ścianie budynku jest tylko jeden, co kompletnie burzy układ bloku.
Przy obu tych aspektach należałoby zadać pytanie – po co? Przecież dało się inaczej i nie wymagałoby to niewiadomego wysiłku.
Urbanistyka
Tą należy zarówno pochwalić jak i zganić. Zacznijmy od zalet. Bloki są ustawione podobnie jak na Różance – w półkoliste kształty. Trochę mniejsze, a też czasem jedna linia bloków otacza drugą, ale nadal, funkcje pozostają podobne. Otwiera to osiedle i nadaje mu przestrzeni. Również pomiędzy półkolami jest sporo miejsca, gdzie mamy zarówno drzewa jak i boiska. W ogóle należy pochwalić Kozanów za punkty usługowe i sklepy. Zlokalizowana jest tam szkoła i przedszkole, pomniejsze sklepy, fryzjerzy, apteka. A dookoła mnóstwo zieleni, staw, łąki i Park Zachodni. Pod kątem takiego rozplanowania, osiedle jest naprawdę dobre. Problemem, chociaż nie aż tak dużym, jest zorganizowanie wspomnianych półkoli. Bowiem na Różance, po wejściu w osiedle, dosyć łatwo jest się zorientować gdzie się jest i gdzie iść. Tutaj nie do końca. Nie pomaga fakt, że brakuje przejść w blokach, więc część półkoli trzeba obchodzić dookoła. Również ustawienie jednych bloków wokół drugich burzy funkcjonalność takiej organizacji budynków. Z balkonów widzimy dach, chodnik i balkon sąsiada. A przecież nie o to chodziło w różankowym rozwiązaniu.
Koniec końców Kozanów ma pewien potencjał i wiele aspektów miało czemuś służyć. Ale powstaje wrażenie, że chciano zrobić wszystko na raz i gdzieś po drodze ten sens się zgubił.
Gdybyście, Czytelnicy, chcieli odwiedzić osiedle i dowiedzieć się o nim czegoś więcej – będzie taka możliwość. Już w te wakacje będę prowadził spacer po Kozanowie, opowiadając o architekturze i nie tylko! Wydarzenie jest organizowane przez Wrocławski Instytut Kultury, a dokładna data pojawi się niebawem.