Osiedle raczej nieznane, raczej niewielkie, na pewno drogie i… niesamowite. Co kryje się w nieodkrytym?
Wybija się ponad okoliczne budynki i widać je już z daleka. Ale ciężko właściwie określić gdzie dokładnie może być. I to na pewno jeden z atutów.
Lokalizacja jak zawsze ma znaczenie
Ale tutaj trochę z innego powodu. Oczywiście jest to centrum i to całkiem ścisłe. Jasne, że zakorkowane, chociaż nie jest to najwolniejsza część miasta. Zresztą nawet w korkach, na przykładowy plac Grunwaldzki czy Kochanowskiego da się dojechać w miarę rozsądnym czasie. Jednak najważniejsze jest to, że osiedle jest kompletnie na uboczu. Co prawda z jednej strony jest widok na Traugutta, ale jednak w pewnej odległości, natomiast z drugiej już płynie Odra. Za nią mamy Rakowiec, część miasta jeszcze nie całkowicie zagospodarowaną i cichą. I mimo, że osiedle na Walońskiej nie jest zbyt duże, to jednak to kilkaset metrów z widokiem na wodę i drzewa sprawia, że jest tam kompletnie inna atmosfera niż na, sąsiedzkim przecież, placu Wróblewskiego. Czy na Trójkącie.
Forma, funkcja, czy może fanaberia?
Jak już ostatnio wspominałem, o gustach się nie dyskutuje i każdy ma swoją estetykę. Jednak biorąc pod uwagę główny kanon estetyczny nowego budownictwa, to osiedle jest po prostu ładne. A co równie ważne, elewacje są dosyć różnorodne. Jasne, składają się w większości z powielanych elementów, ale ich zasób jest duży, stąd nie sprawia to wszystko wrażenia szarej ściany. Dlatego ładnie się na to patrzy. I ta zieleń. Miejsca dużo nie zostało, starano się chyba zwiększyć powierzchnie bloków na ile się dało, ale o zielonych akcentach nie zapomniano. Właściwie akcent to złe słowo, bo zrobiono to z rozmachem. Jest tego dużo, jest różnorodnie i przyjemnie. Jasne, że jest to wszystko zaprojektowane, że drzewa i krzewy posadzono dopiero później, ale co z tego, jeśli spełnia swoją funkcję. I właśnie – funkcja. Ściany bloków starano się od siebie odsunąć, nadal są blisko, ale cukru się już nie poda. Nawet nie dorzuci. Na dole bloków są lokale usługowe, rozrywkowe, czy biura. Z kolei u góry, postawiono na gigantyczne często penthousy. Bo gdzie jak nie tam?
I pozostaje pytanie, czy to dobry projekt, czy już fanaberia? Wydaje się, że jednak to pierwsze, bo osiedle jest naprawdę dobrze zrobione i przemyślane. Jak na okoliczne warunki. Czyli mało przestrzeni, ruchliwe ulice i jednak ta zieleń i woda, którą postanowiono wykorzystać.
Czy to dobry kierunek?
To samo pytanie zadawałem w związku z osiedlem na Kępie Mieszczańskiej i Browarami Wrocławskimi. Jest drogo i to bardzo. We wszystkich tych przypadkach jednak płaci się za coś konkretnego. Jednak w porównaniu z Browarami, osiedle przy Walońskiej wydaje się jakieś pełniejsze. Jasne, że jest prestiżowe, jasne, że nie dla każdego. Ale tutaj ma się poczucie, że takie miało być i zrobiono to w dobrym stylu. Browary Wrocławskie z kolei wydają się momentami naciągane, ale to tylko moja opinia.