Pablo Picasso nie tylko najsłynniejszy malarz XX wieku, ale także jeden z najsłynniejszych i najbardziej rozpoznawalnych malarzy w historii. Podczas Światowego Kongresu Intelektualistów w Obronie Pokoju w 1948 roku jako jeden z delegatów przybył do Wrocławia, a jego pobyt, choć trwający zaledwie 4 dni, na zawsze zapisał się w historii miasta. Nie obyło się też bez kontrowersji. Jak Picasso zapamiętał Wrocław? I jak Wrocław zapamiętał Picassa?
Jechać czy nie jechać?
O przyjazd Picassa na Kongres zabiegano drogami mniej i bardziej formalnymi. Mimo wielu zaproszeń malarz wahał się praktycznie do ostatniej chwili, trochę przez wrodzone niezdecydowanie, a trochę przez fakt, że oczekiwał na przyjście na świat dziecka. Ostatecznie kluczowe okazało się spotkanie z Anną Posner, tłumaczką literatury polskiej na język francuski. Artystę przekonała nie tyle sama kobieta, co tatuaż na jej ramieniu, którym był numer oświęcimski. Ponoć po spotkaniu z Anną stwierdził, że skoro taka osoba jak ona, pofatygowała się do niego, to trzeba jechać. W decyzji upewnić miał Picassa szofer, Marcel, który na niemalże hamletowskie pytanie “Jechać czy nie jechać?” miał zdecydowanie odpowiedzieć “Jechać!”.
Malarz do Wrocławia przyleciał samolotem, a był to pierwszy lot w jego życiu. Wedle znanej anegdoty, patrząc na miasto w oddali miał zakrzyknąć “Boże! Przecież to kubizm w czystej postaci!”.
To nie był jedyny pierwszy raz Picassa w tej podróży, po raz pierwszy również miał zaprezentować na wystawie swoje prace ceramiczne, na które składało się 20 pomalowanych talerzy.
Pobyt we Wrocławiu
W trakcie pobytu we Wrocławiu malarz gościł w hotelu Monopol i bardzo lubił przebywać w hotelowej restauracji, gdzie obserwował przechodniów i konwersował z innymi gośćmi. To właśnie w tej restauracji doszło do kontrowersji z udziałem artysty. Był gorący sierpniowy wieczór, gdy Pablo zapytał siedzącą nieopodal jego stolika kobietę, czy będzie miała mu za złe, jeśli ściągnie marynarkę. Kobieta nie miała nic przeciwko, więc malarz ponowił swoje pytanie, ale tym razem w kwestii krawata i koszuli. Dziennikarz Roman Szydłowski tak wspominał to wydarzenie:
– Widok był doprawdy przedziwny. Przy stole wszyscy ubrani, część w ciemnych strojach, a pośrodku łysa głowa i nagie ciało królujące nad tym dziwnym zgromadzeniem.
We Wrocławiu artysta miał okazję zapoznać się z polską sztuką ludową. Barwność lokalnego folkloru na tyle przypadła mu do gustu, że po Kongresie udał się do Krakowa specjalnie po to, by kupić tradycyjne zakopiańskie kożuchy dla swojej rodziny. Wynikiem jego fascynacji polskim folklorem jest grafika „Kobieta w polskim okryciu”.
W obronie Nerudy
Kongres, na który przybył Picasso zorganizowany został przez polskich oraz radzieckich komunistów i było oczywiście wydarzeniem propagandowym. Wschodni delegaci przekonywali, że kraje komunistyczne są nastawione pokojowo. Przy okazji starali się wykazać wyższość ideologii komunistycznej nad ideologią zgniłego zachodu. Całość zakończyła się fiaskiem, głównie za sprawą burzliwego wystąpienia Aleksandra Fadiejewa.
Sam Picasso podczas Kongresu głównie słuchał i szkicował. Szczególnie spodobało mu się wystąpienie Minette de Silvie, delegatki Cejlonu, którą uwiecznił na portrecie. Mimo raczej biernej postawy, pod koniec obrad poprosił o głos i zgłosił wniosek w sprawie Pabla Nerudy. Pablo Neruda był chilijskim poetą i laureatem Nagrody Nobla, który za swoją twórczość o humanitarnym przesłaniu, był prześladowany w rodzinnym kraju. Picasso wziął poetę w obronę:
„Zgromadzony we Wrocławiu Światowy Kongres Intelektualistów w Obronie Pokoju przesyła wielkiemu poecie – Pablowi Nerudzie – wyrazy swego poparcia, podziwu, przywiązania, solidarności. Pięciuset członków Kongresu, reprezentujących 46 narodów, domaga się stanowczo dla Pabla Nerudy prawa swobodnej wypowiedzi i swobodnego przebywania tam, gdzie zechce”.
Pamiątki po malarzu
Picasso we właściwy sobie sposób skwitował Kongresowe polityczne przepychanki rysując po obradach słynnego Gołębia Pokoju na serwetce hotelowej restauracji, niestety sama serwetka nie zachowała się do dziś. Część ceramiki, którą zaprezentował została przekazana, wraz z grafiką „Kobieta w polskim okryciu”, do Muzeum Narodowego w Warszawie.