Wrocławskie ZOO powitało na świecie nową mieszkankę – Inuki. To wielkie wydarzenie, bo żyrafa siatkowana należy do zagrożonych wymarciem.
Jest ich mniej o 35% w naturze, niż sądzono! To „ciche wymieranie” jednego z najpopularniejszych gatunków Afryki!
Pierwszym wybiegiem, który widzimy, wchodząc do wrocławskiego zoo jest Sawanna. Na powierzchni ponad hektara mieszkają zebry Chapmana, strusie południowoafrykańskie, antylopę kamę i żyrafy siatkowane. Tu zawsze coś się dzieje. Zebry próbują przeganiać żyrafy, samiec strusia „puszy” się przed samicami, a żyrafy starają się patrzeć na wszystko z dystansu swoich ponad 4 metrów wysokości . Zdarzają się też chwile pełnej zgody, kiedy w ciepłe dni, obok siebie wygrzewają się w słońcu wszystkie zwierzęta Sawanny.
Córka Imary i Rafikiego
Najwięcej dzieje się na wybiegu, gdy pojawiają się maluchy. Wszystkie zwierzęta są poruszone i próbują poznać bliżej nowego współlokatora. Krążą, przyglądają się i obwąchują. W takich sytuacjach matka czujnie obserwuje otoczenie i przegania intruzów, póki maluch nie będzie wystarczająco samodzielny, by samemu odgonić ciekawskich. Dokładnie 4. marca br. przyszła na świat mała żyrafka siatkowana, córka Imary i Rafikiego.
– Wiedząc, że Imara urodzi lada dzień, poranny obchód zaczynaliśmy od niej. W tamten czwartek, kiedy weszłam z kolegą do domku żyraf, zauważyliśmy, że zaczęła się akcja porodowa. Trwała około 40 minut i przebiegła książkowo – bez komplikacji, chociaż żyrafy rodzą się w spektakularny sposób, bo wyślizgują się na ziemię z wysokości około 1,5 metra. Malucha powitaliśmy na świecie dokładnie o 7:47 i od razu udało się zaobserwować, że to samiczka – opowiada Agnieszka Chałupka, opiekun zwierząt z wrocławskiego zoo.
INUKI, oznacz w języku suahili „Zapach”
Imara, to doświadczona matka, więc od razu zaopiekowała się potomkiem – oczyściła ją i umyła dokładnie językiem. Pomogła też, godzinę później, wstać żyrafce na własne nogi. Po kolejnej godzinie, czyli około 10:00, żyrafka zaczęła samodzielnie pić mleko.
Już w dniu narodzin nowa mieszkanka wrocławskiego zoo otrzymała imię. Brzmi ono INUKI, czyli „Zapach” i pochodzi z języka suahili.
– Wszystkie nasze żyrafy mają imiona, które pochodzą z języka suahili, którym posługują się mieszkańcy terenów w Afryce, gdzie występuje ten gatunek. Imara oznacza „Odwagę”, Rafiki „Przyjaciela”, Shani „Szkarłatną”,a Nala „Podarek”. Imię Inuki wymyślili koledzy – Robert i Artur, którzy obserwowali kondycję i zachowanie żyrafki po jej narodzinach – dodaje Chałupka.
Żyraf jest coraz mniej w naturze
Żyrafka już wychodzi na przedwybieg, a w okolicach świąt wielkanocnych wyjdzie na duży wybieg Sawanny. Warto więc przyjść do ogrodu zoologicznego i ją poobserwować, zwłaszcza gdy próbuje „brykać”.
– Przyzwyczailiśmy się myśleć o niektórych gatunkach zwierząt jako o stałych, pewnych elementach krajobrazu. W przypadku Afryki pierwsze skojarzenia to słoń, lew, hipopotam i właśnie żyrafa. Najczęściej w kontekście popkultury, czyli np. filmów takich jak „Król lew”. Tymczasem bezpiecznych ostoi dla dzikich zwierząt już tam prawie nie ma. W miarę bezpiecznie żyją tylko na terenach parków i rezerwatów, które są ogrodzone, monitorowane i pilnowane przez uzbrojonych strażników. Mimo takich środków ochrony nie odnosimy sukcesów – liczebność tych zwierząt spada. Powodem jest przede wszystkim kłusownictwo i rozwój osadnictwa oraz transportu, ale nie tylko, bo również zmiany klimatu. Jeśli nie zaczniemy szerzej działać na rzecz ochrony przyrody, to pozostaną nam tylko filmy i ogrody zoologiczne by zobaczyć dzikie zwierzęta – mówi Radosław Ratajszczak, prezes wrocławskiego zoo.
mat. ZOO Wrocław