W piątek 30 października na wrocławskie ulice ponownie wyrusza Streetbus, czyli bus, z którego potrzebującym rozdawane są ciepłe posiłki. Startuje o godzinie 20 z ulicy Sieradzkiej i będzie jeździł taką samą trasą, jak jesienią minionego roku i tegoroczną wiosną. Wtedy akcja okazała się niezwykle potrzebna i dlatego jest kontynuowana.
Jestem wzruszony, że po raz kolejny, dzięki współpracy miejskiego Wydziału Partycypacji Społecznej, Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, MPK i organizacji pozarządowych – Fundacji Homo Sacer i Fundacji Szerszy Krąg, udaje się zorganizować pomoc dla osób, którym życie mniej szczęśliwie się ułożyło – mówi prezydent Wrocławia Jacek Sutryk. – To piękny przykład tego, jak wiele można osiągnąć działając wspólnie.
Pandemia spowodowała, że wielu potrzebujących unika zbiorowisk, więc posiłek i dobre słowo, który do nich dowozimy, są często jedynymi, z których mogą bezpiecznie skorzystać. Mam nadzieję, że wspólnie uda nam się pomóc wszystkim, którzy tej pomocy oczekują.
Dotychczas Streetbus przejechał 9 443 km, a obsługujący go kierowcy spędzili za kółkiem blisko 1 368 godzin (a jeśli chcemy być precyzyjni, to 1 367 godzin i 55 minut) spalając przy tym 4 190 litrów paliwa. Wszystko po to, aby wydać potrzebującym 36 757 porcji zupy.
– MPK nie będzie stało bezczynnie, zwłaszcza w tak trudnym okresie pandemii, gdy wielu potrzebujących pozbawionych jest dostępu do ciepłych posiłków – mówi Krzysztof Balawejder, prezes MPK. – Oprócz regularnego dowożenia seniorom żywności w okresie kwarantanny kluczową akcją pomocową MPK jest Streetbus. Jestem niezwykle zadowolony z jego efektów, ponieważ udało się wesprzeć naprawdę wiele osób znajdujących się w bardzo trudnej sytuacji życiowej. Dlatego teraz ponownie z zapałem włączamy się w pomaganie potrzebującym.
Podczas pierwszej edycji Streetbusem były dwa pojazdy. Zimą tę funkcje pełnił autobus Volvo 7000A, który przez długie lata woził wrocławian, a na starość został przerobiony na mobilną jadłodajnię. Bezdomni mogli się w nim ogrzać i zjeść. Idea polegała na tym, aby Streetbus krążył po mieście zatrzymując się na przystankach wyznaczonych tam, gdzie z reguły jest najwięcej bezdomnych. Kurs kończył w pobliżu Ogrzewalni św. Brata Alberta dla Osób Bezdomnych przy ul. Gajowickiej. MiserArt to właśnie projekt wrocławskiego Towarzystwa im. Brata Alberta. Wiele zmieniła jednak epidemia i wprowadzone przez nią środki ostrożności. „Volviaka” zastąpił Mercedes Sprinter, a posiłki (szczelnie zamknięte zaraz po ugotowaniu) wydawane były na zewnątrz. Przez koronawirusa zapotrzebowanie na nie radykalnie wzrosło.
– Pierwotnie Streetbus był planowany tylko na niskie temperatury, a pilotaż dotyczył wydawania 50 posiłków. Wybuchła jednak pandemia, która okazała się trudnym czasem dla bezdomnych. Nie mogli być w kwarantannie domowej, jak większość z nas. Byli odsłonięci. Nie mogli liczyć na pomoc wielu instytucji, które wcześniej im pomagały. Te, albo przestały działać, albo mocno ograniczyły zakres pomocy ze względu na surowe pandemiczne przepisy – wyjaśnia Andrzej Ptak, partner społeczny MiserArt.
Jak bardzo to wsparcie było potrzebne, niech świadczy fakt, że podczas niesprzyjającej zimowej aury, od stycznia do końca marca, średnio wydawanych było od 43 do 73 porcji dziennie. Od kwietnia ich liczba wzrosła i wynosiła od 123 do 156.
Przypominamy trasę Streetbusa: rusza z przystanku przy ul. Sieradzkiej, a postoje ma na przystankach Bzowa (Centrum Zajezdnia), Katedra, Sucha i Zaporoska, a kilka innych funkcjonuje jako przystanki „na żądanie”. Kurs kończy przy ul. Gajowickiej.
Streetbus to projekt, który uzupełnia istniejący system wsparcia osób dla osób bezdomnych i ubogich, obejmujący finansowane i współfinansowane przez miasto schroniska, noclegownie czy jadłodajnie. Posiłki wydawane w Streetbusie finansuje Miasto i MOPS, zadanie realizują organizacje pozarządowe wspierane przez MPK Wrocław, które wzięło na siebie całą logistykę.