Chyba nic tak nie budzi mieszanych uczuć, jak pory roku i pogoda z nimi związana. Jak jest zima tęsknimy za latem i ciepłem. Tylko, żeby nie było za gorąco. Jak jest lato, to za zimą i chłodniejszymi dniami. Ale nie za zbyt zimnymi. Prawie każdy marzy o białych Świętach Bożego Narodzenia, ale raczej w górach. Bo śnieg wzbudza entuzjazm głównie wśród dzieci. Dorośli od razu znajdą 100 powodów, dlaczego biały puch to kłopot.

Nie da się jednak ukryć, że Wrocław pod śnieżną pierzyną prezentuje się przepięknie. Lekki mróz, śnieg i miasto wygląda, jak w bajce. Gorzej, gdy mróz staje się siarczysty, a opady śniegu trwają nieprzerwanie przez wiele dni. Taka zima przyszła do Polski na przełomie 1978 -1979.

Zaczęło się niewinnie

Na Święta śnieg nie spadł, temperatury były na plusie. Wrocławianie żartowali nawet z tej ciepłej pogody. Jeszcze w Sylwestra w ciągu dnia ludzie omijali kałuże po deszczach. Ale im bliżej wieczoru, tym robiło się zimniej, aż w nocy temperatura spadła do -11 stopni, a z chmur zaczął sypać obfity śnieg. Wszystkiemu był winien front atmosferyczny znad Skandynawii.

Linie energetyczne nie wytrzymywały mrozu i ciężaru śniegu, przez co wiele z nich się zerwało. Wrocławianie z imprez sylwestrowych wracali przedzierając się przez śnieżne zaspy, do tego po ciemku.

Na domiar złego z powodu niskich temperatur taśmociąg , który dostarczał węgiel do elektrociepłowni przestał działać. W szpitalach uruchomiono agregaty prądotwórcze, które z braku przeglądów i konserwacji ledwo co działały. Pacjentów dogrzewano dodatkowymi kocami.

Miasto zostało sparaliżowane

Większość pracowników służb odpowiedzialnych za odśnieżanie miało wolne z okazji Nowego Roku. Nieliczne pługi, które wyjechały na ulice Wrocławia ugrzęzły w śniegu. Z powodu przerw w dostawie prądu nie jeździły tramwaje, a autobusy kursowały jak mogły, zupełnie w oderwaniu od rozkładów jazdy.

W Urzędzie Wojewódzkim obradował sztab kryzysowy. Do 8 stycznia zamknięto szkoły i przedszkola, cześć zakładów pracy również zawiesiło działalność. Wystosowano apel do mieszkańców, aby pomogli w odśnieżaniu. Na ulice z łopatami i szuflami wyszli szczególnie licznie studenci, którzy mieli odwołane zajęcia. Nie mieli lekko, bo śnieg ciągle padał, a temperatura potrafiła spaść nawet do -25 stopni!

Z powodu problemów z transportem istniało realne ryzyko, że we Wrocławiu zabraknie podstawowych produktów spożywczych. Pojawił się problem z mlekiem dostarczanym w szklanych butelkach, które zaczęły pękać. Wrocławianie zaczęli więc kupować mleko w proszku, które wkrótce zaczęło być reglamentowane, żeby nie zabrakło go dla najmłodszych. Żeby je kupić było trzeba okazać książeczkę zdrowia, a i tak limit wynosił jedynie trzy opakowania na dziecko.

Narodowe Archiwum Cyfrowe

Gdy w końcu przyszła odwilż wszyscy odetchnęli z ulgą

Zima stulecia pokazała nie tylko problemy, z jakimi musi się uporać miasto, ale także po raz kolejny uwidoczniła solidarność ludzi w obliczu kryzysu.

Niespodziewanym skutkiem ubocznym był nowy produkt w ofercie Spółdzielni Inwalidów – sanki. Jak się okazało, co roku w całym kraju brakuje ich 150 000.

 

Wasze komentarze

Komentarze

Sponsorowane
Poprzedni artykułWrocław: Ulica Ruska odnowa. Poznaliśmy koncepcję rewitalizacji ulicy
Następny artykułGaleria Dominikańska – nowości, zakupy i rozrywka na wyciągnięcie ręki!