Siedmioro studentów z Wrocławia wygrało tegoroczną edycję konkursu „Odyseja Umysłu”, który za cel stawia sobie rozwijanie kreatywności wśród młodych ludzi. Nagrodą za pierwsze miejsce jest prawo do reprezentowania Polski na jego ogólnoświatowym etapie, który odbywa się pod koniec maja w Stanach Zjednoczonych w stanie Iowa. Czy brak funduszy na wyjazd uniemożliwi spełnienie marzeń młodych, ambitnych wrocławian?

By niemożliwe stało się możliwe

Odyseja Umysłu to międzynarodowy konkurs twórczego rozwiązywania problemów, składający się z trzech etapów: regionalnego, krajowego i światowego. Biorą w nim udział drużyny liczące od 5 do 7 osób i trenera, który jest koordynatorem ekipy. Współzawodnictwo odbywa się w czterech grupach wiekowych.

Jesienią każdego roku publikowanych jest pięć Problemów Długoterminowych. Drużyna wybiera jeden z nich, po czym przez kilka miesięcy projektuje i udoskonala jego rozwiązanie. Następnie uczestnicy wspólnie decydują jak to, co w ich pomysłach najlepsze, połączyć w 8-minutową prezentację, np. w formie przedstawienia teatralnego, którą przedstawia się sędziom i publiczności. Podczas konkursu ekipa musi się również zmierzyć z Problemem Spontanicznym – niepowtarzalnym zadaniem-niespodzianką, którego treści nie zna się do ostatniej chwili, a rozwiązanie tworzy w zaledwie kilka minut.

Tak o Odysei Umysłu mówi jej twórca, dr Sam Micklus: „Odyseja Umysłu uczy młodych ludzi stawiać czoła zmianom, zaszczepia w nich radość z nauki i wiarę we własne zdolności osiągania tego, co inni mogliby uznać za niemożliwe.”

13054915_1046919575374779_745200227_o

„Kwestia Czasu”

Siedmioro studentów z Wrocławia – Monika, Magda, Martyna, Asia, Ada, Adrian i Adam, czyli drużyna „Kwestia Czasu”, wygrało w tym roku krajowy etap konkursu i zakwalifikowało się do Finału Światowego w Stanach Zjednoczonych. Wszyscy są studentami różnych uczelni i kierunków, np. dziennikarstwa, antropologii kulturowej, psychologii czy filologii rosyjskiej, a z drugiej strony mechaniki i budowy maszyn czy informatyki.

Ich problem długoterminowy polegał na tym, by z drewna balsa, najlżejszego drewna na świecie, zbudować konstrukcję ważącą maksymalnie 15 gram i mogącą utrzymać jak największy ciężar. Ich dzieło wytrzymało nacisk 230 kg. Kolejnym ich zagadnieniem było przygotowanie 8-minutowego przedstawienia teatralnego, którego bohaterami miała być trójka zwierząt: ryba, ptak i ssak, które miały wyrażać trzy wybrane emocje, a dodatkowo miały pomagać sobie nawzajem, komuś nieznajomemu oraz zaradzić czemuś, co zagraża im wszystkim. By utrudnić sobie zadanie, drużyna postanowiła w całym przedstawieniu nie użyć… ani jednej literki „A”! Padło więc na myszołowa, śledzia i lisa. Nagranie z przedstawienia umieściliśmy poniżej. W Finale Światowym drużyna będzie przedstawiać ten sam problem w języku angielskim, również bez litery „A”.

Finanse uniemożliwią wylot do Stanów?

Dla wszystkich uczestników konkursu, obok satysfakcji z trudu włożonego w pracę nad projektem, najważniejszym celem jest reprezentowanie Polski w Stanach Zjednoczonych i możliwość chociażby krótkiego zwiedzenia tego kraju. Odyseja Umysłu  załatwia formalności związane z wyrobieniem wizy, jednak nie sponsoruje jej, tak jak samego lotu i pobytu w USA. Tutaj drużyna staje przed kolejnym problemem – niestety o wiele trudniejszym, niż te konkursowe – związanym ze zdobyciem funduszy na podróż życia.

Koszt takiej wyprawy to ok.  8,5 tys. zł. na osobę. Ministerstwo Finansów dofinansowuje w tej kwestii jedynie grupy młodsze, tj. z podstawówek, gimnazjów i liceów. Wydział Edukacji Miasta Wrocławia również nie przewiduje możliwości dofinansowania takiego wyjazdu. Obecnie członkowie drużyny złożyli pisma z prośbą o sponsorowanie wyjazdu do rektorów swoich uczelni, a dodatkowo cały czas szukają sponsorów prywatnych lub komercyjnych. Dziś ruszyła też akcja crowdfundingowa, na której każdy może wesprzeć ich starania w odbyciu podróży marzeń. Akcja potrwa krótko, bo jedynie dwa tygodnie, z racji na to, że Finały Światowe w Amnes (stan Iowa) zaczynają się 24 maja. Kwestię Czasu każdy z nas może wesprzeć pod tym linkiem.

Jeśli ktokolwiek chciałby wesprzeć wyjazd młodych, kreatywnych wrocławian i pomóc im zrealizować marzenie, na które pracowali przez pół roku, może skontaktować się z członkiem drużyny, Magdaleną Adamusik, pod numerem telefonu 515316739 lub e-mailem mag.adamusik@gmail.com

Wasze komentarze

Komentarze

Sponsorowane
Poprzedni artykułStartuje Jazz nad Odrą!
Następny artykułMultimedialna fontanna na Pergoli. Otwarcie sezonu 2016.
Artur Czermak
Gdy myślę o Wrocławiu, myślę przede wszystkim o ludziach. Zarówno tych, którzy żyją tu i teraz i razem ze mną współtworzą miejski organizm, jak i o tych, którzy chodzili po wrocławskich ulicach lata temu. To ludzie, których poznałem w ciągu 20 lat mojego życia sprawili, że dziś jestem takim, a nie innym człowiekiem i to ludzie, żyjący we Wrocławiu na przestrzeni wieków wznosili go, burzyli i odbudowywali, nadając mu jego obecną formę. Jestem studentem II roku Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na UWr. Pasjonuję się historią, zarówno lokalną jak i globalną. Zawsze stawiam szczegół ponad ogół. Uważam, że słowa to najlepszy wynalazek w dziejach ludzkości. Lubię sobie pofilozofować i bywam niepoprawnym perfekcjonistą. W życiu kieruję się zasadą, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Mam również kilkoro przyjaciół, dla których zawsze „Mi casa es su casa”. Nie wyobrażam sobie życia bez muzyki, przez co po mieście przemieszczam się ze słuchawkami na uszach, choć i w jego dźwiękach zawsze próbuję doszukać się rytmu i melodii. Uważam, że miasto nie istnieje bez widocznej, szeroko rozumianej aktywności i twórczości człowieka. Mimo miłości do miejskiego życia i otoczenia ludzi doceniam też naturę i bycie sam na sam ze sobą. Nie znoszę długiego przebywania w jednym miejscu, stąd zrodziła się moja pasja do podróżowania. Kiedy to tylko możliwe, wyrywam się z Wrocławia, jednak zawsze po to, by do niego wrócić i docenić na nowo. Cenię sobie spokój, którego szukam zawsze w nocy nad kozanowskim brzegiem Odry lub w spacerach – najlepiej takich do świtu – wśród nadodrzańskich, poniemieckich kamienic. Nie lubię zimy. Czas ze znajomymi najchętniej spędzam w plenerze, najlepiej nad rzeką lub w parku – nie wymienię konkretnych, ponieważ lubię odkrywać coraz to nowsze miejsca. Gdy już zrobi się zimno, przenoszę się do knajp przy ul. Bogusławskiego, a będąc w rynku do Cafe Artzat. Tak na dobrą sprawę, to spotkać można mnie wszędzie. Lubię rozmawiać i zawsze się rozpisuję.