Od ponad miesiąca relacjonujemy dla Was prace nad ambitnym wrocławskim projektem – krótkometrażowym filmem wojennym pt. „Fort”, którego akcja dzieje się w trakcie walk o Festung Breslau, czyli Twierdzę Wrocław w 1945 roku. Dziś mamy kolejne dobre informacje, ale zanim do nich przejdziemy, przypomnijmy sobie ponownie fabułę filmu:

Końcówka II wojny światowej. Dwa wrogie obozy. Oddziały wojsk sowieckich przeciwko żołnierzom III Rzeszy, stacjonującym w forcie na terenie ówczesnego Breslau. Każda ze stron, wycieńczona wielomiesięcznymi zmaganiami, walczy o przetrwanie. Niemcy, mając świadomość nieuchronnej zguby, podejmują coraz mniej racjonalne decyzje. Wieszają każdego swojego żołnierza na którego pada chociaż cień podejrzeń o kolaborację z wrogiem. Zaczyna się niebezpieczna gra, w której stawką jest życie. Często nawet bardzo młodych ludzi. 

ZOBACZ WIĘCEJ INFORMACJI O FILMIE „FORT” TUTAJ

Znalazł się czołg!

Jak pisaliśmy w poprzednich artykułach, autorzy nakręcili do teraz 30% filmu. Docelowo ten krótkometrażowy projekt ma trwać ok. 15 minut. Do tej pory całość kosztów produkcji filmowcy pokrywali z własnej kieszeni, jednak by osiągnąć cel potrzebują kolejnych środków finansowych, których nie są już w stanie zapewnić sami. Projekt może wesprzeć każdy z nas poprzez crowdfundingową stronę internetową, a w zamian za wsparcie otrzymać od twórców nagrody. Do teraz udało się zebrać już ponad 1/3 finalnej kwoty!

TU MOŻESZ WESPRZEĆ WROCŁAWSKI FILM „FORT

Jednym z celów, na które zbierane są pieniądze, jest wynajęcie autentycznego czołgu i wykorzystanie go w produkcji. Mamy dobrą wiadomość! Cały czas znajdują się ludzie chętni do pomocy. Ostatnio zaoferował ją Czesław Pirzecki, prywatny właściciel czołgu T-34, który chce udostępnić go filmowcom! Poniżej prezentujemy zdjęcia maszyny, która miała istotny wpływ na odwrócenie losów wojny na froncie wschodnim.

czołg2
fot. Four Stars Studio
czołg
fot. Four Stars Studio

Jak będzie wyglądał plakat filmu?

Ostatnio producenci przy współpracy z fotografem Marcinem Wilczyńskim przeprowadzili również próbną sesję zdjęciową do plakatu filmu. Poniżej prezentujemy Wam efekt tej pracy. Jak go oceniacie?

plakat
fot. Marcin Wilczyński

Zabierzemy Was na spacer po planie filmowym

Już niedługo będziemy mieli dla Was niespodziankę w postaci spaceru wideo po planie filmu, czyli Forcie Piechoty nr 6 na Polanowicach (niem. Infanterie Stutzpunkt 6)!. Fort został wybudowany w roku 1891 i przez kilkadziesiąt lat był przebudowywany. Brał udział w walkach o Festung Breslau, jednakże mimo to nie ucierpiał, a po wojnie obiekt zajmowało Ludowe Wojsko Polskie. Miejsc takich jak to jest niestety we Wrocławiu coraz mniej, dlatego też chcielibyśmy pokazać Wam je nieco dokładniej.

Wideo już wkrótce na www.kochamwroclaw.pl

Wasze komentarze

Komentarze

Sponsorowane
Poprzedni artykułNa ul. Powstańców Śląskich budują ścieżkę rowerową – koniec prac, przewidziany na czerwiec!
Następny artykułJazda bez biletu? Tak, ale tylko z książką!
Artur Czermak
Gdy myślę o Wrocławiu, myślę przede wszystkim o ludziach. Zarówno tych, którzy żyją tu i teraz i razem ze mną współtworzą miejski organizm, jak i o tych, którzy chodzili po wrocławskich ulicach lata temu. To ludzie, których poznałem w ciągu 20 lat mojego życia sprawili, że dziś jestem takim, a nie innym człowiekiem i to ludzie, żyjący we Wrocławiu na przestrzeni wieków wznosili go, burzyli i odbudowywali, nadając mu jego obecną formę. Jestem studentem II roku Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na UWr. Pasjonuję się historią, zarówno lokalną jak i globalną. Zawsze stawiam szczegół ponad ogół. Uważam, że słowa to najlepszy wynalazek w dziejach ludzkości. Lubię sobie pofilozofować i bywam niepoprawnym perfekcjonistą. W życiu kieruję się zasadą, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Mam również kilkoro przyjaciół, dla których zawsze „Mi casa es su casa”. Nie wyobrażam sobie życia bez muzyki, przez co po mieście przemieszczam się ze słuchawkami na uszach, choć i w jego dźwiękach zawsze próbuję doszukać się rytmu i melodii. Uważam, że miasto nie istnieje bez widocznej, szeroko rozumianej aktywności i twórczości człowieka. Mimo miłości do miejskiego życia i otoczenia ludzi doceniam też naturę i bycie sam na sam ze sobą. Nie znoszę długiego przebywania w jednym miejscu, stąd zrodziła się moja pasja do podróżowania. Kiedy to tylko możliwe, wyrywam się z Wrocławia, jednak zawsze po to, by do niego wrócić i docenić na nowo. Cenię sobie spokój, którego szukam zawsze w nocy nad kozanowskim brzegiem Odry lub w spacerach – najlepiej takich do świtu – wśród nadodrzańskich, poniemieckich kamienic. Nie lubię zimy. Czas ze znajomymi najchętniej spędzam w plenerze, najlepiej nad rzeką lub w parku – nie wymienię konkretnych, ponieważ lubię odkrywać coraz to nowsze miejsca. Gdy już zrobi się zimno, przenoszę się do knajp przy ul. Bogusławskiego, a będąc w rynku do Cafe Artzat. Tak na dobrą sprawę, to spotkać można mnie wszędzie. Lubię rozmawiać i zawsze się rozpisuję.