Już niedługo tak będzie wyglądać miejsce, które niegdyś zabudowane było kamienicami, a później przez lata wrastało w krajobraz Wrocławia jako Wzgórze Mikołajskie.

Jadąc ulicą Legnicką w stronę centrum, kiedy miniemy już z prawej strony C.H. Magnolia Park i pierwszy wiadukt kolejowy, naszym oczom ukaże się wielki plac budowy. Co poniektórzy pewnie już wiedzą, ale część z nas dalej może zachodzić w głowę, co się tam buduje. Czyżby nowe mieszkania? Cóż, odpowiedź brzmi: „nie”, choć swego czasu znajdowały się tu kamienice. Przy ul. Legnickiej powstaje kompleks biurowy Business Garden Center. Kolejne biurowce dołączą na dobre do panoramy miasta pod koniec bieżącego roku. Co jednak było tu wcześniej? Coś musiało, bo przecież teren działki jest ogromny… Cofnijmy się w czasie.

Niegdysiejsza zabudowa Popowic

Na terenie, na którym obecnie powstaje Business Garden Center, stały kiedyś kamienice mieszkalne, fabryki, czy też np. budynek sławnej wówczas restauracji Villa Belvedere. W bezpośrednim sąsiedztwie, w miejscu dzisiejszej Magnolii, stał też spory kompleks Rzeźni Miejskiej. Właśnie takie konstrukcje stanowiły przed II Wojną Światową krajobraz Popowic. Poniżej prezentujemy porównanie obu miejsc z dość podobnej perspektywy. Pierwsze zdjęcie przedstawia mapę ze stanem obecnym, zaś drugie to zdjęcie lotnicze z 1925 lub 1926 roku (wtedy Popowice „dopiero się budowały”). Na bordowo zaznaczyliśmy szlak kolejowy, biegnący przez Popowice, na żółto ul. Legnicką, a w niebieskim kółku znajduje się Dworzec Mikołajów.

mapa teraz

źródło: Neo[EZN] dla fotopolska.eu
źródło: Neo[EZN] dla fotopolska.eu

ZOBACZ INNE STARE ZDJĘCIA POPOWIC Z LOTU PTAKA!

Historia Popowic ukryta we Wzgórzu Mikołajskim

Po zakończeniu II Wojny Światowej Wrocław był w opłakanym stanie. Całe kwartały pięknych kamienic uległy kompletnemu zniszczeniu, szczególnie w zachodnich i południowych regionach miasta. Ten los nie ominął także Popowic. Niemalże 100% tutejszej zabudowy legło w gruzach.  Tak samo było z Gądowem czy Szczepinem. Gruz zalegał na ulicach, a ruiny domów od lat straszyły pustkami. W końcu nadszedł czas, kiedy trzeba było uporządkować i ten rejon Wrocławia. W latach pięćdziesiątych podjęto decyzję o usypaniu kilku gruzowisk, m.in. tzw. Wzgórza Gajowickiego przy ul. Bardzkiej czy Wzgórza Andersa przy Ślężnej. Kolejnym z nich miało być Wzgórze Mikołajskie, które usytuowano dokładnie w miejscu dzisiejszej inwestycji. Gruz, który się tu znajdował, pochodził głównie własnie z terenów osiedli zachodnich. Przez lata wzgórze zarastało roślinnością, aż w końcu stało się lubianym przez okolicznych mieszkańców zielonym miejscem rekreacyjnym, a w zimie często uczęszczanym przez dzieci stokiem saneczkowym.

Jako że Wzgórze ulokowane było w bardzo dobrym miejscu, rozwiniętym komunikacyjnie i położonym niedaleko centrum, miasto postanowiło je zlikwidować i przeznaczyć działkę na sprzedaż. Ostatecznie zostało ono zlikwidowane na przestrzeni lat 2003-2007.

Może macie jakieś swoje archiwalne zdjęcia Wzgórza Mikołajskiego lub okolic? A może macie jakieś niezapomniane przeżycia związane z tym miejscem? Jeśli tak, piszcie o nich w komentarzach lub przesyłajcie je nam na adres redakcja@kochamwroclaw.pl. My tymczasem prezentujemy Wam, te, które dla Was znaleźliśmy.

Widok na Wzgórze Mikołajskie. Na pierwszym planie plac, w miejscu którego stoi dziś TGG. Źródło: Lupin660 dla fotopolska.eu
Widok na Wzgórze Mikołajskie. Na pierwszym planie plac, w miejscu którego stoi dziś TGG.
Źródło: Lupin660 dla fotopolska.eu
Wzgórze Mikołajskie w 1968 roku. źródło: pawulon dla fotopolska.eu
Wzgórze Mikołajskie w 1968 roku.
źródło: pawulon dla fotopolska.eu

Budowa kompleksu biurowego odkrywa ślady Breslau

Obecnie w miejscu Wzgórza Mikołajskiego trwa mocno już zaawansowana budowa Business Garden Wrocław, czyli kompleksu biurowców o łącznej powierzchni 110 000 m². Osiem budynków biurowych wraz z hotelem biznesowym, restauracją i otaczającym ogrodem zajmie powierzchnię 7 hektarów. Termin oddania pierwszego etapu inwestycji – trzech z dziewięciu planowanych budynków biurowych oraz restauracji – zaplanowano na koniec 2016 roku.

Co ciekawe, w trakcie przygotowywania placu do rozpoczęcia budowy, natrafiono na pozostałości przedwojennej zabudowy, której fundamenty przypomniały o sobie Wrocławianom, wydając, można by rzec, ostatnie tchnienie.

Fotopolska_615403
Źródło: Wrocław z Lotu Ptaka dla fotopolska.eu
skrzypa
Źródło: Skrzypa dla fotopolska.eu
wrocław z lotu ptaka
Źródło: Wrocław z Lotu Ptaka dla fotopolska.eu

Na koniec prezentujemy jeszcze wizualizację oraz stan obecny projektu.

(fot. mat. inwestora)

Business Garden Wrocław - marzec 2016 (23 of 36)

Wasze komentarze

Komentarze

Sponsorowane
Poprzedni artykuł„Wroclaw Hyde-Park” – redakcja Kocham Wroclaw zakłada własne forum!
Następny artykułRewitalizacja Nadodrza – na Nadodrzu urosło serce !
Artur Czermak
Gdy myślę o Wrocławiu, myślę przede wszystkim o ludziach. Zarówno tych, którzy żyją tu i teraz i razem ze mną współtworzą miejski organizm, jak i o tych, którzy chodzili po wrocławskich ulicach lata temu. To ludzie, których poznałem w ciągu 20 lat mojego życia sprawili, że dziś jestem takim, a nie innym człowiekiem i to ludzie, żyjący we Wrocławiu na przestrzeni wieków wznosili go, burzyli i odbudowywali, nadając mu jego obecną formę. Jestem studentem II roku Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na UWr. Pasjonuję się historią, zarówno lokalną jak i globalną. Zawsze stawiam szczegół ponad ogół. Uważam, że słowa to najlepszy wynalazek w dziejach ludzkości. Lubię sobie pofilozofować i bywam niepoprawnym perfekcjonistą. W życiu kieruję się zasadą, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Mam również kilkoro przyjaciół, dla których zawsze „Mi casa es su casa”. Nie wyobrażam sobie życia bez muzyki, przez co po mieście przemieszczam się ze słuchawkami na uszach, choć i w jego dźwiękach zawsze próbuję doszukać się rytmu i melodii. Uważam, że miasto nie istnieje bez widocznej, szeroko rozumianej aktywności i twórczości człowieka. Mimo miłości do miejskiego życia i otoczenia ludzi doceniam też naturę i bycie sam na sam ze sobą. Nie znoszę długiego przebywania w jednym miejscu, stąd zrodziła się moja pasja do podróżowania. Kiedy to tylko możliwe, wyrywam się z Wrocławia, jednak zawsze po to, by do niego wrócić i docenić na nowo. Cenię sobie spokój, którego szukam zawsze w nocy nad kozanowskim brzegiem Odry lub w spacerach – najlepiej takich do świtu – wśród nadodrzańskich, poniemieckich kamienic. Nie lubię zimy. Czas ze znajomymi najchętniej spędzam w plenerze, najlepiej nad rzeką lub w parku – nie wymienię konkretnych, ponieważ lubię odkrywać coraz to nowsze miejsca. Gdy już zrobi się zimno, przenoszę się do knajp przy ul. Bogusławskiego, a będąc w rynku do Cafe Artzat. Tak na dobrą sprawę, to spotkać można mnie wszędzie. Lubię rozmawiać i zawsze się rozpisuję.