Końcówka II wojny światowej. Dwa wrogie obozy. Oddziały wojsk sowieckich przeciwko żołnierzom III Rzeszy, stacjonującym w forcie na terenie ówczesnego Breslau. Każda ze stron, wycieńczona wielomiesięcznymi zmaganiami, walczy o przetrwanie. Niemcy, mając świadomość nieuchronnej zguby, podejmują coraz mniej racjonalne decyzje. Wieszają każdego swojego żołnierza na którego pada chociaż cień podejrzeń o kolaborację z wrogiem. Zaczyna się niebezpieczna gra, w której stawką jest życie. Często nawet bardzo młodych ludzi.

Ten film opowiada o tym, że każdy człowiek, niezależnie od tego po której stronie barykady postawi go los, będzie walczył o swoje życie i ideały do samego końca.

„Podjęliśmy próbę pokazania historii od innej strony.”

Autorami projektu jest grupa młodych, ambitnych filmowców z Wrocławia. Reżyser i scenarzysta Mateusz Kowalski, operator obrazu i montażysta Piotr Marcjasz oraz kierownik produkcji Dorota Schleiss tworzą już zgraną ekipę, ponieważ nie jest to ich pierwszy wspólny projekt. W 2015 roku zrealizowali film „Mosty”, który był częścią przygotowań Wrocławia do Europejskiej Stolicy Kultury. Obraz zakwalifikował się do festiwali na całym świecie, w tym m.in. do „13 Frames Film Festival” w Indiach, „Ammar Popular Film Festival” w Teheranie i „UK Screen One” w Wielkiej Brytanii. Wszyscy są absolwentami wrocławskiej Szkoły Filmowej MASTERSHOT i nabywają doświadczenie na planach filmowych czy prowadząc własne firmy. Oprócz nich, w ekipie jest też rekwizytor i scenograf Rafał Osiński, student łódzkiej filmówki, który doświadczenie zdobywał na planach takich filmów jak „Papusza” K.Krauze czy „Most szpiegów” S.Spielberga. Aktorami w produkcji są członkowie GRH 609 Division, wrocławskiej grupy rekonstrukcyjnej, a za muzykę odpowiada Tomasz Woźnicki – kompozytor, pianista, aranżer i producent.

Jak sami mówią o swoim projekcie, „II wojna światowa bardzo często jest pokazywana przez pryzmat tragizmu jej ocalałych, bądź tych, którym się przeżyć nie udało. My podjęliśmy próbę pokazania historii od innej strony. Chcemy w widowiskowy sposób przybliżyć kawałek historii, którą nadal możemy zobaczyć na żywo, zwiedzając istniejący we Wrocławiu Polanowicki Fort Piechoty nr 6. To właśnie w nim stacjonowali Niemcy, kiedy wojska Związku Radzieckiego zbliżały się, aby ostatecznie pokonać przeciwnika.

fort011

Wszyscy możemy pomóc przy realizacji filmu!

Dotychczas film był realizowany ze środków własnych jego producentów. Udało im się z nich nakręcić 1/3 filmu, jednak w dalszym ciągu potrzebne są fundusze na pozostałą część. Z tego powodu twórcy właśnie dziś postanowili wyruszyć z akcją crowdfundingową na stronie www.polakpotrafi.pl, na której każdy z nas może dorzucić coś od siebie do budżetu produkcji. Ważna jest każda złotówka, a każdy kto wesprze projekt, otrzyma jedną z przewidzianych nagród, m.in. wersję fizyczną filmu. Celem projektu jest zebranie środków na przeprowadzenie dwóch dni zdjęciowych oraz postprodukcji obrazu i dźwięku, tak, aby finalnie historia zamknęła się w około 15 minutowej etiudzie. Docelowo ma to być 20 tys. złotych. Czas na zebranie środków to 45 dni. Jeśli po ich upływie nie uda się zebrać całej kwoty, wtedy pieniądze wracają na konto wspierającego, nikt zatem nie będzie stratny. Dotychczas zrealizowano 5 minut filmu w ciągu jednego, 15-sto godzinnego planu zdjęciowego.

Na co dokładnie zbierane są fundusze? Na środki pirotechniczne i zatrudnienie profesjonalnego pirotechnika, na koszty wynajęcia sprzętu filmowego, na transport i catering, na charakteryzację czy na kaskaderów. Trzeba zbudować scenografię obozu wojsk radzieckich i okopy. Dodatkowo twórcy projektu chcą, by w obsadzie znalazła się jakaś znana z ekranów postać. Mają już pomysły i kontakt z aktorami, którzy wyrazili zainteresowanie projektem. Wisienką na torcie jest planowane wynajęcie… czołgu, który miałby zagrać w filmie!

Twórcy projektu chcą, aby film po zakończeniu etapu postprodukcji był zgłaszany na szereg festiwali w Polsce i za granicą. Następnie, w 2017 roku, planują udostępnić go szerszej publiczności przez kanały Youtube i Vimeo.

Projekt wspierają m.in. Wrocławska Szkoła Filmowa MASTERSHOT oraz Centrum Technologii Audiowizualnych.

Historyczny plan filmowy

Zdjęcia do filmu kręcone były przy znajdującym się na Polanowicach Forcie Piechoty nr 6 (niem. Infanterie Stutzpunkt 6). Został wybudowany w roku 1891 i przez kilkadziesiąt lat był przebudowywany. Fort brał udział w walkach o Festung Breslau, jednakże mimo to nie ucierpiał, a po wojnie obiekt zajmowało Ludowe Wojsko Polskie. Miejsc takich jak to jest niestety we Wrocławiu coraz mniej. Wielu z nas może pamiętać dość głośną sprawę z 2014 roku, dotyczącą rozbiórki poniemieckiego Schronu Piechoty I.St.-13 przy ul. Grabiszyńskiej. Zamieszanie, które zaszło między magistratem a deweloperem, który w miejscu schronu miał postawić nowe osiedle mieszkaniowe, spowodowało, że to historyczne miejsce zostało zniszczone.

fort136

W naszym mieście nie brakuje jednak osób, które przywiązują dużą wagę do zachowywania tego typu miejsc historycznych. Dba o nie m.in. Wrocławskie Stowarzyszenie Fortyfikacyjne „Fort Wrocław”, które organizuje różne akcje społeczne czy spotkania edukacyjne dla uczniów.

Również film „Fort” ma na celu zwrócenie uwagi na ten problem. Kręcąc go akurat w tamtym miejscu, twórcy chcą przyczynić się do wypromowania go wśród wrocławian. Miejsca takie jak to – niemi świadkowie historii – są wśród nas i warto zwracać na nie uwagę i, co najważniejsze, dbać o to, by nie dziczały i nie odchodziły w zapomnienie. Kocham Wrocław w pełni przyłącza się do tej inicjatywy, w związku z czym w najbliższym czasie planujemy przygotować dla was małą niespodziankę związaną ze schronem. Szczegółowe informacje już wkrótce!

fot. Włochu dla fotopolska.eu
fot. Włochu dla fotopolska.eu

Jak mogę wesprzeć film „Fort”?

By dołożyć swoje przysłowiowe trzy grosze do powstania filmu, wystarczy wejść na stronę https://polakpotrafi.pl/projekt/film-wojenny-fort, na której można przekazać dowolną kwotę, w zamian za którą otrzymamy jedną z przewidzianych nagród. Tam też znajdują się wszystkie szczegółowe informacje dotyczące projektu i jego twórców.

Wraz z kolejnymi etapami powstawania projektu, będziemy informować was o postępach. Trzymajmy kciuki, bo czegoś takiego jeszcze we Wrocławiu nie było!

fort045

Wasze komentarze

Komentarze

Sponsorowane
Poprzedni artykułRemont XIX-wiecznej kamienicy przy rogu ul. Kazimierza Wielkiego i Ruskiej [WIZUALIZACJA]
Następny artykułŚwiętujemy miesiąc od otwarcia strony. Dołącz do naszej redakcji!
Artur Czermak
Gdy myślę o Wrocławiu, myślę przede wszystkim o ludziach. Zarówno tych, którzy żyją tu i teraz i razem ze mną współtworzą miejski organizm, jak i o tych, którzy chodzili po wrocławskich ulicach lata temu. To ludzie, których poznałem w ciągu 20 lat mojego życia sprawili, że dziś jestem takim, a nie innym człowiekiem i to ludzie, żyjący we Wrocławiu na przestrzeni wieków wznosili go, burzyli i odbudowywali, nadając mu jego obecną formę. Jestem studentem II roku Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na UWr. Pasjonuję się historią, zarówno lokalną jak i globalną. Zawsze stawiam szczegół ponad ogół. Uważam, że słowa to najlepszy wynalazek w dziejach ludzkości. Lubię sobie pofilozofować i bywam niepoprawnym perfekcjonistą. W życiu kieruję się zasadą, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Mam również kilkoro przyjaciół, dla których zawsze „Mi casa es su casa”. Nie wyobrażam sobie życia bez muzyki, przez co po mieście przemieszczam się ze słuchawkami na uszach, choć i w jego dźwiękach zawsze próbuję doszukać się rytmu i melodii. Uważam, że miasto nie istnieje bez widocznej, szeroko rozumianej aktywności i twórczości człowieka. Mimo miłości do miejskiego życia i otoczenia ludzi doceniam też naturę i bycie sam na sam ze sobą. Nie znoszę długiego przebywania w jednym miejscu, stąd zrodziła się moja pasja do podróżowania. Kiedy to tylko możliwe, wyrywam się z Wrocławia, jednak zawsze po to, by do niego wrócić i docenić na nowo. Cenię sobie spokój, którego szukam zawsze w nocy nad kozanowskim brzegiem Odry lub w spacerach – najlepiej takich do świtu – wśród nadodrzańskich, poniemieckich kamienic. Nie lubię zimy. Czas ze znajomymi najchętniej spędzam w plenerze, najlepiej nad rzeką lub w parku – nie wymienię konkretnych, ponieważ lubię odkrywać coraz to nowsze miejsca. Gdy już zrobi się zimno, przenoszę się do knajp przy ul. Bogusławskiego, a będąc w rynku do Cafe Artzat. Tak na dobrą sprawę, to spotkać można mnie wszędzie. Lubię rozmawiać i zawsze się rozpisuję.