Nie taki Manhattan straszny, jak mówią – historia sedesowców

0
https://wroclaw.fotopolska.eu/Plac_Grunwaldzki_4_Wroclaw,24,48?f=806845-foto

A przynajmniej pierwotnie nie taki straszny miał być. Jednak nawet dzisiaj możemy dać mu szansę i spróbować zagłębić się w jego oryginalne założenia i projekt.

Manhattan, sedesowce – wrocławianie różnie nazywają to osiedle, z reguły traktując je z lekką ironią, czy nawet śmiechem. I chociaż dzisiaj może wydawać się ono nietrafione i nieatrakcyjne, to jego początkowy projekt miał zachwycać – wprowadzić do Wrocławia kompletnie inną architekturę.

Założenia były piękne

Pomysłodawczynią i architektką całego kompleksu była Jadwiga Grabowska-Hawrylak. To już świadczy o  pewnej niezwykłości projektu, bowiem w czasach, gdy równouprawnienie nie było jeszcze pojęciem znanym, kobiecie udało się doprowadzić tak ogromną budowę do końca. Ale od początku. Wieżowce w założeniu miały być wybudowane z gładkiego i białego betonu, który mieniłby się w słońcu niczym marmur. Z kolei w zakamarkach okien miały stać rośliny, których łodygi pięłyby się po ścianach i otaczały cały budynek. Natomiast na górze każdego z wieżowców, zakładano utworzenie świetlic dla dzieci. Niestety żadnej z tych rzeczy nie udało się zrealizować. Ale jeśli spojrzymy na dzisiejszy Manhattan przez pryzmat tych założeń – przestaje on być taki straszny, a staje się kojącym marzeniem na tle reszty Wrocławia. W takim razie co poszło nie tak?

https://fotopolska.eu/Wroclaw/b9005,Zespol_budynkow_mieszkalno-uslugowych_Manhattan.html?f=115756-foto

Cięcia, cięcia i jeszcze raz cięcia

Trzeba mieć na uwadze, że były to lata 1970-73 i mimo, że Polska podniosła się już z wojennych zniszczeń, to na wiele rzeczy brakowało środków. A tym bardziej brakowało na wielki kompleks mieszkalny, na którego budowę, zgodę musiano uzyskać aż w Warszawie. Dlatego gładki beton, o który zabiegała Grabowska-Hawrylak, zamieniono na chropowaty, o szarym odcieniu. Po pomyśle o pnących się roślinach nie zostały nawet donice – nigdy ich nie postawiono. Dlatego od początku Manhattan przypominał bardziej szary wieżowiec, niż lśniący nowoczesny budynek. Również świetlice dla dzieci nie zostały otwarte, chociaż na dachach wybudowano dodatkowe pomieszczenia. Mimo wszystkich problemów, projekt udało się zrealizować, co było wyczynem. Według anegdoty przyczynił się do tego Edward Gierek, który usłyszał o nim podczas wizyty dyplomatycznej. A że zawsze chciał uchodzić za człowieka światowego i oświeconego, to wspomógł realizację projektu. Ile w tym prawdy – nie wiadomo, ale przede wszystkim Manhattan by nie powstał, gdyby nie postawa głównej architekt.

W takim razie co udało się zrealizować?

Mimo wspomnianych cięć kosztów, dotyczących głównie zewnętrznego wyglądu budynków, udało się zrealizować inne, istotne założenia. Manhattan był kompleksem, nie tylko budynków mieszkalnych, ale też znajdujących się obok budynków usługowych, o znacznie niższej zabudowie. Pod nimi umieszczono parkingi, co pomogło zaoszczędzić przestrzeń. Również na parterach wieżowców usytuowano lokale takie jak sklepy czy butiki.

Oczywiście nie miało to być drugie, samowystarczalne Osiedle Tysiąclecia, ale zakładano wybudowanie czegoś więcej niż „kilku bloków. Do tego udało się zrealizować najbardziej charakterystyczną cechę Manhattanu – okrągłe elementy przy oknach. Grabowska-Hawrylak uznała, że wszechobecne proste linie i kształty są zbyt popularne i czas na coś nowego. Ale skoro budynki były utrzymane w modernistycznym stylu, to taki zabieg musiał też mieć swoje racjonalne podłoża. I miał, bowiem zapewniał większą prywatność i ochronę przed ewentualnym ciekawskim wzrokiem sąsiadów, przy jednoczesnym wystarczającym nasłonecznieniu. Koniec końców, Manhattan faktycznie odróżniał się od reszty realizowanych w tamtym czasie projektów i oferował więcej niż „zwyczajny szary blok”.

Manhattan dzisiaj

Dzisiaj już nie straszy, bo miasto zdecydowało się na jego remont i ściany wieżowców zostały pokryte białą i szarą farbą, które przykryły brunatny beton. Niestety nie spotkało to reszty budynków. Chociaż przynajmniej Manhattan mógł powrócić do swoich pierwotnie zakładanych kolorów. Ale mimo, że dzisiaj postrzegany raczej źle i jako kolejny eksperyment z PRL, to jest niesamowicie istotnym kompleksem. Po pierwsze, mimo niesprzyjających czasów i braku pieniędzy, udało się zrealizować dobrze zaprojektowany i przemyślany zespół budynków. Po drugie, jest on wyrazem i ikoną dawnego modernizmu, a nawet brutalizmu, którego w Polsce jest niewiele i niestety często jest mylnie postrzegany.

Manhattan przeżywa teraz swoje najtrudniejsze chwile. Nie jest jeszcze postrzegany jako zabytek i ciekawy przykład dawnej architektury, ale nie jest już też aktualny. Dajmy mu trochę czasu i zrozumienia.

Wasze komentarze

Komentarze

Sponsorowane
Poprzedni artykułCafe Berg w końcu zacznie działać. Kupimy tu kawę i pączki
Następny artykułWyjątkowy pasażer w najnowszym autobusie we Wrocławiu
Filip Kubiak
Pasjonat architektury, szczególnie modernistycznej i designu, szczególnie użytkowego. Na co dzień działam w copywritingu oraz brandingu, ale docelowo mam zamiar tworzyć opakowania. Lubię odkrywać Wrocław z tej mniej znanej, ale najciekawszej strony, niezależnie od tego czy mówimy o modernistycznym mezonetowcu, czy przedwojennych kamienicach. PS. Wieczorami zasiadam do malowania i projektowania domów.