Codziennie przechadzając się ulicami miasta mijamy wiele pomników, kamieni czy tablic pamiątkowych lub innego rodzaju rzeźb. Obecność niektórych z nich jest dla nas oczywistością, jak np. pomnik Fredry, Słowackiego, Chrobrego, czy Anonimowego Przechodnia przy przystanku Arkady Capitol. Wrocław oferuje nam jednak o wiele więcej niż te pomniki, które znamy już na pamięć. Część z nich rozsiana jest po różnych stronach miasta, z dala od centrum, a część mijamy często zupełnie nieświadomie, idąc głównymi arteriami miasta – Oławską czy Świdnicką – i nie zdajemy sobie sprawy, jaką historię w sobie skrywają. Przygotowaliśmy dla Was nową serię, w trakcie której w każdej z jej części będziemy przybliżać po 5 mniej znanych wrocławskich pomników. Dziś zapraszamy do lektury pierwszej piątki.

1. Pomnik organizacji „Olimp”

Pomnik organizacji „Olimp”

Podczas II Wojny Światowej we Wrocławiu funkcjonowała polska organizacja konspiracyjna „Olimp”. W jej skład wchodzili Polacy zamieszkujący Breslau przed wojną, Górnoślązacy oraz ci, którzy zostali zesłani do miasta na roboty przymusowe. Działalność organizacji polegała głównie na zbieraniu informacji wywiadowczych, przeprowadzaniu akcji sabotażowych oraz pomaganiu Polakom przebywającym w mieście. Siedziba organizacji mieściła się przy obecnej ul. Zelwerowicza 19, w kamienicy, która została zburzona w trakcie wojny.

Pomnik organizacji Olimp PW

W 1942 roku Gestapo udało się rozpracować organizację, co skutkowało aresztowaniem dziewięćdziesięciu „olimpijczyków”, w tym kierownictwa. Większość z nich trafiła do obozów koncentracyjnych w Gross Rosen, Aushwitz oraz Mauthausen. W 1989 roku w miejscu, w którym znajdowała się kamienica wbudowano kamień węgielny pod budowę pomnika.


2. Pomnik Zesłańcom Sybiru

dsa

Przechadzając się ul. Pomorską w stronę pl. Staszica, w pewnym momencie natkniemy się na znajdujący się na pl. Strzeleckim pomnik, poświęcony Polakom zesłanym na Sybir. Odsłonięty został 20 września 2000 roku, tj. w sześćdziesiątą rocznicę pierwszych deportacji naszych rodaków do Związku Radzieckiego.

Pomnik zeslancom Sybiru PW 3

Poświęcił go arcybiskup wrocławski Henryk Gulbinowicz. Pomnik został zaprojektowany przez rzeźbiarza Jarosława Perszko we współpracy z inż. architektem Czesławem Bieleckim. Dwunastometrowy monument przedstawia krzyż łaciński przebijający mur. W mensie ołtarza polowego pod pomnikiem umieszczono dwa kamienie węgielne, poświęcone w 1997r. przez papieża Jana Pawła II. Na znajdującym się przez monumentem granitowym bloku wyryto napis:

„Pomnik ten wznieśli Sybiracy i Rodacy
Pamięci wszystkich zesłańców i ofiar
Ku przestrodze przyszłych pokoleń
Wdzięczni Bogu za ocalenie i powrót
Z nieludzkiej ziemi – sowieckiego piekła”

Pomnik Zesłańcom Sybiru 2 PW 


 

3. Kamień pamiątkowy ku czci Bojowników o Wyzwolenie Narodowe i Społeczne

Kamien Wegielny Renoma PW

Kamień ten znajduje się na trawniku na samym środku skrzyżowania na pl. Tadeusza Kościuszki. Został tam ustawiony w 1946 roku z okazji I Zjazdu Uczestników Walki Zbrojnej o Niepodległość i Demokrację. Jego odsłonięcie było najprawdopodobniej propagandową próbą komunistów, którzy chcieli wpisać Ziemie Odzyskane w tradycję polskiego czynu zbrojnego.

Kamien Wegielny Renoma PW 2

Co ciekawe, w trakcie stanu wojennego został na nim wyryty znak Solidarności Walczącej, który widoczny jest po dziś dzień. Właśnie z tego powodu teren wokół kamienia nazwano Skwerem Solidarności Walczącej.



4. Pomnik Bohaterów Powstania Węgierskiego

fot. Bonio, Wikipedia
fot. Bonio, Wikipedia

Jak mawia przysłowie: „Polak, Wegier, dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki”. Znajduje ono potwierdzenie w pomniku, który odsłonięto 2 listopada 2006 roku na trawniku przy nadodrzańskim bulwarze Słonecznym, biegnącym równolegle do ul. B. Drobnera.

Zaprojektowany przez Monikę Molendę memoriał upamiętnia bohaterów węgierskiego powstania z 1956 roku. Nazywane również rewolucją węgierską, było próba uwolnienia się spod jarzma ZSRR i zostało stłumione przez zbrojną interwencję Armii Radzieckiej. Rzeźba ma formę rozdartej węgierskiej flagi, przymocowanej do postumentu, na którym w trzech językach: polskim, węgierskim i angielskim, zamieszczono napis:

                                               „BOHATEROM POWSTANIA                                                                                                 WĘGIERSKIEGO                                                                                                               W 1956 ROKU                                                                                                          – W 50 ROCZNICĘ –                                                                                           MIESZKAŃCY WROCŁAWIA                                              LISTOPAD 2006”


5. Pomnik Rozstrzelanych Zakładników z Nowego Sącza

fot. Silesiac, Wikipedia

W Parku Juliusza Słowackiego znajduje się m.in. sławny monument jego patrona czy Pomnik Ofiar Stalinizmu, ale jest też jeden mniej znany, obecnie stanowiący jedynie rzeźbę plenerową, Pomnik Rozstrzelanych Zakładników z Nowego Sącza. Zaprojektowana przez Władysława Hasiora rzeźba, którą możemy zobaczyć przy alei Słowackiego, powstała w latach 1966-1968 i jest jedynie modelem w skali 1:2, ponieważ do postawienia pomnika w Nowym Sączu finalnie nigdy nie doszło. Władze komunistyczne doszukiwały się w nim bowiem odniesień m.in. do ukrzyżowania Chrystusa oraz do działalności Żołnierza Wyklętego, Józefa Kurasia ps.Ogień. W 1971r. rzeźba została zakupiona przez wrocławskie Muzeum Architektury i ustawiona w miejscu, w którym stoi do dziś. W latach 70. wśród pracowników muzeum panował zwyczaj zapalania na pomniku płomieni w dniu Wszystkich Świętych, jednak z czasem ta tradycja zanikła. Po raz ostatni rozpalono je w 2003 roku.

A czy Wy, Wrocławianie, jesteście w stanie wskazać jakieś mało znane pomniki, których historię warto odświeżyć? Czekamy na Wasze propozycje w komentarzach!

Wasze komentarze

Komentarze

Sponsorowane
ŹRÓDŁOWojciech Chądzyński, Wrocław jakiego nie znacie, Wrocław, wyd. I-BiS, 2005, ISBN 83-85773-83-5
Poprzedni artykułWystawa, którą musisz zobaczyć – Mies van der Rohe Award 2015
Następny artykułSylwetki wrocławskich fotografów – Maciek Lulko, miłośnik brył i architektury
Artur Czermak
Gdy myślę o Wrocławiu, myślę przede wszystkim o ludziach. Zarówno tych, którzy żyją tu i teraz i razem ze mną współtworzą miejski organizm, jak i o tych, którzy chodzili po wrocławskich ulicach lata temu. To ludzie, których poznałem w ciągu 20 lat mojego życia sprawili, że dziś jestem takim, a nie innym człowiekiem i to ludzie, żyjący we Wrocławiu na przestrzeni wieków wznosili go, burzyli i odbudowywali, nadając mu jego obecną formę. Jestem studentem II roku Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na UWr. Pasjonuję się historią, zarówno lokalną jak i globalną. Zawsze stawiam szczegół ponad ogół. Uważam, że słowa to najlepszy wynalazek w dziejach ludzkości. Lubię sobie pofilozofować i bywam niepoprawnym perfekcjonistą. W życiu kieruję się zasadą, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Mam również kilkoro przyjaciół, dla których zawsze „Mi casa es su casa”. Nie wyobrażam sobie życia bez muzyki, przez co po mieście przemieszczam się ze słuchawkami na uszach, choć i w jego dźwiękach zawsze próbuję doszukać się rytmu i melodii. Uważam, że miasto nie istnieje bez widocznej, szeroko rozumianej aktywności i twórczości człowieka. Mimo miłości do miejskiego życia i otoczenia ludzi doceniam też naturę i bycie sam na sam ze sobą. Nie znoszę długiego przebywania w jednym miejscu, stąd zrodziła się moja pasja do podróżowania. Kiedy to tylko możliwe, wyrywam się z Wrocławia, jednak zawsze po to, by do niego wrócić i docenić na nowo. Cenię sobie spokój, którego szukam zawsze w nocy nad kozanowskim brzegiem Odry lub w spacerach – najlepiej takich do świtu – wśród nadodrzańskich, poniemieckich kamienic. Nie lubię zimy. Czas ze znajomymi najchętniej spędzam w plenerze, najlepiej nad rzeką lub w parku – nie wymienię konkretnych, ponieważ lubię odkrywać coraz to nowsze miejsca. Gdy już zrobi się zimno, przenoszę się do knajp przy ul. Bogusławskiego, a będąc w rynku do Cafe Artzat. Tak na dobrą sprawę, to spotkać można mnie wszędzie. Lubię rozmawiać i zawsze się rozpisuję.