Opowieść o nowych osiedlach zaczniemy od czegoś przyjemnego. Olimpia Port wybija się ponad wiele współczesnych osiedli i ma ku temu powody.
Właściwie tworzy małe miasteczko, z zielenią, skwerami, całą infrastrukturą. Oczywiście nie będzie to artykuł opiewający tylko w superlatywy – ale zwróci uwagę na piekielnie ważną rzecz.
Bo był pomysł
I jak na diabła przystało, ta piekielnie ważna rzecz to właśnie to. Cały zamysł. Terenu pod osiedle było naprawdę dużo, więc można było od razu wytyczyć wąskie uliczki i napchać bloków. Czego jednak nie zrobiono. Olimpia Port powstawała generacjami i zajęło jej to kilka lat. A to pozwoliło na wiele dokładniejsze zaprojektowanie przestrzeni i całego wizerunku osiedla.
Po pierwsze zieleń – w środku osiedla niekoniecznie zastana, a często posadzona. Są skwery, jest boisko, a przede wszystkim okoliczne wały i dzika zieleń. Jednak wracając do tej pierwszej – posadzonej, na wielu innych osiedlach w jej miejscu może postawiono by bloki. Bo miejsce przecież jest. Ale to właśnie dzięki tej pozostawionej przestrzeni osiedle oddycha.
Po drugie umiejscowienie bloków. Nie można powiedzieć, że dzieli je wielka przestrzeń, a patrzenie na drugi blok nie występuje, nie jest to takie oddalenie jak na niektórych osiedlach z okresu PRL-u, ale wciąż, bloki nie są upchane jeden obok drugiego. Współgrają z ulicami i są przedzielone nimi, albo skwerami. Zależy to też od generacji i typu bloku. Te droższe i bliżej Odry mają tego miejsca trochę więcej i są bardziej „dopieszczone” jeśli chodzi o elewację. Drewniane wstawki, roślinność, wielkie przeszklenia – naprawdę jest na co patrzeć. Jednak nie wszystkie budynki tak wyglądają, te położone w głębi osiedla bardziej przypominają kolejne bloki stawiane w całym Wrocławiu. Ale mieszkania w nich są też tańsze. I nie ma aż tyle przestrzeni, jednak wystarczy przejść kilkaset metrów i można się znaleźć w bardziej otwartej części osiedla. Po co tam iść? Bo na Olimpii są miejsca, w których można spokojnie usiąść, w otoczeniu skweru albo z widokiem.
Infrastruktura
Jej rozbudowa wynika oczywiście z tego, że Olimpia Port parę lat już stoi, jednak jest to chyba kluczowy dla tego osiedla element, biorąc pod uwagę okolicę. Z jednej, dalszej strony, jest Strachocin i Wojnów, na którym oczywiście trwa rozbudowa infrastruktury dla mieszkańców, jednak po pierwsze – nie jest to w stronę centrum i dojazd nie zawsze jest łatwy, a po drugie najlepiej wybrać się tam autem. A w samowystarczalności osiedla chodzi też o to, żeby do najważniejszych punktów można było po prostu dojść. Po drugiej stronie mamy Sępolno i Biskupin. Miejsca często urokliwe, bardzo zielone i spokojne, jednak ze względu na swoją charakterystykę, infrastruktura jest raczej lokalna. Dlatego tak ważne było zapewnienie Olimpii odpowiedniego zaplecza. I udało się to, postawiono Lidl, jest kilka Żabek, apteka, fryzjerzy, weterynarz czy przychodnia.
Tak słodko być nie może
Czy Olimpia to spełnienie osiedlowych marzeń? Nie, bo żadne osiedle idealne nie jest i nie będzie. Bloki położone w głębi widocznie różnią się od tych przy Odrze i nawet biorąc pod uwagę ceny, wyglądają jak z innego projektu. Na autobus z najdalszego punktu trzeba iść 15 minut, chociaż częściej bardziej opłaca się tramwaj – ale to nawet 25 minut. Oczywiście budowany jest most, mający przedłużyć nitkę, ale do tego jeszcze daleko. Czasem okoliczni mieszkańcy robią sobie przez osiedle skrót, wtedy korki są gwarantowane, nie wspominając już o wiecznie blokujących drogi zaparkowanych samochodach. Olimpia Port idealna nie jest i ma problemy albo tożsame dla każdego osiedla, albo wynikające z położenia. Jednak był na nią pomysł, który sprawił, że nie jest to miejsce zastawione blokami na każdym kroku, a większość codziennych zakupów i spraw można załatwić na piechotę.
PS. Wiele komentarzy pod poprzednimi artykułami zwracało uwagę na „te cienkie ściany na nowych osiedlach, gdzie wszystko słychać”. Większość nowych bloków buduje się z sylikatu, a dźwięki z reguły idą po stropie, nie ścianie. I porównując aktualnie przestrzegane wytyczne, do słabych jakościowo materiałów i lekkiej samowolki z okresu PRL-u, albo cienkich ścian dzielących mieszkania kamieniczne po wojnie, raczej tak to nie wygląda.
Artykuł nie jest sponsorowany.