Oryginalny pomysł czy ekstrawagancki wymysł? A może coś jeszcze innego? Parę słów o domu Igloo.
Lata 60, a Witold Lipiński stawia swój dom, pierwszy tego typu w Polsce. Jednak nie tylko bryła jest tutaj ważna, a też powody jej postawienia i poglądy architekta.
Kim był architekt?
Witold Lipiński, bo to on jest twórcą jak i mieszkańcem domu Igloo, był na pewno jedną z najjaśniejszych gwiazd architektury PRL-u. Ale omawiany dom to na pewno nie jedyna jego zasługa, a bardziej symbol światopoglądu i charakteru. A co z resztą? Obserwatorium metereologiczne na Śnieżce to też jego projekt. I to nie tylko na papierze – osobiście jeździł na budowę cały czas, nadzorował, upewniał się, a nawet pomagał. Nie był biernym projektantem, a czynnym ideowcem. Jeszcze jedna ważna kwestia, Witold, a w czasie wojny „Szczedroń” działał w AK i to co przeżył, miało też spory wpływ na właśnie dom Igloo.
Jak powstał dom Igloo?
Mocno samodzielnie. Gdy zwrócił się do ekipy fachowców, w celu omówienia projektu domów, ci popukali się w głowę, uznając, że ledwo stawiają proste ściany. Więc uznał, że sam też da radę. A co z materiałami? Była to odzyskana cegła, w dużej mierze z pobliskich remontów i rozbiórek – głównie poniemieckich budynków. W końcu lata 60, więc takie sytuacje były jeszcze dość powszechne. Co ciekawe, wewnętrzne ocieplenie wymyślił sam. Natomiast schody do antresoli były zrobione ze zwalonego drzewa, z sąsiedniego Parku Szczytnickiego. Także recykling jak się patrzy! Ale przede wszystkim samodzielna praca, która miała też cel – bowiem były to podwaliny pod zupełnie inne myślenie.
W tym domu wykonywał pomiary wilgotności i temperatury, na potrzeby swojej pracy habilitacyjnej. Dlaczego taki kierunek badań? Lipiński był polskim pionierem myślenia ekologicznego w architekturze, projektantem architektury bioklimatycznej. Nawet reszta z jego projektów domów, miała w założeniu oranżerie, tak aby można było hodować warzywa na własny, regularny użytek. A nawet myślał o budowaniu przydomowych generatorach prądu, słonecznych albo wiatrowych. I to w latach 60!
Czym właściwie jest dom Igloo?
Aktualnie – ewenementem, oryginalnym projektem czy przełamaniem schematu architektury PRL. A dla Witolda Lipińskiego? Na pewno eksperymentem, też ekonomicznym rozwiązaniem. Ale byłoby niedopowiedzeniem skończyć w tym miejscu. Był to też niejako symbol jego pomysłu na budownictwo i to mocno przyszłościowe. Jasne, że domów w takim kształcie raczej nie przybywało, natomiast myśl ekologiczna w architekturze – ta jak najbardziej się rozwijała. Prywatnie, dla Witolda Lipińskiego, dom Igloo był też swego rodzaju schronieniem, fortecą. Cały jego pogląd na architekturę ma pewien wspólny mianownik – samowystarczalność. Doświadczenia jako żołnierza AK, doświadczenia z wojny niestety mogły wpłynąć na taką postawę. I jest ona jak najbardziej zrozumiała.