Mimo, że dzisiaj Nowy Dwór utożsamiany jest głównie z wielką płytą, to jego geneza była kompletnie odmienna.
Wysokie bloki to idea dopiero z lat 70, a osiedle zaczęto budować jeszcze przed wojną. Jakie były wtedy założenia?
Geneza
Budowę rozpoczęto rok przed wybuchem wojny, natomiast nigdy go nie ukończono. Mimo, że do 1945 roku osiedle było w użytku. Ale od początku.
Głównym celem było zbudowanie osiedla dla pracowników fabryki taboru szynowego. Jednak sama wizja i idea była dużo szersza. Z perspektywy architektury i budownictwa – miało być to wielkie wspólnotowe i zintegrowane osiedle. Z perspektywy propagandy – symbol hitlerowskiego „dobrobytu”. Oczywiście budynki miały być niższe niż dzisiejsze – dwie, trzy kondygnacje. I oczywiście obowiązkowe ogródki. Co jednak istotne, miały razem pomieścić 10 tysięcy mieszkańców, co jak na warunki przedwojenne było wielkim przedsięwzięciem. Ciekawostką jest to, że zaplanowano również wzmocnione piwnice, które by miały służyć za prowizoryczne schrony w czasie ewentualnych nalotów.
Idea i hitlerowski wpływ
Ważniejsza była jednak inna płaszczyzna, czyli społeczna. Osiedle w założeniu miało integrować, tworzyć wspólnotę i być dosyć samowystarczalne. Zaplanowano budowę kościołów dla dwóch wyznań, kino, pocztę, policję i ośrodek dla działalności Hitlerjugend. Nie zabrakło oczywiście sklepów oraz garaży. Do tego momentu (oczywiście z pominięciem Hitlerjugend) sam pomysł dosyć mocno przypomina Osiedle Tysiąclecia. I dodatek ideowy, w postaci wspólnoty i odejścia od atmosfery wyobcowanego mieszczaństwa brzmiał bardzo ładnie, dopóki nie weźmie się pod uwagę wyboru mieszkańców. A o tym decydowały władze, na podstawie poglądów całej rodziny, również politycznych i czystości rasowej. Dzisiaj to kłuje w oczy, jednak trzeba pamiętać o kompletnie innym dyskursie w tamtym czasie i miejscu, szczególnie biorąc pod uwagę to, że osiedle budowano jeszcze przed wojną.
Koniec i nowy początek
Osiedle swój żywot przerwało w lutym 1945, kiedy wszyscy mieszkańcy musieli się ewakuować, a budynki pozostały opustoszałe. W latach 70 zaczęto budowę nowej części Nowego Dworu, złożonej głównie z bloków z wielkiej płyty, o nawet 15 kondygnacjach. Zgodnie z wieloma podobnymi założeniami z PRL, nie zapomniano także o boiskach czy zieleni, oczywiście w innym wydaniu niż przedwojennym. Intrygująca jest też szkoła, z wieloma wewnętrznymi dziedzińcami. Poniemieckie budynki przetrwały wojnę, a nawet zostały zmodernizowane, podobnie jak reszta osiedla.
Dzisiaj Nowy Dwór to kompletnie inne założenia, inna atmosfera, ale przede wszystkim funkcja. Bliżej mu do Kozanowa niż Sępolna. Należało zapewnić jak najwięcej mieszkań, a także jak można zgadywać – przykryć trochę poniemiecką historię.