Pierwsze wieżowce zaczęły powstawać na terenie Wielkiej Brytanii oraz USA z końcem XIX wieku. Były one wznoszone dzięki zastosowaniu nowatorskich rozwiązań technologicznych w postaci konstrukcji stalowo–żelbetowych, stanowiących prawdziwy przełomem w budownictwie.
Nowy trend szybko się przyjął i w drugiej połowie lat dwudziestych w centrum wielu miast kontynentalnej Europy zaczęto wznosić tego typu budynki – w tym także we Wrocławiu.
Miejsce w którym powstawał pierwszy wieżowiec było oddalone od Rynku ponad 800 metrów, czyli całkiem blisko głównej arterii miasta. Czy decyzja o jego powstaniu była podyktowana ówczesnymi koncepcjami architektonicznymi – zaledwie kilka lat wcześniej Le Corbusier [1] opublikował artykuł na temat pięciu punktów nowoczesnej architektury – czy też była to kwestia braku miejsca w ścisłym centrum i wzorowanie się na zabudowie amerykańskich miast? Cóż, z pewnością ogromne „zagęszczenie centrum spowodowało konieczność budowy nowych osiedli na obrzeżach miasta.
Wyburzyć zabytkowe centrum i postawić wieżowce
Przyjęty w 1924 roku plan rozbudowy, realizowany aż do wybuchu II wojny światowej, przewidywał konieczność ponadrzykrotnego powiększenia obszaru miasta, co nastąpiło w 1928 roku.” [2] Stłoczenie, ciasnota i mała przydatność urbanistyczna niskiej zabudowy z pewnością były inspiracją do tworzenia rozmaitych koncepcji. I rzeczywiście, na kanwie tych pomysłów powstało wiele unikatowych projektów rozwiązań. Łącznie z tym, sygnowanym przez Maxa Berga [3], znanego projektanta Hali Stulecia (której projekt przygotował wespół z Gunterem Trauerem). Na czym polegała owa koncepcja? W skrócie rzec można, że na… wyburzeniu zabytkowego centrum! Z dawnych obiektów, starych kamienic, pozostać miał jedynie Ratusz, a w ich miejscu miały powstać wieżowce – na wzór tych, znajdujących się w centrum Chicago czy Nowego Yorku.
Z różnych powodów pomysł nie od razu wszedł w życie. Jednak wrocławscy architekci nie rezygnowali z zamiaru unowocześnienia „serca miasta” i kilka lat później zaczęto wznosić w nim pierwszy wieżowiec – w lekkim oddaleniu od Rynku. Dziś jest on jednym z zabytkowych, choć nie powszechnie znanych, obiektów miasta. [4] Gmach ów znajduje się u zbiegu ul. Krasińskiego oraz Alei Słowackiego. Był budowany w latach 1926-1928 jako Urząd Czeków Pocztowych. Jego architektem był Lothar Neuman. Budynek stawiano na terenie dawnego cmentarza wojskowego „z którego większość pochówków ekshumowano i przeniesiono na nowy cmentarz wojskowy przy obecnej ulicy Wiśniowej”. [5] Aby mógł powstać tak potężny budynek na mało stabilnym, a wręcz grząskim podłożu, zastosowano wiele, bo aż 1700 pali [6] wykonanych z betonu.
Wyjątkowa forma obiektu i ciekawe zdobienia
„Autor zaprojektował budynek pięciokondygnacyjny o wysokości 20 m zamknięty od północy dwunastokondygnacyjną wieżą, wysoką na 43 m. Od strony południowej przewidziana była niższa wieża, która przy realizacji została jednak pominięta.” [7] Budynek wzniesiono w stylu formizmu (niekiedy mówi się także o stylu ekspresjonistycznym), którego cechą charakterystyczną był nawrót do faktury ceglanej. Szczególną uwagę zwracała forma obiektu w postaci wysuniętych nieco przez lico budynku wybranych i tworzących geometryczne wzory cegieł. Zabieg ten dynamizował bryłę budynku i mocno ją urozmaicał. Specjalną wymowę miały także dekoracje i ornamenty, które „były odzwierciedleniem ówczesnego malarstwa, podobnie jak płaskorzeźba figuralna ze stylizowanymi postaciami. Duże znaczenie odgrywała faktura muru, często ceglana, z zastosowaniem specjalnych kształtek klinkierowych. Jako element dzielący elewacje budynków stosowano zazwyczaj pilasty o przekroju trójkątnym oraz lekko wysunięte wykusze, również na rzucie trójkąta. Pomimo rozwiniętej ornamentyki, bryły budynków były dość surowe, proste o wyważonych proporcjach.” [8]
Ogród na dachu i niecodzienne płaskorzeźby
Budynek został oddany do użytku w 1929 roku i zwrócił uwagę nie tylko swoją wysokością, ale także niecodzienną postacią. Nowatorski był nie tylko jego wygląd, ale także rozkład znajdujących się w nim pomieszczeń. Na dachu funkcjonował ogród, w budynku działała stołówka, palarnia oraz restauracja. Gmach zrobił na mieszkańcach miasta ogromne wrażenie i choć nie brakowało głosów krytycznych, to dość szybko stał się nową wizytówką miasta. Na szczególną uwagę zasługują znajdujące się na budynku płaskorzeźby. Dekoracje są unikatowe i dobrze przemyślane pod względem formy i ekspresji – choć wielu uważa, że ich „kanciaste” i „twardo ciosane” oblicze nie bardzo pasuje do tego typu architektury. Cóż, de gustibus non est disputandum, skupmy się więc nie na ich ocenie lecz na ich charakterystyce. Płaskorzeźby nietrudno dostrzec, gdyż znajdują się na wszystkich elewacjach budynku. Zaprojektował je berliński rzeźbiarz, Feliks Kupsch, z zamiarem pokazania dziejów przesyłania korespondencji na przestrzeni kilkuset lat oraz wizerunku ówczesnych i historycznych mieszkańców miasta. Ich prezentację rozpoczynają płaskorzeźby pocztylionów, znajdujące się w części wieżowej budynku. Pierwszą jest przedstawienie pocztyliona z 1590 roku, zaś ostatnią podobizna lotnika z lat 20-tych XX wieku.
Przyjrzyjmy się im w porządku chronologicznym. Rozpoczynają go znajdujące się w elewacji wschodniej, tuż nad parterem, płaskorzeźby przedstawiające głowy pocztylionów, z zachowaniem detali dotyczących ich stroju, począwszy od XVI wieku. Na uwagę zasługuje nie tylko przedstawienie postaci, ale także umieszczenie pod każdą z nich charakterystycznych elementów związanych z formą przesyłania korespondencji w danym czasie.
Na płaskorzeźbie przedstawiającej najstarszego, bo z pochodzącego z 1590 roku, pocztowca, znajduje się także trąbka pocztowa – symbol poczty do dziś – oraz broń, w którą mogli być wyposażeni dawni pocztylioni. Choćby w trosce o własne życie i o bezpieczeństwo powierzonej ich pieczy korespondencji podczas, zdarzających się przecież dość często, napadów.
Od gołębia pocztowego do dyliżansu
Warto zwrócić uwagę na płaskorzeźbę pocztyliona z 1615 roku, na której można zaobserwować także sposób, w jaki przesyłano wówczas wiadomości – w tym wypadku mamy do czynienia jeszcze z tzw. gońcem pieszym, który per pedes opuszcza mury miasta. Szczegóły nie są zbyt wyraźne i nie wiadomo czy w jednej ręce dzierży on pochodnię, czy zwinięty rulon z informacją, którą jak najszybciej ma dostarczyć do adresata. Z pewnością dobrze widać elementy podnoszonej bramy oraz fragment baszty i murów obronnych.
Na kolejnej płaskorzeźbie, przedstawiającej 1643 rok, miasto zostawia już za sobą goniec poruszający się konno. Na kolejnej, uwieczniającej pocztyliona z 1670 roku, widać także wóz przewożący korespondencję. Możliwe, że jest w nim kilku pocztowców, a może nawet pasażerów, dla których podróż takim środkiem transportu nie była komfortowa. Na płaskorzeźbie pokazującej pocztyliona z 1824 roku da się zauważyć zarówno wyszukany strój urzędnika pocztowego, mocno kojarzony z formą munduru, jak i prawdziwy dyliżans, służący do przewozu korespondencji, paczek, walizek oraz podróżnych, których podróż przebiegała w daleko wygodniejszej postaci. Widać także parę koni oraz dbającego o ich stan pocztowca, który korzystając z chwili postoju, karmi i poi swych podopiecznych. To przecież od kondycji zaprzęgniętych do dyliżansu koni zależał czas przemieszczania się wozów pocztowych. A zwykle pędziły one pokonując ok. 15 kilometrów drogi w ciągu godziny!
Ciekawa jest także płaskorzeźba przedstawiająca rok 1871, a to z uwagi na znajdujące się na niej gołębie pocztowe, które często bywały wykorzystywane do przesyłania wiadomości. Ptak ten w historii poczty odegrał dużą rolę. „Jego zdolność powracania do gołębnika – nawet z dużych odległości – robiła wrażenie na żyjących w epoce starożytnej ludziach. Nic więc dziwnego, że szybko postanowili to wykorzystać np. w dawnym Egipcie. Warto wspomnieć o tym, że na malowidłach egipskich pochodzących sprzed 3 tysięcy lat znaleziono przedstawienia gołębi, a ze źródeł historycznych wynika, że właśnie na terenach położonych wokół Morza Śródziemnego znajdowały się najstarsze hodowle tych ptaków. Znali je Asyryjczycy, a Babilończycy „przywiedli” je do Grecji. Wykorzystywali je także Rzymianie, a później muzułmanie – np. podczas oblężenia Jerozolimy.
Z początkiem XII wieku władca Aleppo i Mosulu zorganizował pierwszą ich pocztę, budując sieć gołębich stacji pocztowych. Podobno to dzięki niej, władca Egiptu (sułtan As-Saliha Ajjuba) został powiadomiony o przybyciu krzyżowców pod wodzą króla Ludwika IX w 1249 roku. Poczta gołębia wykorzystywana była przez marynarzy, pracowników obsługujących latarnie morskie, podczas oblężeń wielu miast – Harlem (1572), Leyda (1574) Wenecja (1849) oraz licznych wojen. Także w czasach bardziej nam współczesnych.” [9]
Sceny z życia mieszkańców
Lokalny charakter dekoracji gmachu uzupełniają medaliony, przedstawiające sceny z życia mieszkańców miasta. Znajdują się one na południowej i wschodniej elewacji – po cztery na każdej – i ilustrują przekrój ówczesnej społeczności. Można na nich dostrzec zarówno mieszczan, kupców, robotników jak i studentów.
Przeważają wizerunki mężczyzn i tylko na jednym z nich widać handlarkę drobiu, ubraną w długą i prostą suknię oraz wiązany pod brodą czepek. Siedzi ona na ławce i trzyma na kolanach kaczkę. Na jej plecach widoczne jest też, zamknięte w wiklinowym koszyku, stadko kur.
Na innym medalionie zobaczyć można mężczyznę karmiącego osła; na kolejnym piekarza z młodym chłopcem, możliwe, że z czeladnikiem; miłośnika trunków, a także mężczyznę stojącego przy drabinie czy dwóch studentów – ich głowy przykryte są charakterystycznymi czapkami.
Większość rzeźb zachowała się w bardzo dobrym stanie. Wyjątkiem są ukruszone medaliony przedstawiające studentów i mężczyznę z pieskiem oraz płaskorzeźby pocztowca z 1908 roku, a także lotnika z 1928 roku.
W części narożnej budynku, widocznej od Alei Słowackiego, znajduje się szeroka, trójdzielna płaskorzeźba prezentująca – jak się wydaje – zajęcia i, różnorodny, styl życia mieszkańców miasta oraz kilka symbolicznych przedmiotów: np. cyrkiel. Czy nawiązuje do wolnomularstwa? A może to atrybut architekta, projektującego widoczny w tle budynek?
Zaskakująca płaskorzeźba – kruk z kluczem
Zaskakująca jest jednak płaskorzeźba znajdująca się nad pierwszym wejściem do budynku, usytuowanym od strony wschodniej. Przedstawia ona, najprawdopodobniej, kruka trzymającego w dziobie dość sporych rozmiarów klucz.
Czyż nie wygląda tajemniczo?! I skąd tak zagadkowa figura? Niestety, nie wiadomo dlaczego pojawiła się tu owa płaskorzeźba. Jej wymowa może być różnoraka, gdyż sama postać kruka w magii, historii, kulturze czy sztuce posiada bardzo bogatą symbolikę – od wolności, poprzez oznakę zagrożenia, nieszczęścia, możliwość kontaktu z zaświatami, aż po życie wieczne. I choć dziś trudno będzie poznać przyczyny, dla których tak niecodzienna rzeźba pojawiła się na budynku, to może jakąś wskazówką będzie informacja (wspominana już wcześniej), iż teren, na którym został wzniesiony budynek był niegdyś cmentarzem wojskowym z wieloma pochówkami. Co prawda zostały one przeniesione na cmentarz przy ul. Wiśniowej, ale możliwe, że pamięć miejsca przetrwała. Swoiste genius loci? Kto wie? Możliwe, że symbol kruka z kluczem w dziobie nawiązuje do wcześniejszej proweniencji tej części miasta? A może strzeże on jakiejś tajemnicy? Cóż, odpowiedź na te pytania nie będzie łatwa, możliwe, że nawet… niemożliwa. Z pewnością warto jednak zobaczyć sam budynek, aby przyjrzeć się wspomnianym płaskorzeźbom oraz pomyśleć nad życiem dawnych wrocławian i wrażeniem jakie robił na nich pierwszy wieżowiec w mieście.
Warto także wejść do środka budynku, by zobaczyć eksponaty jedynego w Polsce Muzeum Poczty i Telekomunikacji. Większość pomieszczeń i sal Muzeum mieści się na pierwszym piętrze – na parterze jest okazała Sala Dyliżansowa – w których zobaczyć można bogatą kolekcję pamiątek związanych z historią poczty, przesyłaniem informacji czy przewozem pasażerów. Zwiedzający mogą, między innymi, zobaczyć piękny dyliżans pocztowy, pochodzący z końca XIX wieku oraz kolekcję najcenniejszych skrzynek pocztowych, znaczków – w tym pierwszy polski znaczek pocztowy, wyemitowany w 1860 roku – a także różnorodne dokumenty obrazujące kilkusetletnie dzieje poczty.
A to ciekawe!
Pierwszy (i jedyny) wysokościowiec w Rynku powstał w miejscu dwóch kamienic – oznaczonych numerami 9 i 11. [10] Był to gmach dawnej Städtische Sparkasse czyli Miejskiej Kasy Oszczędności. Budynek do dziś jest obecny i znajduje się u zbiegu Rynku oraz Placu Solnego. Jego bryła jest urozmaicona „wysokościowo” i ma dziesięć kondygnacji – patrząc nań od strony Rynku – oraz siedem – licząc od strony Placu Solnego.
Powyższy tekst pochodzi z publikacji Marioli Jarockiej pt. ,,Skarby Wrocławia”. Całą publikację możecie pobrać tutaj: kliknij
Zrealizowano w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w sieci.
Przypisy:
Źródła:
Bibliografia: