W czasach, gdy szczepienia pozwalają coraz skuteczniej kontrolować zachorowalność na choroby zakaźne, rośnie liczba osób, które z różnych przyczyn rezygnują z tej formy ochrony zdrowia. Eksperci Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu (USK) przypominają – szczepienia pozostają najcenniejszą bronią w walce z groźnymi bakteriami i wirusami, które stanowią bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia człowieka. Wielu zdrowotnych powikłań i trudności da się po prostu uniknąć.

Wielu osobom choroby takie jak błonica, krztusiec czy odra wydają się odległe i powinny brzmieć jak coś co ludzkość ma dawno za sobą. Niestety, coraz częściej można zaobserwować1 powrót tych schorzeń, co jest bezpośrednią konsekwencją spadającego poziomu wyszczepialności społeczeństwa.

– Błonica, krztusiec, odra czy poliomyelitis, tworzyły środowisko chorób występujących 100 lat. Dlaczego znów wracamy do minionej epoki i zapomnianych nazw? Oczywiście skala problemu jest zupełnie inna, ale wcześniej dzieci umierały i stawały się kalekami z wyroków losu, dzisiaj niestety sami albo – w przypadku właśnie najmłodszych – decyzją ich opiekunów, narażane są na następstwa zakażeń rezygnując ze szczepień pod wpływem m.in. często wątpliwych internetowych argumentów. Przesłanką do zastanowienia się dla naszej lokalnej społeczności, powinny być ostatnie wrocławskie wydarzenia i komunikaty z ostatnich dni – mówi prof. dr hab. Leszek Szenborn, kierownik Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych.

Specjaliści z Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu rocznie pomagają ponad 4600 pacjentom. Bazując na liczbie hospitalizowanych dzieci, doświadczenie i wiedza ekspertów USK są niezwykle cenne, dlatego chętnie dzielą się nimi z kolegami z innych ośrodków, często wspierając ich w leczeniu najbardziej skomplikowanych przypadków. Przykład takiej sytuacji to pierwszy od wielu lat przypadek błonicy w Polsce. Prof. Leszek Szenborn wspiera fachowców z ośrodka, który walczy o zdrowie dziecka.

Decyzje na wagę zdrowia społeczeństwa

Szczepienia chronią nie tylko pojedyncze osoby, ale także całe społeczeństwo poprzez przygotowanie organizmów zaszczepionych osób na kontakt z daną bakterią lub wirusem, a w efekcie ograniczenie ryzyka transmisji groźnych patogenów. W przypadku spadku liczby osób, które podejmują decyzję o skorzystaniu ze szczepionek, ochrona zbiorowa (tzw. odporność populacyjna) zostaje naruszona. Jak tłumaczą specjaliści, jest to doskonale widoczne w czasie szczytów sezonowych infekcji np. wirusem grypy. Całe przedszkola, szkoły lub zakłady pracy pustoszeją z powodu masowych zakażeń wirusami i wystąpienia pełnoobjawowej choroby.

– Stąd tak ważny jest wysoki poziom wszczepialności (w praktyce sięgający 95%) ponieważ on gwarantuje odporność populacyjną nie tylko w kontekście chorób zakaźnych wieku dziecięcego, o których właściwie zapomnieliśmy, a życie brutalnie o nich w ostatnim czasie przypomniało. Odporność populacyjna szczególnie związana z chorobami zakaźnymi wieku dziecięcego to nie tylko ochrona dzieci przed skutkami tych chorób, ale także opiekunów – rodziców czy dziadków. Jeżeli dzieci są wyszczepione na odpowiednio wysokim – populacyjnym poziomie, to pozostałe osoby są chronione, ponieważ mają bardzo małe szanse na kontakt z osobą zakażaną – mówi prof. dr hab. Jarosław Drobnik, naczelny epidemiolog USK we Wrocławiu. – Pamiętajmy, że bezpieczeństwo epidemiologiczne wynika zasadniczo z dwóch elementów: wyszczepialności i naszego stylu życia. Przecież jeździmy w różne egzotyczne, jak się okazuje nie zawsze bezpieczne pod względem infekcyjnym miejsca i z tych miejsc przyjeżdżają do nas także osoby o niepewnym statusie epidemiologicznym. Stąd jedynym skutecznym sposobem unikania jakże uciążliwych i często bardzo niebezpiecznych chorób zakaźnych są szczepienia.

Jak tłumaczy ekspert, w sytuacji wystąpienia objawów infekcji wirusowej czy bakteryjne zasadą jest samoizolacja, kontakt z lekarzem lub wykonanie coraz powszechniej dostępnych testów antygenowych. Gdy musimy opuścić miejsce zamieszkania powinniśmy pamiętać o maseczce i unikaniu niepotrzebnych kontaktów z innymi osobami. Taka postawa to zwykła troska o zdrowie, a czasami życie innych ludzi.

Obecnie w Polsce i Europie rośnie liczba zachorowań na choroby, które jeszcze niedawno wydawały się niemal zapomniane. W ostatnich latach odnotowano niepokojący wzrost liczby przypadków odry i krztuśca, chorób groźnych zwłaszcza dla najmłodszych pacjentów oraz dorosłych z np. deficytem odporności.

– Są tylko dwie drogi nabycia specyficznej odporności – albo przebyć zakażenie objawowo lub bezobjawowo, albo zaszczepić się. Izolacja jest metodą uciążliwą i pozbawiającą nas radości życia, możemy jej uniknąć. Co szczególnie istotne, choroby wieku dziecięcego, jeśli wystąpią u dorosłych, przebiegają o wiele ciężej niż u dzieci i są trudniejsze do rozpoznania – podkreśla prof. Szenborn.

Specjaliści zwracają uwagę na to, że coraz częściej zapominamy, że odporności zwykle nie nabywamy na całe życie i najczęściej 10 lat po ostatnim szczepieniu tracimy zabezpieczenie. Każdy rok od tej daty to mniejsza ilość przeciwciał krążących w krwiobiegu i większe ryzyko ominięcia systemu odpornościowego przez patogen. Dodatkowo istotne jest też pojawianie się nowych mutacji w obrębie jednego wirusa, tak jak w przypadku grypy lub COVID-19.

– Biorąc powyższe pod uwagę (spadający poziom wszczepialności, sezonowość niektórych chorób oraz mutacje patogenów) w obecnej sytuacji koniecznym staje się podawanie szczepionek przypominających –  tzw. boosterów. Szczepionki te, właściwie takie same jak te przyjmowane przez nasze dzieci, stymulują od nowa naszą odporność na określone choroby zakaźne. Boostery powinniśmy przyjmować co 10 lat w przypadku np. chorób zakaźnych wieku dziecięcego lub co roku jak w przypadku grypy czy covida. Należy podkreślić, że takie postępowanie jest bardzo bezpieczne i efektywne. Jest to prosty i skuteczny sposób na „odnowienie” naszej odporności, a tym samym ochronę przed chorobami zakaźnymi na które się szczepimy, a o których już zwykle nie pamiętamy – zaznacza prof. Drobnik.

Szczególnie ważne jest to w przypadku: błonicy, krztuśca, odry, poliomyelitis, tężca czy WZW typu A.  Zdaniem eksperta to jedyna sprawdzona recepta na zdrowie, ale także sposób na bezpieczne podróże, szczególnie te egzotyczne.

Wyzwania w intensywnej terapii najcięższych przypadków

Oddział Kliniczny Anestezjologii i Intensywnej Terapii Dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu mierzy się z wyzwaniami związanymi z leczeniem najcięższych przypadków zachorowań najmłodszych pacjentów, w tym powikłań związanych z chorobami zakaźnymi. Szczególnie niepokojącym problemem są przypadki infekcji, którym można było skutecznie zapobiec dzięki szczepieniom profilaktycznym.

Choroby takie jak odra, krztusiec czy inwazyjna choroba meningokokowa, choć możliwe do uniknięcia, wciąż stanowią zagrożenie dla zdrowia i życia dzieci.

Część chorób infekcyjnych u dzieci może przebiegać w miarę łagodnie. Gorączka, kaszel ból gardła, złe samopoczucie mijają po kilku dniach prawidłowego leczenia. Niestety taki przebieg nie zawsze ma miejsce. Bywa – i to stosunkowo często, że niewinnie rozpoczynająca się infekcja przybiera postać sepsy, a nawet wstrząsu septycznego, który już jest stanem bezpośredniego zagrożenia życia. Wtedy dziecko, czy też dorosły pacjent trafiają na oddział intensywnej terapii. Tam rozpoczyna się ciężka walka o ich życie.  Czy zawsze zakończona sukcesem?

Niestety nie. Śmiertelność we wstrząsie septycznym u dorosłych może sięgać nawet 56%, a u dzieci waha się między 15 a 50%. Bywa też tak, że dziecko wstrząs przeżyje, ale w trakcie jego trwania dochodzi do nieodwracalnych powikłań – tłumaczy prof. dr hab. Marzena Zielińska, kierująca Oddziałem Anestezjologii i Intensywnej Terapii dla Dzieci USK we Wrocławiu. Zdarza się to np. w przebiegu sepsy meningokokowej, a także tej wywołanej paciorkowcem ropnym, gdzie może dojść do powstania martwicy dystalnych części kończyn dziecka, które wymagają późniejszej amputacji.

Infekcje wywołane przez pneumokoki doprowadzają do tworzenia się ropniaków opłucnej, które leczy się zabiegowo. Tym dzieciom zakłada się drenaż jamy opłucnowej. Bywa też, że koniecznym jest u nich przeprowadzenie zabiegu tzw. dekortykacji płuc. Jednym słowem powikłania tych chorób są bardzo poważne i wymagają wielospecjalistycznego i długotrwałego leczenia.

Doświadczenia ostatniej pandemii bardzo wyraźnie pokazały nam intensywistom, jak istotny dla przebiegu infekcji był fakt zaszczepienia pacjenta. Wtedy, gdy szczepionka byłą już dostępna szansę na wyzdrowienie mieli w znakomitej większości tylko ci pacjenci leczeni na oddziałach intensywnej terapii, którzy byli zaszczepieni przeciwko COVIDowi. Wszyscy ci, których w tym okresie nie udało się uratować to były osoby niezaszczepione. Oczywiście, że szczepionka nie chroniła wszystkich w 100%, ale nawet jeżeli osoba zaszczepiona zachorowała to  przebieg tej choroby był u niej znacząco lżejszy – dodaje prof. Zielińska.

Specjaliści podkreślają znaczenie profilaktyki, gdyż wielu z tych dramatycznych sytuacji można byłoby uniknąć, przestrzegając kalendarza szczepień obowiązkowych i zalecanych.

– Bezpieczny to nie znaczy całkowicie wolny od ryzyka. To ostatnie jest naturalnie wpisane w każdą czynność w naszym życiu. Niepożądane objawy związane ze szczepieniem o ile w ogóle wystąpią, są przemijające. Jednocześnie następstwa zakażeń mogą być trwałe i nawet ostateczne. Bezpieczeństwo i tolerancja szczepień jest ważnym i ciągle monitorowanym zagadnieniem, dlatego naprawdę, nie powinniśmy obawiać się szczepień – mówi prof. Leszek Szenborn.

Dzięki świadomym decyzjom rodziców możemy realnie zmniejszyć liczbę najmłodszych pacjentów wymagających leczenia na oddziałach intensywnej terapii. Edukacja, rzetelna rozmowa i dostęp do sprawdzonych informacji to klucz do bezpieczniejszej przyszłości dzieci.

Musimy zdać sobie sprawę, że decyzja o szczepieniu to nie tylko wybór indywidualny, ale również odpowiedzialność za zdrowie swoich najbliższych i całej społeczności – podsumowują eksperci USK.

Wasze komentarze

Komentarze

Sponsorowane
Poprzedni artykułMAPA #WrocławNieMarnuje – kliknij i sprawdź, gdzie we Wrocławiu oddać, naprawić i wymienić rzeczy!
Małgorzata Braszka
Redaktorka naczelna portalu. Zakochałam się we Wrocławiu od pierwszego wejrzenia. Kocham odkrywać nowe rzeczy i dzielić się nimi z innymi. Jeśli mam wybierać pomiędzy weekendem w hotelu SPA, a pokonaniem 200km w kilka dni na rowerze, to wybieram to drugie :) Jestem niepoprawną optymistką.