Aleksandra hrabiego Fredrę nie trzeba szczególnie przedstawiać – jego „Pawła i Gawła”, czy „Małpę w kąpieli” poznajemy już w dzieciństwie. W kolejnych latach naszej edukacji czytamy „Zemstę” czy „Śluby Panieńskie”. Jakie szczególne związki łączyły hrabiego z Wrocławiem? Czy był tu tylko przejazdem, jak Słowacki czy Chopin?
Po co Fredro przyjeżdżał do Wrocławia?
Pierwszy raz Fredro przybył na Dolny Śląsk i do Wrocławia w 1812 roku jako młody kapitan sztabu wojsk Księstwa Warszawskiego.
Wrócił kilkanaście lat później z zamiarem kupienia w okolicy Wrocławia majątku, aby być bliżej syna – Jana Aleksandra, który po zaangażowaniu się w Wojnę Ludów na Węgrzech nie mógł wrócić do rodzinnej Galicji. Ostatecznie, dzięki uzyskanej amnestii, obyło się bez kupowania nowej nieruchomości.
Przy okazji tej wizyty udał się na spektakl do Teatru Miejskiego. Musiał się zdziwić, gdy poszedł na sztukę Karla von Holteia „Ona pisze do siebie”, która była uderzająco podobna do jego „Ślubów Panieńskich”. Po całym zajściu zabrał na pamiątkę afisz teatralny feralnego przedstawienia.
Po swoim pobycie we Wrocławiu pozostawił ślad w postaci farsy „Lita et Campagnie”, wymierzonej we wrocławskich i gdańskich kupców.
Splot zdarzeń i pomnik Fredry
Po wielu latach, już po śmierci Aleksandra hrabiego Fredry, jego losy ponownie splotły się z Wrocławiem. Powojenne zmiany granic sprawiły, że wiele zabytków zostało na Kresach. Część z nich, między innymi pomniki, zostały przekazane Polsce.
I tak na początku lat 50-tych pomnik Hrabiego opuścił Ukrainę i ruszył do Wilanowa, aby tymczasowo stanąć w przypałacowym ogrodzie. Szybko pojawił się pomysł, żeby pomnik ustawić we Wrocławiu – mieście, które dopiero co wróciło do Macierzy.
Po ustawieniu go w Rynku, jeszcze przed oficjalnym odsłonięciem, okazało się, że w transporcie Fredro stracił tytuł… Gdzieś odpadły (same lub z pomocą) litery HR. Trwały długie debaty, co z tym fantem zrobić, wszak władza była już ludowa, a tytuły szlacheckie wyszły z użycia… Przy tym stanowisku stał między innymi przewodniczący Prezydium Rady Narodowej – Eugeniusz Król. Znalazł się jeden odważny, który stwierdził: „No, panowie, co cesarz nadał, tego król nie może odbierać”. I brakujące litery dorobiono.
Pomnik Aleksandra hrabiego Fredry odsłonięto 13 lipca 1956 roku. Wrocławianie Hrabiego pokochali. To pod nim umawiają się na spotkania, to jemu maturzyści tańczą poloneza licząc na wsparcie na maturze. No i to jemu z uporem kradzione jest pióro…
Pióro Fredry, autobus Fredruś i zamurowany palec..
Wśród form upamiętnienia hrabiego warto wymienić nagrodę Pióro Fredry, przyznawane na Wrocławskich Targach Książki, a także autobus turystyczny – Fredruś, który po wielu latach wrócił na wrocławskie ulice.
No i na koniec najbardziej makabryczna pamiątka po Hrabim. Jego palec.
Przywiózł go z Rudek profesor Bogdan Zakrzewski, który został nim „obdarowany” przez nadzorcę doglądającego majątku Fredrów. Profesor po powrocie do Wrocławia nie bardzo wiedział, co ma zrobić z taką osobliwą „pamiątką”, bo jakoś nie wyobrażał sobie trzymania jej w domu. Ostatecznie, po licznych rozmowach oddał kłopotliwy prezent do kościoła św. Maurycego, gdzie został zamurowany w ścianie, o czym przypomina pamiątkowa tablica.