Lubicie baśnie i opowiadania? Jeśli tak, to ten artykuł jest dla Was. To, co zobrazujemy poniżej stuprocentową bajką co prawda nie będzie, ale pojawi się szczęśliwa rodzina, malownicza kraina, chatka w środku lasu, do tego dodajmy krasnoludki… Życie jak w bajce? Dla mieszkańców Osady Gaj na pewno. Poznajmy bohatera  dzisiejszego artykułu. Jest nim Piotr, który od wielu lat przyczynia się do upiększania naszego miasta krasnalami, które w przekonaniu mieszkańców stają się ikonami stolicy Dolnego Śląska.

12381226_1111541292219916_175625792_o

Piotr swoją przygodę ze sztuką sformalizował studiami na wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych, gdzie zdobył tytuł rzeźbiarza, tam też miał okazję poznać swoją przyszłą partnerkę Martę, która podobnie jak on była uzdolniona rzeźbiarsko. Łączy ich ta sama profesja, różni zaś materiał,  w którym pracują. Specjalnością Piotra jest stal, Marta rzeźbi głównie w ceramice. Czy lubią swój zawód?  –Oczywiście. Czujemy, że robimy coś wyjątkowego. Sama praca rzeźbiarza jest zawsze czymś nowym, nie powiela się dwa razy identycznej rzeźby – mówi artysta. Pozostając przy temacie wyjątkowości ich działalności, warto wspomnieć o siedzibie, w której aktualnie powstają wszystkie dzieła pary artystów. Mowa tu oczywiście o nieistniejącej na mapach Osadzie Gaj. To właśnie do tamtejszego cichego zakątka położonego blisko natury przenieśli się z wielkomiejskiego centrum. -Prawie 13 lat temu kupiliśmy dom, który był kompletną ruiną – zaczyna opowiadać Piotr – dziś to co widzicie jest efektem pracy naszej i krasnali, które regularnie tu przychodziły i nam pomagały. Cały dół stodoły to pracownie rzeźbiarskie: spawalnia, odlewnia, pracownia drewna, ceramiki, gipsownia. Na piętrze stodoły będą pokoje dla gości i sala do warsztatów. 

Tu żyją i pracują od 2010 roku: –Początkowo trzy dni w tygodniu pracowałem na wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych, po trzech dniach wracałem tutaj. Im dłużej tutaj byłem, tym bardziej nie chciałem stąd wyjeżdżać – dodaje rzeźbiarz. Ostatecznie po narodzinach syna na stałe przenieśli się do Gaju. –To była najlepsza decyzja. Urodził się Ivo, on był impulsem, aby porzucić wielkie miasto, to były czysto prozaiczne postanowienia, ale zmieniła nas natura, kontakt z przyrodą. Czujemy magię tutaj na co dzień, we wszystkim co robimy i co nas otacza. Mieszkamy w samym środku lasu i ta bliskość natury powoduje, że nasz dom zaczyna tak wyglądać, czyli jest bardzo prosty i bliski naturze. Jest w nim dużo drewna, jest zbudowany z materiałów naturalnych. Im dłużej w nim mieszkamy, tym mniej nam do życia potrzeba. W porównaniu z wielkomiejskim życiem, szaleńczym tempem oraz hałasem, ich aktualne miejsce zamieszkania przypomina azyl, w którym można się wyciszyć, zatrzymać i pomyśleć. –Spotkania z ludźmi tutaj są inne, jest w nich więcej esencji,  nie są takie pobieżne. Tutaj jak ktoś  przyjedzie to zwykle zostanie na dłużej. Spotyka się człowieka, a nie jakiś jego fragment życia –podsumowuje  artysta.

12809834_1111556028885109_1537608091_o

W swoim domu, który od kamiennego fundamentu po czubek dachu został wyremontowany zgodnie z ich założeniami, nie mają radia ani telewizora. Swój wolny czas spędzają w swoim własnym gronie z towarzystwem trzech pupili – kotów Pumka i Bazi, oraz psa Duszki. W ich domu istnieje jednak pomieszczenie, które wyróżnia się na tle innych: –Mamy jedno miejsce w domu z kontaktem ze światem , tu też powstają projekty rysunkowe rzeźb, tablic. To jest serce domu, sam środek, tutaj rodzi się wszystko,  co dotyczy naszej pracy rzeźbiarskiej, czyli kontakt z klientami, modele, rysunki, formalności, a cała pozostała strefa to jest strefa życia. Przechadzając się po zamieszkanym przez artystów kawałku ziemi, nie sposób nie zauważyć małej „chatki”, która bardzo nas zaciekawiła. Piotr z dumą zaczął o niej opowiadać, chcąc nam przybliżyć istotę i cel jej budowy. –Krasnale, które do nas przychodzą tutaj z lasu powiedziały nam, jak one budują swoje własne domy i postanowiliśmy taki dom zbudować dla człowieka. Jest on wytworzony niemalże w pełni z materiałów naturalnych oprócz membrany na dachu i okien, które kupiliśmy z drugiej ręki, aby nie produkować więcej śmieci. Domek będzie już w te lato dostępny dla naszych gości. Naszą wizją, marzeniem jest gościć artystów, rzeźbiarzy u siebie na rezydencjach, ale też planujemy otwarcie w naszym domu gospodarstwa agroturystycznego. Nasze marzenia w te wakacje wreszcie się spełnią  w głosie artysty można usłyszeć niesamowitą pasję.  Wszystko w co się angażuje  jest wkładem ogromnej pracy, ale i serca.

Piotr i Marta krasnalami zajmują się od wielu lat. Proces powstawania takiego krasnala jest długi i dosyć skomplikowany. W pracowni ma miejsce „poczęcie” krasnala, pojawiają się pierwsze szkice, potem powstaje model w skali 1:1 z plasteliny. Taka wstępna rzeźba przedstawiana jest klientowi. –Generalnie praca polega na tym, że się siedzi godzinami, i milimetr po milimetrze, takiego krasnoludka się rzeźbi. To jest jeden z najważniejszych momentów w pracy nad krasnalem. Im bardziej się teraz przyłożymy, tym lepiej będzie on wyglądał potem na ulicy.  Marta zajmuje się głównie tym etapem pracy, to ona modeluje krasnala– podkreśla artysta –na każdym etapie musimy dbać o to, by wszystko zostało dokładnie powtórzone. Najpierw w wosku, a potem w odlewie z brązu.. Razem z Martą, żartujemy, że ja jestem jej pracownikiem technicznym, czyli ja odlewam i wykonuję całą brudną robotę, a ona zajmuje się tylko aktem twórczym – dodaje z uśmiechem na ustach Piotr.

12837405_1111541375553241_852556926_o

Przygotowując się do wizyty, przeglądaliśmy portfolio rzeźbiarzy z Gaju. Małe, karłowate rzeźby w stolicy Dolnego Śląska można spotkać nie tylko we Wrocławiu, ale i na drugim końcu naszego kraju, w Suwałkach. –Krasnale suwalskie są krasnalami, które powstały na wzór rysunków Jana Marcina Szancera, który zobrazował krasnale z powieści Marii Konopnickiej w latach 60. XX wieku. Na bazie tych rysunków stworzyliśmy ścieżkę krasnali w Suwałkach. Wiele miast u nas zamawia podobne rzeczy, jednym z takich miast jest Trzebnica, tam robimy szlak Kotów Trzebnickich. Oprócz tego specjalizujemy się w miniaturach zabytków z brązu. Prace rzeźbiarzy można spotkać więc nie tylko we Wrocławiu, skąd pochodzą, ale i w Warszawie, Białymstoku, Jeleniej Górze oraz w Kłodzku. Stoją tam miniatury obiektów charakterystycznych dla danego miejsca: w Warszawie jest miniatura budynku Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej, w Białymstoku jest to Ratusz Miejski, w Jeleniej Górze jest to tablica z mapą Parku Norweskiego, Wrocław natomiast ma miniaturowy odlew Ratusza.

Swoją pracę traktują bardzo poważnie, ich zaangażowanie jest widoczne w każdym etapie wytwarzania dzieła: –Krasnal to jest bardzo specyficzna rzeźba. Zakładamy, że tylko wyjątkowi ludzie zamawiają te krasnale i tym się kierujemy. Zdarzą się jednak ludzie, którzy nie stawiają krasnala po to, żeby postawić go w szczytnej idei. Twórca nie przekreśla jednak na starcie instytucji i organizacji, które na pierwszy rzut oka wydają się pozbawione emocji, uczuć, jak choćby wielkie korporacje. -Dla nas najważniejsza jest energia przy pracy. Jeśli jest pozytywna, jest fajna wymiana, to praca idzie gładko, szybko, przyjemnie. Nawet jeśli są to ludzie z korporacji, to nagle z tej korporacji wychodzi do nas człowiek, który ma emocje, przeżywa, bo krasnal jest dokładnie taki, jakiego sobie wyobrażał – kończy swoją myśl rzeźbiarz. Piotr od początku naszej wizyty podkreśla, że współpracuje przede wszystkim z człowiekiem, jego duszą, energią, emocjami.

Czas realizacji krasnala – od złożenia zamówienia aż do montażu – wynosi średnio jeden miesiąc. –To jest dla nas komfortowy czas, ale zdarzało się, że robiliśmy krasnala w dwa tygodnie. Dużo zależy od tego, jaką mamy przestrzeń w pracowni, czy mamy jedno czy dużo zleceń, albo od tego jaki jest klient, czy bardzo nas urzekł – po raz kolejny Piotr podkreśla rolę człowieka. Nie da się ukryć, że bez „ludzkiego” czynnika, nie ma mowy o realizacji zamówienia. Na początku artykułu wspomnieliśmy, że wielu Wrocławian uważa krasnale za swoistą ikonę tego miasta, za jego nieodłączny element. Jak krasnale w naszym mieście postrzegają sami twórcy? –Jeśli chodzi o ilość zamówień, jest to złoty okres krasnali, ale przyjdzie taki okres, kiedy to się po prostu zatrzyma. Rynek się wypełni, co prawda będą pojawiać się nowe, ale nie w takiej ilości. Postrzeganie krasnala z jego punktu widzenia jest specyficzne, ponieważ jest on nie tylko odbiorcą, ale i twórcą: – Mi się ta idea podoba. Za każdym razem, gdy montuję na ulicy krasnala to widzę ludzi, którzy bardzo entuzjastycznie na niego reagują. Oczywiście miałem też wątpliwości, że ich będzie za dużo, ale jak widzę i dzieciaków, i ludzi dorosłych, w sumie w każdym wieku, to ich entuzjazm jest wystarczający, aby tego nie zaprzestawać. Jest to ewenement w skali światowej – podkreśla Piotr.

DCIM100GOPROGOPR2930.

Fala popularności tego typu rzeźb jest także widoczna poza granicami naszego miasta. –Niemal każda firma, która się  do Wrocławia sprowadza, zamawia krasnala, czy dla siebie, czy dla wyjątkowych gości. Jest duża część krasnali, których nie ma na ulicach, bo są robione docelowo za granicę. Mamy krasnale na Kostaryce, w Stanach Zjednoczonych, kilka jest we Francji, a najwięcej w Niemczech – mówi „ojciec” tych dzieł.  Mimo, że te małe, specyficzne rzeźby są rozsiane po całym świecie, to największa ich liczba opanowała właśnie Wrocław.  Krasnale w naszym mieście można liczyć nie w dziesiątkach, ale już w setkach – reprezentują wiele profesji, firm, instytucji, bardzo trudno jest znaleźć dwie podobne względem siebie sztuki. Każdą rzeźbę wyróżnia coś innego. Poprosiliśmy, aby artysta spośród swojego bogatego portfolio wybrał tego, który najbardziej utkwił mu w pamięci: –Jeśli chodzi o te wyjątkowe, to na pewno te z początków – krasnale niepełnosprawne. Współpraca z Sejmikiem Osób Niepełnosprawnych była świetna. Krasnale są wspaniałe, takie emocjonalne – trudno nie zgodzić się ze słowami Piotra. Niepełnosprawne krasnale mają na uwadze nie tylko zdobić nasze miasto, ale podkreślić, że wśród nas znajdują się takie osoby, które na swojej drodze mają wiele barier uniemożliwiających normalnie funkcjonowanie w przestrzeni miejskiej. Wyjątkowymi krasnalami są również te, które powstały we współpracy z Narodowym Forum Muzyki: -Miło wspominamy także  NFM, wtedy jeszcze była to Filharmonia Wrocławska. Zrobiliśmy pod jej siedzibę krasnala  z podobizną Włodzimierza Szomańskiego zwanego Szomolem, tragicznie zmarłego w wypadku samochodowym. Był to bardzo utalentowany, wrocławski dyrygent. Praca nad tym krasnalem była wyjątkowo emocjonalna, gdy go robiliśmy było to świeże zdarzenie. Jego rodzina przyjechała do nas, aby zobaczyć w krasnalu twarz Pana Włodzimierza. Nam się to udało, i nasza współpraca rozszerzyła się na całą orkiestrę krasnali – kończy wątek rzeźbiarz. Rzeczywiście, miejscem, gdzie w jednym miejscu jest skupionych najwięcej krasnali jest plac przed Narodowym Forum Muzyki. Stoi tam cała orkiestra krasnali grających na przeróżnych instrumentach – od kontrabasu, przez skrzypce,  trąbkę, puzon, na klarnecie kończąc.

12279532_1034638683255370_221212156_o

Przybywając z wizytą do Osady Gaj, mieliśmy okazję zobaczyć kilka nowych krasnali, które niedługo pojawią się we Wrocławiu. -Macie okazję zobaczyć pierwszego króla krasnoludków, chyba będzie miał na imię „Piastuś”. Mam nadzieję, że to pierwszy i ostatni król wrocławskich krasnoludków, – mówi z nadzieją w głosie rzeźbiarz. Jakie inne krasnale wkrótce przyozdobią nasze miasto? -W najbliższych dniach we Wrocławiu pojawi się co najmniej 6 nowych krasnali, nie zdradzę wam miejsc, znajdźcie je sami. Oprócz króla będzie też magik wraz z dwoma kompanami, Boliząbek oraz Gugluś.  Pojawią się najpóźniej do połowy marca – zachęca do szukania i odkrywania nowych, karłowatych obywateli naszego miasta Piotr. Czy komuś z Was rzucił się w oczy którychś z tej szóstki, o których wspomniał artysta? Zróbcie mu zdjęcia i opiszcie, gdzie można go spotkać – czekamy na Wasze odkrycia! Pierwsze osoby, które podeślą nam nowych lokatorów naszego miasta, zostaną nagrodzone naszymi kubkami. Swoje zdjęcia wysyłajcie na naszą skrzynkę mailową: redakcja@kochamwroclaw.pl.

12837289_1049577448433242_1653637720_o

Więcej o naszych bohaterach (nasi rozmówcy – Marta Mirynowska oraz Piotr Makała) możecie dowiedzieć się ze strony internetowej www.wytworniarzezby.pl oraz profilu na Facebooku www.facebook.com/OsadaGaj

fot. Dawid Skoczylas, Adam Bystry, red. Kocham Wrocław

Wasze komentarze

Komentarze

Sponsorowane
Poprzedni artykułESK: Co w najbliższych dniach? Koty Geta-Stankiewicza, totalitaryzm na ekranie, Fukushima i kino irańskie.
Następny artykułOd stolicy kultury do stolicy fitnessu – McFIT otwiera swoje pierwsze studio fitness we Wrocławiu
Kocham Wroclaw
Odkryj Wrocław na nowo