Na wskroś nowoczesne, przemyślane i zróżnicowane – takie osiedle wydaje się idealne. Ale jak naprawdę sprawdziła się WUWA?
Wzniesiona prawie sto lat temu wystawa WUWA miała pokazać nowe kierunki i możliwości budownictwa mieszkalnego. I to jej się z pewnością udało. Jednak skoro nie powstawały nowe, podobne osiedla, można by wnioskować, że coś poszło nie tak. Czyżby WUWA powstała w złym miejscu i czasie, a może wcale nie była tak dobrze zaprojektowana?
Nowoczesność w cenie, kontrowersje już nie
Można uznać, że modernizm, w tym przypadku pod postacią nowego osiedla, wszedł do Wrocławia z impetem. Nowa architektura miała kompletnie inne założenia i wizerunek. Brak ozdób, które posiadała większość kamienic, okna które już nie tylko miały wyglądać, ale przede wszystkim doświetlać mieszkania czy płaskie dachy funkcjonujące jako tarasy to tylko niektóre z nowości. Oczywiście, wszystkie miały zastosowanie praktyczne i ich celem nie było „udziwnianie”, a ulepszanie. I mimo, że w 1929 roku już prężnie działał Bauhaus, a Le Corbusier tworzył swoje projekty, to dla wielu ludzi nie była to jeszcze rzeczywistość, w której chcieli żyć. I nie ma w tym nic dziwnego. W końcu mogło by to oznaczać zmianę ich codziennego porządku i otoczenia, a wręcz wywrócenie go do góry nogami. Dlatego można uznać, że to co później nazywano nowoczesnym, wtedy było kontrowersyjnym, a sama WUWA została zbudowana trochę za wcześnie.
Fala modernizmu, która nie wpłynęła do Polski
Należy pamiętać, że w czasie budowy WUWA Wrocław nie był jeszcze polskim miastem. W Niemczech w tym czasie już działały organizacje rozwijające i propagujące modernistyczną architekturę, takie jak właśnie Werkbund czy słynny Bauhaus. Nie oznacza to, że nie pozwalało to na tworzenie nowoczesnych budynków w Polsce, jednak tutaj myśl „stylu międzynarodowego” nie udomowiła się tak, jak u zachodnich sąsiadów. Do tego brakowało organizacji i szkół, które zrzeszałyby zainteresowanych nowinkami architektów i pomagały zaakceptować nowy styl. Dlatego poniekąd WUWA powstała w złym miejscu, jeśli chodzi o jej wpływ na polskie budownictwo. Z drugiej strony czy istniała w ogóle szansa, żeby powstała na przykład w Krakowie?
Bolączka wieku dziecięcego
To, że WUWA przyniosła wiele dobrych rozwiązań i całościowo była przemyślanym projektem, nie uchroniło jej przed kilkoma potknięciami. Obiecane doświetlenie mieszkań z reguły się sprawdzało, jednak pomieszczenia umiejscowione od północy miały z tym problem. Również wentylacja łazienek w budynku dla samotnych i młodych małżeństw nie do końca działała. A akurat dobra wentylacja tego pomieszczenia w małej przestrzeni to sprawa dość istotna. Pojawiały się również głosy krytykujące wspomniany budynek, jakoby za bardzo przypomniał statek morski, a faktycznie statkami inspirował się jego architekt. Jednak największą pomyłką wydaje się wydzielenie zbyt dużej przestrzeni wspólnej. WUWA jak i sam modernizm zakładał społeczną funkcję budynków, które miały zachęcać do pogłębiania kontaktów sąsiedzkich i oferować do tego przestrzenie. Taki pomysł sam w sobie nie wydaje się nietrafiony, jednak nie gdy dzieje się to kosztem przestrzeni mieszkalnej.
Do tego dochodzi jeszcze kwestia ceny, która mimo nieujawniania jej, wiadomo że nie była niska. A to z kolei nie zgadza się z pierwotnym założeniem budowania szybko prostych i tanich domów. Również przez to WUWA mogła pozostać w sferze idei i prototypu. Być może w późniejszy wariantach osiedla ten problem zostałby rozwiązany, ale Wrocławiowi już się tego nie doczekał.
Mimo szeregu problemów i wpływu mniejszego niż można by zakładać, dobrze że WUWA powstała. Przyniosła za sobą rozwój, możliwość praktycznej oceny założeń modernizmu, a przede wszystkim stanowiła próbę stworzenia czegoś nowego. Dobrze też, że miasto zdecydowało się na jej odnowienie i nadal można ją podziwiać.
A jak to się zaczęło? O tym przeczytacie w poprzednim artykule: Osiedle WUWA – modernistyczny ewenement [JAK TO SIĘ ZACZĘŁO]