Złocisty trunek zawsze stał na pierwszym miejscu w najstarszej piwiarni Wrocławia. Od piwa świdnickiego, poprzez Schoepsa, aż po piwa z browarów Haasego czy Kipkego – w piwnicy pod ratuszem zawsze można było znaleźć kufel pełen płynnej dobroci. Po kilku latach przerwy znów tak jest, choć tym razem piwo powstaje na miejscu, w rzemieślniczym browarze. To pierwszy taki projekt w 750-letniej historii lokalu, gdyż sprzedawane w Piwnicy Świdnickiej piwa zawsze pochodziły od zewnętrznych dostawców.
Nawarzyli piwa
Instalacja do warzenia i leżakowania piwa powstała w fabryce aparatury browarniczej Kaspar-Schulz w niemieckim Bambergu i jest przykładem sprzętu najwyższej klasy. Choć sam proces warzenia przebiega w taki sam sposób jak setki lat temu, to bardzo wiele elementów jest w pełni zautomatyzowanych, a komputer czuwa nad tym, by wszystkie etapy warzenia przebiegały w odpowiednich warunkach. Wszystkie elementy aparatury musiały zostać zaprojektowane na wymiar i dopasowane do poszczególnych pomieszczeń w Piwnicy Świdnickiej. W wielu miejscach kadzie czy zbiorniki stawiano na przysłowiowe milimetry, a gotyckie sklepienia ani trochę nie ułatwiały projektantom i monterom zadania.
Pomimo rozmiarów kadzi warzelnych, w których bez trudu zmieściłoby się kilka dorosłych osób, browar w Piwnicy Świdnickiej zalicza się do bardzo niewielkich i pod względem skali produkcji daleko mu do przemysłowych potentatów. Jest to typowy browar restauracyjny, warzący piwo na bieżąco i z przeznaczeniem do konsumpcji na miejscu w lokalu. W czasie jednego cyklu warzenia jest on w stanie wyprodukować 10 hektolitrów brzeczki, z której po procesie fermentacji i leżakowania powstaje około 9 hektolitrów gotowego piwa.
Piwnica Świdnicka to prawdziwy senior wśród wrocławskich piwiarni, zatem warzone na miejscu trunki też są ukłonem w stronę klasyki. Na kranach znajdziemy złocistego pilsa, piwo typu India Pale Ale warzone w stylu swojego historycznego, brytyjskiego pierwowzoru, ciemny lager w stylu dunkel oraz wyborne piwo pszeniczne Baran, którego nazwa nawiązuje do najbardziej popularnego w szesnastowiecznym Wrocławiu gatunku piwa.
Ciekawostką są także nazwy poszczególnych piw oraz towarzyszące im na etykietach grafiki – piwowarzy zaczerpnęli je z rzeźb znajdujących się na sklepieniach Piwnicy Świdnickiej i fasadzie ratusza. Oprócz Kruka, Barana, Kura, Szczupaka i Gryfa swoją premierę miały też bock- Kozioł i bożonarodzeniowy, korzenny Anioł.
Piwo warzone w Piwnicy Świdnickiej to przykład tzw. piwa żywego – niepasteryzowanego i niefiltrowanego, klarowanego jedynie poprzez naturalną sedymentację i usuwanie osadów z dna zbiornika. W ten sposób piwo jest bardziej treściwe i pełniejsze w ustach, a smak nie do podrobienia. Smak ten goście mogą odnaleźć zresztą nie tylko mocząc usta w kuflu, ale także zamawiając niektóre z potraw, piwo jest bowiem wykorzystywane przez kucharzy do sosów i marynat. Browar jest również udostępniony do zwiedzania, w trakcie którego goście usłyszą od piwowarów opowieść o tym jak powstaje piwo, jakie piwne historie i ciekawostki łączą się z Piwnicą Świdnicką oraz zdegustują warzone na miejscu trunki.
Jak mogło smakować piwo, z którego Dolny Śląsk słynął w średniowieczu, a od którego Piwnica Świdnicka wzięła swoją nazwę?
Otwórzcie butelkę i spróbujcie sami. Na podstawie źródeł z epoki postanowiono odtworzyć Piwo Świdnickie – trunek mocny, intensywny i rozgrzewający, dojrzewający tak jak przed wiekami w dębowych beczkach. Odnajdziecie w tym unikalnym stylu aromaty ciemnego pieczywa, karmelu, suszonych owoców, wanilii i anyżu, a głęboka, słodowa pełnia została skontrowana przyjemną goryczką i delikatną tanicznością dębiny.
Piwo ciemne mocne.
Ekstrakt 19 Blg
Alk. 8% vol.
Składniki: woda, słody jęczmienne, chmiel, drożdże.
Niepasteryzowane. Niefiltrowane. Leżakowane w beczkach dębowych
Piwnica Świdnicka to lokal unikatowy pod wieloma względami, a jego bogata historia dostarcza mnóstwa ciekawostek
Jedną z nich są Igele – wyjątkowe szklanice do piwa o charakterystycznym, baniastym kształcie, goszczące na stołach najstarszej piwiarni Wrocławia przez kilkaset lat od co najmniej XVI wieku.
Szklarze wytwarzali Igele (lub Ygele, gdyż taki zapis również występuje w źródłach) w wielu rozmiarach, a te największe mieściły w sobie ponoć aż dwie wrocławskie kwarty piwa. W przeliczeniu na współczesne miary to 1,5 litra trunku, które zgodnie z popularnym wyzwaniem należało wypić jednym haustem!
Kilka autentycznych Igeli przetrwało do dziś w zbiorach wrocławskich muzeów, a nam jest
niezwykle miło poinformować, że ich współczesne wcielenie właśnie powraca z wielką
pompą do Piwnicy Świdnickiej! Ich forma i metoda wykonania będą identyczne jak przed
wiekami, a każdy egzemplarz będzie ręcznie wydmuchiwany i szlifowany przez jednego z
najlepszych polskich artystów szkła, Marcina Zielińskiego z dolnośląskiej Szklanej
Manufaktury.
Historyczne naczynia powrócą do Piwnicy Świdnickiej w jej 750. rocznicę założenia!