Rezerwując stolik w lokalu powiedzieliśmy, że planujemy zrobić wywiad z Mariuszem Kędzierskim w roli głównej. –Tego pana już znamy, jest to stały gość wrocławskiego Rynku, często do nas zagląda – usłyszeliśmy od kierownika kawiarni. Znają go również artyści zbierający się latem w centrum Wrocławia. To właśnie tam najczęściej można go zobaczyć, jak siedzi z kartką i ołówkiem rysując swoje dzieła. Na spotkanie jesteśmy umówieni na godzinę 18, jednak przez ogromne szyby jednej z wrocławskich kawiarni można go było spotkać już kwadrans przed ustaloną godziną. Jest osobą niepełnosprawną, nie ma dłoni, jego kończyny górne kończą się na wysokości przedramion, prawa ręka zakończona jest jednym palcem. Spodziewałam się, że będzie miał obok osobę, która mu na co dzień pomaga, a co nas zastało? Sam wziął ogromny kubek z herbatą, usiadł, ściągnął kurtkę, słuchawki, i spokojnie na nas czekał, jak zwykły człowiek. -Bo ja jestem zwykłym człowiekiem – mówi skromnie Mariusz, a po chwili dodaje: -Wiem, że to średnio brzmi na pierwszym spotkaniu, ale czy możesz zapiąć mi guzik od koszuli? – niezwykle bezpośrednio i bez cienia skrępowania zwraca się do mnie z takim pytaniem. Sam się ubiera, ale przy zapinaniu guzików w koszuli ma problem z jednym, będącym tuż przy szyi. Nie waham się mu pomóc ani chwili, i daję upust mojej ciekawości, pytając, jak wiele codziennych czynności może go przerastać. -Szczerze? Wszystko robię wokół siebie sam – opuszczam głowę, a mój wzrok pada na jego buty. Pokazuję na nie palcem, a Mariusz uprzedza moje pytania: – Tak, buty również wiążę sam. Po naszej blisko trzygodzinnej rozmowie co prawda nie da się w pełni poznać człowieka, ale jedno z pewnością mogę stwierdzić – on jest absolutnie nieprzeciętny.
Kocham Wrocław: Przeglądając twoją stronę na Facebooku można zauważyć, że pojawia się coraz więcej artykułów, filmów, i wywiadów na twój temat. Szum wokół twojej osoby rośnie. Podoba ci się to?
Mariusz Kędzierski: Jak najbardziej tak. Po pierwsze rysuję, po drugie jestem mówcą motywacyjnym. Te dwie rzeczy są przeznaczone dla ludzi, a jak ludzie się dowiadują o mnie, to tym lepiej dla mnie.
KW: Kiedy twoja kariera nabrała tempa?
M: Tak naprawdę to ona cały czas się rozkręca. Właściwie to się zaczęło jakieś 3-4 lata temu na poważnie, z dużym rozmachem.. Ale to dopiero początek.
KW: To dopiero początek? Czyli mamy liczyć na więcej?
M: Jak najbardziej tak.
KW:W którym roku życia odkryłeś w sobie talent artystyczny?
M: Tak naprawdę od zawsze wiedziałem, że potrafię jakoś tam rysować, że robię to trochę lepiej niż moi rówieśnicy. Na poważnie to zacząłem się tym interesować dopiero około piętnastego, może szesnastego roku życia. Po jednej z moich operacji, właściwie to po mojej ostatniej operacji, traktowałem to jako taką formę rehabilitacji. Przychodziłem do szkoły, siadałem gdzieś z boku, a że nie mogłem pisać to sobie rysowałem. Tak to się u mnie zaczęło.
KW: Piętnaście lat. A teraz masz aktualnie lat..?
M: Dwadzieścia trzy, w sumie dwadzieścia cztery w tym roku.
KW: Czyli tak na poważnie od około ośmiu lat twoja kariera nabiera tempa?
M: Dokładnie tak, siedem-osiem lat.
KW: Od jak dawna jesteś mówcą motywacyjnym?
M: Od kiedy wyszedłem z liceum, czyli od około pięć lat temu. Początkowo to były wystąpienia głównie dla dzieci i młodzieży w szkołach, dopiero od roku jest to, powiedzmy, takie bardziej profesjonalne. Teraz mam swoje pierwsze tournee motywacyjne po Polsce. Dosłownie dwa miesiące temu miałem swoje pierwsze wystąpienie tutaj, we Wrocławiu, z Architektami Umysłu. Kolejne szkolenie już 20 kwietnia w Katowicach i 8 czerwca w Warszawie.
KW: Bohaterami twoich prac są najczęściej ludzie, ale można znaleźć też przedmioty. Widziałam między innymi gitarę, butelkę Coca-Coli, samochód czy żarówkę, jednak ta tematyka stanowiła znikomą część twoich prac. Dlaczego wolisz rysować ludzi?
M: Wiesz co? To bierze się z bardzo prostej przyczyny. Zacząłem rysować portrety, bo w ten sposób mogłem wyrażać siebie, przez emocje, które były zawarte w spojrzeniach ludzi, w ich twarzach. Przez to mogłem sam siebie uzewnętrzniać. Jeśli chodzi o same przedmioty to fakt, nie rysuję ich za dużo. Świadczy to też o tym, że bardziej kręci mnie tematyka portretowa.
KW: Jak długo powstaje taki rysunek? To są dni, tygodnie, miesiące?
M: Dni, zdecydowanie. Czasami nawet tygodnie. Jeden rysunek powstaje w ciągu dwudziestu, mój rekord to jest sto godzin.
KW: Twój standardowy rysunek powstaje na jakim formacie?
M: Różnie, bardzo różnie. Tak bardzo standardowo 50×70 cm, może ciut mniejsze.
KW: I to są przeważnie ludzie. Takie popiersia..
M: Dokładnie tak.
KW: A zdarza się, że rysujesz naturę?
M: Nie, raczej nie.
KW: Rysujesz tylko ołówkiem na papierze, czy zdarzają się też inne metody?
M: Zdarza się, że maluję, ale robię to bardzo sporadycznie. Staram się dojść do najlepszego poziomu, jeśli chodzi o rysunek. Dla mnie jest to już mój pewny znak rozpoznawczy: moje rysunki są czarno-białe, robione ołówkiem, tego się trzymam.
KW: Gdy oglądałam twoje prace na jednej ze stron internetowych w pewnym momencie miałam wrażenie, że oglądam zdjęcia…
M: Właśnie taki jest tego cel, żeby jak najwierniej oddać tę osobę, jej wizerunek i wygląd w szczegółach.
KW: Czy zdarzają się rysunki kolorowe, czy tylko czarno-białe?
M: Jak już mówiłem – trzymam się swojego stylu, czyli czerni i bieli.
KW: Gdzie można zobaczyć twoją twórczość? Czy masz wernisaże, wystawy, czy póki co twoje prace można je zobaczyć tylko na twoich stronach internetowych? Gdzie jeszcze można zobaczyć twoją sztukę?
M: Tak fizycznie to tylko w moim domu (śmiech). Tam znajdują się wszystkie moje prace, póki co nie mam swojej galerii – jeszcze się nie dorobiłem, może w przyszłości. Póki co planuję wystawę w Nowym Jorku, jest przewidywana, jeśli wszystko dobrze pójdzie, na maj. Ona miała już się odbyć w zeszłym roku, ale pewne problemy uniemożliwiły realizację. Staramy się, razem z moim zespołem, aby ta wystawa wypaliła już za miesiąc.
KW: Dlaczego Nowy Jork?
M: A dlaczego nie? (śmiech)
KW: A tak bardziej lokalnie, może Wrocław? Pochodzisz ze Świdnicy, prawda?
M: Z Jaworzyny Śląskiej, to jest koło Świdnicy, ale w Świdnicy aktualnie mieszkam.
KS: Aktualnie jesteś mieszkańcem Świdnicy, ale jak wyruszasz ze swoją sztuką, to Nowy Jork od razu!
M: Już miałem swoją wystawę we Wrocławiu.
KW: Gdzie można było zobaczyć twoje prace?
M: W Rynku, w Piwnicy Świdnickiej miałem swoją wystawę, a poza Wrocławiem była Świdnica właśnie, Kraków, Koźmin Wielkopolski, to taka malutka miejscowość niedaleko Krotoszyna, miałem też wystawę w Niemczech, był Wiedeń, Oxford. Rozwijam się cały czas.
KW: Spory dorobek, gratuluję. Jaki jest twój ulubiony rysunek, jeśli chodzi o własne prace? Masz taki jeden wyjątkowy, ulubiony?
M: Chyba nie. Ale jest taki, który zdecydowanie darzę największym sentymentem, to portret mojej mamy, który narysowałem podczas podróży po Europie w zeszłym roku.
KW: Chyba kojarzę ten rysunek (śmiech). Wszystkie twoje rysunki znajdują się w twojej pracowni, bo w niej głównie tworzysz, prawda?
M: Tak. Moja pracownia znajduje się z moim mieszkaniu.
KW: Wiszą tam twoje prace?
M: Nie, znaczy są pooprawiane, ale większość stoi albo w szafie, bo trochę ich jest, a ja mam małe mieszkanie, wszystkie już się powoli nie mieszczą (śmiech).
KW: Jak rysujesz pracę, to patrzysz na ludzi, czy patrzysz na zdjęcia, a może po prostu masz taką dobrą pamięć, że masz obraz w głowie i to przelewasz na papier?
M: Generalnie nie da się rysować z pamięci, to znaczy da się z wyobraźni, i tak dalej, ale jeżeli chodzi o portrety to absolutnie nie. Ludzki mózg nie jest w stanie zapamiętać więcej niż 30% szczegółów, także nie byłbym w stanie tego zrobić. To czym się zajmuje, czyli hiperrealizm, opiera się na tym, że rysuje się z fotografii. Minus tego wszystkiego jest taki, że tworzenie takiej pracy jest bardzo długie, automatycznie należy to wiązać z cierpliwością. Sam bardzo rzadko mam okazję rysować żywego modela, taki rysunek opiera się wtedy się na czymś zupełnie innym.
KW: Ale zdarza się, że masz przed sobą modela w krwi i kości?
M: Zdarzało się na studiach często, teraz zdarza się rzadziej. Jak patrzę na jakieś rzeczy na żywo, to bardziej ćwiczę wtedy, doskonalę swój warsztat. Przeważnie jednak rysuję ze zdjęć.
KW: Przewinął się temat studiów. Byłeś na studiach na ASP tutaj we Wrocławiu, ale te studia przerwałeś. Czy aktualnie jesteś na jakiejś ścieżce edukacyjnej?
M: Nie, aktualnie nie. Szczerze powiedziawszy, już tego nie planuję. Nie uważam, żeby szkoła była potrzebna, jeśli chodzi o to, czym się zajmuję.
KW: Jesteś samoukiem jeżeli chodzi o rysowanie? Nie pobierałeś wcześniej żadnych nauk, lekcji?
M: Nie, jestem całkowitym samoukiem. Ten poziom, do którego doszedłem opiera się wyłącznie na mojej ciężkiej pracy.
KW: Jak długo studiowałeś na ASP?
M: Bardzo krótko, to były raptem 3 – 4 miesiące. To były studia niby niestacjonarne, natomiast w praktyce wyglądały jak dzienne. Nie byłem w stanie codziennie dojeżdżać i finansowo podołać, bo takie studia to jest jednak spory wydatek. Wtedy nie było mnie na to stać, po prostu.
Koniec pierwszej części wywiadu. Kolejna – dotycząca jego działalności motywacyjnej – ukaże się już w następnym tygodniu! Zainteresowanych twórczością Mariusza zapraszamy do zapoznania się z jego pracami, które umieściliśmy w naszej galerii. Więcej informacji oraz zdjęć znajdziecie na oficjalnych stronach artysty: TUTAJ oraz TUTAJ. Warto śledzić jego strony – to właśnie tam można zobaczyć jego najświeższe prace!