Znany i lubiany we Wrocławiu pisarz Marek Krajewski stworzył nową książkę, która nie będzie tym razem kontynuacją jego serii kryminalnej. 23 lutego ukaże się powieść grozy o nazwie ,,Demonomachia”. Nie występują w niej ani Mock, ani Popielski.
Będzie to dzieło o demonach — w szerokim rozumieniu tego słowa. Właśnie rozpoczęła się jej przedsprzedaż: kliknij.
,,Tą powieścią grozy wchodzę w literacką strefę mroku. Akcja rozgrywa się na przełomie wieków XIX i XX w podkrakowskim mieście Podgórze (dziś dzielnica Krakowa). Jej bohater, uczeń podgórskiego gimnazjum klasycznego, Stefan Zborski cierpi na zachowania kompulsyjno-obsesyjne — używając języka dzisiejszej psychiatrii. Objawiają się tym, iż wypowiada on niechciane słowa, przeklina przypadkowych ludzi, których codziennie spotyka na swej drodze. W pewnym momencie zauważa, że jedna z tych klątw jest „skuteczna”. Żydowski chłopiec Szlomek Kranz pod jej wpływem zaczyna zachowywać się jak zwierzę. I wtedy się zaczyna demoniczne śledztwo.
Maturzysta, a później student Zborski, dręczony wyrzutami sumienia, zgłębia żydowskie wierzenia o dybukach, poznaje chrześcijańskie egzorcyzmy i demonologię porównawczą. Trafia na krakowskie profesorskie salony, zanurza się w dziką i rozpustną atmosferę młodopolskich artystycznych przyjęć, snuje się nad ranem po Plantach wśród pijanych kreatur, wśród księżniczek nocy i zaćmionych absyntem poetów. Swoistym leitmotivem tej powieści grozy (choć nie mottem) są słynne słowa Fryderyka Nietzschego (cytuję z pamięci): „Kto walczy z potworami, niechaj uważa, by samemu nie stać się potworem. A jeśli długo wpatrujesz się w otchłań, wiedz, że ona wpatruje się również w ciebie”.” – pisze Marek Krajewski w swoich mediach społecznościowych, zapowiadając nową książkę.