a

Czy pamiętacie, jak w marcu przedstawiliśmy Wam powstający obecnie we Wrocławiu film wojenny pt. „Fort”? Dla tych, którzy ominęli nasz poprzedni artykuł, zarysujmy jeszcze raz jego fabułę:

Końcówka II wojny światowej. Dwa wrogie obozy. Oddziały wojsk sowieckich przeciwko żołnierzom III Rzeszy, stacjonującym w forcie na terenie ówczesnego Breslau. Każda ze stron, wycieńczona wielomiesięcznymi zmaganiami, walczy o przetrwanie. Niemcy, mając świadomość nieuchronnej zguby, podejmują coraz mniej racjonalne decyzje. Wieszają każdego swojego żołnierza na którego pada chociaż cień podejrzeń o kolaborację z wrogiem. Zaczyna się niebezpieczna gra, w której stawką jest życie. Często nawet bardzo młodych ludzi. 

Ten film opowiada o tym, że każdy człowiek, niezależnie od tego po której stronie barykady postawi go los, będzie walczył o swoje życie i ideały do samego końca.

KLIKNIJ, ABY DOWIEDZIEĆ SIĘ WIĘCEJ O FILMIE „FORT”

Prace nad filmem idą pełną parą. Zobacz nowe wideo!

Obecnie trwają prace nad projektem plakatu, a niedawno odbyły się kolejne próbne zdjęcia do filmu, których efektem jest całkiem nowy materiał wideo. Ukazuje on scenę walki między oddziałami rosyjskimi i niemieckimi. Aktorami byli tu jak zwykle członkowie GRH 609 Division, wrocławskiej grupy rekonstrukcyjnej. Zobaczcie sami!

Wszyscy możemy być współtwórcami filmu.

W poprzednim artykule powiedzieliśmy Wam, że autorzy nakręcili do teraz 30% filmu. Docelowo ten krótkometrażowy projekt ma trwać ok. 15 minut. Do tej pory całość kosztów produkcji filmowcy pokrywali z własnej kieszeni, jednak by osiągnąć cel potrzebują kolejnych środków finansowych, których nie są już w stanie zapewnić sami. Projekt może wesprzeć każdy z nas poprzez crowdfundingową stronę internetową, a w zamian za wsparcie otrzymać od twórców nagrody. Do teraz udało się zebrać już ponad 1/4 finalnej kwoty!

TUTAJ I TY MOŻESZ WESPRZEĆ FILM „FORT” I OTRZYMAĆ NAGRODY OD AUTORÓW!

Na co dokładnie zbierane są fundusze?

Na środki pirotechniczne i zatrudnienie profesjonalnego pirotechnika, na koszty wynajęcia sprzętu filmowego, na transport i catering, na charakteryzację czy na kaskaderów. Trzeba zbudować scenografię obozu wojsk radzieckich i okopy. Dodatkowo twórcy projektu chcą, by w obsadzie znalazła się jakaś znana z ekranów postać. Mają już pomysły i kontakt z aktorami, którzy wyrazili zainteresowanie projektem. Wisienką na torcie jest planowane wynajęcie… czołgu, który miałby zagrać w filmie!

O postępach prac nad projektem będziemy Was w dalszym ciągu informować na bieżąco.

 

Wasze komentarze

Komentarze

Sponsorowane
Poprzedni artykułRewitalizacja Nadodrza – na Nadodrzu urosło serce !
Następny artykułŚcieżka rowerowa przy ul. Mickiewicza zostanie otwarta pod koniec kwietnia lub na początku maja
Gdy myślę o Wrocławiu, myślę przede wszystkim o ludziach. Zarówno tych, którzy żyją tu i teraz i razem ze mną współtworzą miejski organizm, jak i o tych, którzy chodzili po wrocławskich ulicach lata temu. To ludzie, których poznałem w ciągu 20 lat mojego życia sprawili, że dziś jestem takim, a nie innym człowiekiem i to ludzie, żyjący we Wrocławiu na przestrzeni wieków wznosili go, burzyli i odbudowywali, nadając mu jego obecną formę. Jestem studentem II roku Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na UWr. Pasjonuję się historią, zarówno lokalną jak i globalną. Zawsze stawiam szczegół ponad ogół. Uważam, że słowa to najlepszy wynalazek w dziejach ludzkości. Lubię sobie pofilozofować i bywam niepoprawnym perfekcjonistą. W życiu kieruję się zasadą, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Mam również kilkoro przyjaciół, dla których zawsze „Mi casa es su casa”. Nie wyobrażam sobie życia bez muzyki, przez co po mieście przemieszczam się ze słuchawkami na uszach, choć i w jego dźwiękach zawsze próbuję doszukać się rytmu i melodii. Uważam, że miasto nie istnieje bez widocznej, szeroko rozumianej aktywności i twórczości człowieka. Mimo miłości do miejskiego życia i otoczenia ludzi doceniam też naturę i bycie sam na sam ze sobą. Nie znoszę długiego przebywania w jednym miejscu, stąd zrodziła się moja pasja do podróżowania. Kiedy to tylko możliwe, wyrywam się z Wrocławia, jednak zawsze po to, by do niego wrócić i docenić na nowo. Cenię sobie spokój, którego szukam zawsze w nocy nad kozanowskim brzegiem Odry lub w spacerach – najlepiej takich do świtu – wśród nadodrzańskich, poniemieckich kamienic. Nie lubię zimy. Czas ze znajomymi najchętniej spędzam w plenerze, najlepiej nad rzeką lub w parku – nie wymienię konkretnych, ponieważ lubię odkrywać coraz to nowsze miejsca. Gdy już zrobi się zimno, przenoszę się do knajp przy ul. Bogusławskiego, a będąc w rynku do Cafe Artzat. Tak na dobrą sprawę, to spotkać można mnie wszędzie. Lubię rozmawiać i zawsze się rozpisuję.